Niezależnie od wątpliwości wobec działań na granicy uważam, ze pani Kurdej-Szatan przesadziła. Nie przystoi używać tak wulgarnych słów, szkalując całą grupę zawodową – mówi Salonowi 24 Wiesław Gałązka ekspert ds. wizerunku.
Barbara Kurdej-Szatan nie będzie już pracować z Telewizji Polskiej. Słuszna reakcja, czy może jednak szykana, skoro aktorka za swoje słowa przeprosiła?
Wiesław Gałązka: To jest zawsze sytuacja trudna, bo przecież mamy do czynienia z popularną aktorką. Ale tez proszę zauważyć, ze nawet podczas ostrej sejmowej debaty, gdzie nie szczędzono rządowi ostrych słów, i krytycy poczynań obecnej ekipy powstrzymywali się przed atakowaniem Straży Granicznej. Niezależnie od wątpliwości wobec działań na granicy uważam, ze pani Kurdej-Szatan przesadziła. Nie przystoi używać tak wulgarnych słów, szkalując całą grupę zawodową. Tu pamiętajmy tez o tym, ze pani Kurdej-Szatan jest nie tylko popularną aktorką, ale też twarzą kampanii reklamowej dużego koncernu. Koncern ten także krytycznie odniósł się do jej słów.
Przeczytaj też:
Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu
NBP upamiętnia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego banknotem kolekcjonerskim i złotą monetą
Czyli dobrze się stało, że traci kontrakt?
Tu zawsze jest to decyzja pracodawcy. Na pewno słowa i zachowanie aktorki były przesadzone. I mogły wyrządzić wizerunkowe straty jej pracodawcy i koncernowi, który reklamuje.
Tu dochodzimy jednak do samego meritum. Bo nie brak głosów, ze krytyka Straży Granicznej wynika z braku mediów, na miejscu zdarzeń. Ze owszem, jest sytuacja bardzo trudna, ale możemy polegać wyłącznie na źródłach rządowych. Druga strona argumentuje jednak to tym, ze chodzi tez o bezpieczeństwo samych dziennikarzy, dla których obecność na granicy jest bardzo ryzykowna. I pojawia się pożywka dla teorii spiskowych.
Sytuacja na granicy jest bardzo przykra, ale nie zgadzam się z twierdzeniem, jakoby obecność mediów miała być niekorzystna. Owszem – dla niedoświadczonych dziennikarzy, mogłoby to być niezbyt bezpieczne. Ale duże redakcje zazwyczaj maja przeszkolonych reporterów wojennych. Można by było wprowadzić system akredytacji, który dopuszczałby w te miejsca wyłącznie takich dziennikarzy. To byłoby wizerunkowo tez korzystne, bo uniknięto by przekazu tylko jednej strony. A skazywanie na źródła wyłącznie rządowe powoduje brak zaufania i siłą rzeczy stanowi pożywkę dla fake newsów, ale także uzasadnionych podejrzeń. Zgadzam się z opozycja – należy dopuścić dziennikarzy do relacjonowania sytuacji na granicy.
Przeczytaj też:
Marsz Niepodległości. Warszawa szykuje się na szturm
Barbara Kurdej-Szatan tłumaczy się ze swoich słów o Straży Granicznej. Padły przeprosiny
Służby białoruskie zastraszają migrantów oddając strzały w ich obecności!
Gorąco na polsko-białoruskiej granicy. "To nie była spokojna noc"
Inne tematy w dziale Kultura