Rosja nie jest powiązana z wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej, lecz - tak jak inne kraje - stara się przyczynić do uregulowania tej sytuacji - powiedział w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Swoje oświadczenie wydały też rosyjskiej linie Aerofłot, w którym odpierają zarzuty o transportowanie migrantów na Białoruś.
Rosja zamieszana w kryzys na polsko-białoruskiej granicy? Kreml twierdzi co innego
"Rosja nie ma związku z tym, co dzieje się na granicy Białorusi i Polski. Co więcej, prezydent Władimir Putin rozmawiał wczoraj telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel; omówili oni sytuację i ustalili, że będą się dalej kontaktować" - powiedział Pieskow.
Rzecznik Kremla zapewnił też, że "Rosja, jak wszystkie inne kraje, stara się działać na rzecz rozwiązania tej sytuacji". Zaznaczył jednak, że "nie może mówić" o konkretnych działaniach podejmowanych przez Moskwę na rzecz rozwiązania kryzysu. Pieskow dodał, że Putin kontaktuje się ze swym białoruskim odpowiednikiem Alaksandrem Łukaszenką.
Przedstawiciel Kremla oświadczył też, że wzrost napięcia na granicy polsko-białoruskiej i obecność tam żołnierzy powinny wywoływać zaniepokojenie - jak to ujął - "u wszystkich trzeźwo myślących ludzi w Europie".
Pieskow nie odpowiedział na pytanie, w jaki sposób uchodźcy przybywają na granicę polsko-białoruską. Uznał za "wrzutki informacyjne" i "szalone pomysły" doniesienia o możliwych sankcjach wobec rosyjskich linii lotniczych Aerofłot. Zdaniem Pieskowa "nawet, jeśli jakieś linie lotnicze" przewożą uchodźców na Białoruś, to "w żaden sposób nie przeczy to żadnym normom międzynarodowym".
Rzecznik Putina dodał, że rosyjski prezydent może ponownie rozmawiać z Merkel o kryzysie migracyjnym i jeśli taka rozmowa się odbędzie, to Kreml o niej poinformuje.
Aerofłot broni się przed zarzutami
Na zarzuty o transportowanie migrantów na Białoruś odpowiedziały także rosyjskie linie lotnicze Aerofłot. W czwartkowym oświadczeniu zdementowano doniesienia o ich udziale w masowym transportowaniu na Białoruś uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu. Przewoźnik podkreślił, że nie wykonuje regularnych rejsów do Iraku i Syrii.
"Informacje o udziale czy wsparciu Aerofłotu w organizacji masowego przywozu imigrantów na terytorium Białorusi nie są zgodne z rzeczywistością" - oświadczyły linie w komunikacie.
Aerofłot zapewnił, że przelot obywateli Iraku, Iranu i Syrii przez terytorium Rosji wymaga otrzymania przez nich wiz tranzytowych i że od 1 października br. z Bejrutu do Mińska przez Moskwę przyleciało tranzytem jedynie 19 osób. Przewoźnik oświadczył też, że doniesienia o ewentualnych sankcjach wobec niego mogą odbić się na firmie negatywnie. Ostrzegł, że zamierza "bronić interesów firmy i jej akcjonariuszy wszelkimi możliwymi legalnymi sposobami" - w tym na drodze sądowej.
Akcje Aerofłotu na moskiewskiej giełdzie spadły pod wpływem doniesień o ewentualnych sankcjach. (PAP)
Czytaj także:
"Skacze pani z tematu na temat". Gorąco w "Kropce nad i", Olejnik nie wytrzymała
Ważny polityk PO potwierdza: Tusk spotkał się z Merkel. To nie koniec ofensywy
Ks. Cisło: Kościół gotowy na pomoc uchodźcom. Decyzja należy do rządu
Inne tematy w dziale Polityka