Od piętnastu lat żywi piłkarzy kadry. Paulo Sousa jest siódmym selekcjonerem, który może delektować się jego potrawami. Jak policzył kucharz reprezentacji Polski Tomasz Leśniak, piątkowy mecz z Andorą otworzy trzecią setkę starć, przed którymi gotuje Biało – Czerwonym.
Salon24.pl: - Co pan zaserwuje reprezentantom Polski w dniu meczu z Andorą?
Tomasz Leśniak: - Na śniadanie między innymi do wyboru ryżanki, jaglanki z płatków przywiezionych z Polski ryżu tradycyjnego lub ryżu pieczonego. Ponadto pancake ( czyli małe placuszki) proteinowe i owoce. Na obiad zawodnicy zjedzą rosół z makaronem tradycyjnym lub bezglutenowym do wyboru, pierś z kurczaka, ryż biały, ryż dziki, bataty, filet z dorsza i węglowodany – placuszki proteinowe, naleśniki.
Kto jest największym łasuchem w reprezentacji, a który z piłkarzy najbardziej wybrzydza w trakcie posiłków?
- Kadrowicze to profesjonaliści, świadomi swoich potrzeb i ciała ludzie. Wiedzą, że nie należy przesadzać z jedzeniem. Dlatego, nawet kiedy na stole pojawiają się dania, o które prosili, to raczej spróbują danych potraw, niż się nimi napchają. Podobnie nie ma w drużynie narodowej piłkarza, który miałby jakieś niespotykane i trudne do zrealizowania życzenia. Jedzą wszystko to co im przygotuję. Oczywiście dbam o to, żeby, na przykład bufet był obszerny. Nie brakuje w nim potraw na naturalnych składnikach, ale także takich bez glutenu, laktozy czy wegańskich. Wszystko według potrzeb.
Zdarza się, że na zgrupowanie przyjeżdża piłkarz i od drzwi woła – Mistrzu, zjadłbym to i to…?
- Wszyscy zawodnicy powołani przez Paulo Sousę na mecze eliminacji mistrzostw świata z Andorą i Węgrami, występują za granicą. Dlatego, kiedy przyjadą na kadrę, to najczęściej proszą, żebym ugotował im tradycyjne polskie dania – pomidorową, ogórkową czy krupnik no i oczywiście pierogi. W różnych postaciach – z mięsem, ruskie czy z owocami. Widać, że chłopaki tęsknią za domowym, polskim jedzeniem. Pragną znów poczuć smaki dzieciństwa, jakie poznali w rodzinnych domach.
A z bardziej ekskluzywnych dań?
- Piłkarze bardzo lubią polędwicę wellington. To polędwica wołowa z farszem grzybowo - szpinakowym, podawana w cieście francuskim. A inna potrawa, którą chwalą zawodnicy jest żebro wołowe, które najpierw musi być przez 12 godzin marynowane w solance, a kolejne 12 godzin spędza w piecu.
Paulo Sousa gustuje w polskiej kuchni?
Selekcjoner stosuje swoją dietę. Z potraw najbardziej zbliżonych do naszych lubi rosół z kawałkami kurczaka.
A czego Portugalczyk nie lubi?
- Selekcjoner nakazał usunąć z karty wszystkie desery i słodkości. Jedynym wyjątkiem jest żelka na bazie owoców i żelatyny bez dodatku cukru. Selekcjoner Paulo Sousa jest natomiast wielkim zwolennikiem świeżo wyciskanych soków owocowo – warzywnych.
Jak długi jest pański dzień pracy i ile trwa przygotowanie menu na zgrupowanie drużyny narodowej?
Melduję się w kuchni między 5. a 6. rano, a wracam do pokoju około 23. Muszę przygotować śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację i jeszcze około 21.15 – 21.30 – snacki wieczorne, czyli drobne przekąski. Praca nad menu zależy od długości zgrupowania. Jeśli obóz trwa standardowo, czyli około dwóch tygodni, to tworzę zestaw dań około dwóch dni. Jeżeli natomiast mówimy o wyjeździe na dłuższą imprezę, typu mistrzostwa świata czy Europy, to menu liczy nie mniej niż sto stron. A wtedy trzeba się nad nim pochylić przynajmniej przez tydzień.
Można powiedzieć, że droga do zwycięstwa w meczach wiedzie przez żołądki piłkarzy?
Odżywanie jest jednym z elementów składowej podczas przygotowań do meczu i samego spotkania. Ma dodawać sił do treningów i meczu oraz przyśpieszać regenerację po ekstremalnym wysiłku. Tak, uważam, że między innymi bez świadomego i właściwego odżywiania, nie byłoby zwycięstw naszej drużyny.
Rozmawiał Piotr Dobrowolski
Inne tematy w dziale Sport
