Włochy, Portugalia, Walia, Szwecja, Szkocja lu b Rosja. Jedna z tych
drużyn będzie rywalem reprezentacji Polski w półfinale barażów o awans
do przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze. Biało – Czerwoni
mogli trafić na słabszych rywali, ale przegrywając z Węgrami (1:2)
stracili miejsce w gronie drużyn rozstawionych. - To wina Sousy.
Zgłupiał, czy dostał jakiegoś zaćmienia umysłu, że nie wystawił
przeciwko Madziarom Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika. Przecież
wiedział, że remis w tym meczu daje nam miejsce w gronie rozstawionych
w barażach – nie kryje gorzkich słów były kapitan reprezentacji Polski
Jacek Bąk w rozmowie z Salon24.
Jacek Bąk o Sousie: Niech dokończy to co zaczął
Salon24: Ostro atakuje pan selekcjonera, a przecież decyzja o zwolnieniu Lewandowskiego i Glika z meczu z Węgrami została ponoć podjęta po konsultacji z piłkarzami?
Jacek Bąk: Nie chce mi się w to wierzyć. Znając ambicje Lewego, jego chęć zdobywania kolejnych goli, bicia nowych rekordów, nie wierzę, że świadomie pozbawił się tej możliwości. Podobnie rzecz się ma z Glikiem. Kamil jest zbyt ambitny, żeby rezygnować z udziału w najważniejszym meczu eliminacji. Po prostu w to nie wierzę! A teraz mówi się o jakichś telefonach z Bayernu… Jakie telefony? Pamiętam, że kiedy grałem w Katarze, to też miałem w klubie problemy, gdy chciałem jechać na kadrę. Ale się uparłem, powiedziałem, że ruszam na lotnisko i jeśli nie dostarczą mi tam wizy pozwalającej na opuszczenie kraju, to nie ruszę się z portu lotniczego. I na 40 czy 50 minut przed odlotem samolotu do Polski, dowieziono mi wizę exit. Jeśli już Sousa chciał dać odpocząć liderom drużyny, to mógł ich zwolnić z meczu z Andorą, gdzie było wiadomo, że kto by w naszej ekipie nie zagrał, to i tak byśmy wygrali. A nie w tak istotnym starciu, jak z Węgrami. Przecież nawet remis z Madziarami dawał nam miejsce wśród rozstawionych w barażach. A wtedy nie dość, że trafilibyśmy na trochę słabszego przeciwnika, to półfinał gralibyśmy na Stadionie Narodowym w Warszawie, a nie na wyjeździe.
- Tylko, czy fakt, iż barażowych rywali podjęlibyśmy na swoim boisku, ma naprawdę tak duże znaczenie? Węgrzy pokazali, że można wygrać z Polską i na Narodowym.
- Przez tyle lat to była nasza twierdza i jedna porażka tego nie zmieni. Zresztą uważam, że gdybyśmy zagrali w najsilniejszym składzie, to Stadion Narodowy nadal pozostałby niezdobyty.
- Skoro twierdzi pan, że Paulo Sousa swoimi decyzjami personalnymi zaszkodził drużynie, to powinien zostać zwolniony jeszcze przed barażami?
- Spokojnie, Tak daleko bym się nie posuwał. Niech dokończy to co zaczął. Nie ma co działać na szybko, w emocjach. Ale nie zmienia to faktu, że przed meczem z Węgrami chyba zgłupiał dając wolne najlepszym piłkarzom.
Jacek Bąk: Nie skreślajmy jeszcze chłopaków
- Po starciu z Madziarami fala krytyki spadła na Tymoteusza Puchacza, którego obwinia się o to, że zawinił przy dwóch golach dla rywali. Słusznie?
- Ten mecz pokazał, dlaczego Puchacz, mimo że jest w Unionie Berlin od pół roku, to jeszcze nie zagrał w Bundeslidze nawet sekundy. Po prostu to obrońca, który nie… potrafi bronić. O ile jeszcze w ofensywie, na wahadle daje radę, to w defensywie gra taki, określiłbym to, nieodpowiedzialny, beztroski futbol.
- A jak pan ocenia występ Matty’go Casha?
- Jest niezły fizycznie. Widać, że chłopak ma potencjał, nie boi się gry, ale z drugiej strony nic wielkiego nie pokazał. Nie oszukujmy
się, gdyby był wirtuozem, to grałby dla Anglii, a nie dla Polski. Ale młody jest, wyrobi się i na pewno kadra będzie miała z niego pożytek.
- Biorąc pod uwagę siłę potencjalnych rywali w barażach, możemy się pożegnać z marzeniami o mundialu?
- Mimo wszystko nie skreślajmy chłopaków zanim jeszcze wyjdą na boisko. Nadzieja umiera ostatnia…
Rozmawiał Piotr Dobrowolski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport