Grozi zjawisko, z którym mieliśmy do czynienia i w poprzednich falach, czyli nadmiarowe zgony z innych powodów niż COVID-19. Leczenie koronawirusa tak obciąża system, że lekarzy rozmaitych specjalności trzeba przerzucać do walki z koronawirusem – mówi Salonowi 24 prof. Włodzimierz Gut, wirusolog, którego zapytaliśmy o decyzję Singapuru. W tym państwie niezaszczepieni nie będą leczyć się na koronawirusa w szpitalach.
Singapur wprowadza zasadę, że ludzie dobrowolnie niezaszczepieni, nie będą mieli opieki medycznej. Czy może to przejść także w Polsce i czy to w ogóle uzasadnione rozwiązanie?
Prof. Włodzimierz Gut: Na pewno nie ma szans, by był to pomysł zrealizowany w Polsce. Singapur ma wiele ciekawych rozwiązań, ale w naszym kręgu kulturowym nie mają one szans powodzenia. Zaraz podniósłby się przecież krzyk o zagrożonej wolności. Choć ta wolność przez antyszczepionkowców traktowana jest specyficznie: skoro jedna pani, liderka tego ruchu, mówi, że nie należy szczepić, bo najwyżej umrą tylko dzieci z obciążeniami. To już to pachnie eugeniką.
Przeczytaj też:
Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu
NBP upamiętnia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego banknotem kolekcjonerskim i złotą monetą
Wróćmy do COVID-19. W Warszawie najpierw Szpital Południowy, potem Szpital Praski wstrzymały przyjęcia pacjentów bo przeciążeniu uległa instalacja tlenowa. Czy grozi załamanie systemu ochrony zdrowia?
Grozi wszystkim zjawisko, z którym mieliśmy do czynienia w poprzednich falach. I jest ono prawdopodobnie powodem tego rozwiązania, przyjętego w Singapurze. Mianowicie chodzi o nadmiarowe zgony z innych powodów, niż COVID-19. Leczenie koronawirusa tak obciąża system, że lekarzy rozmaitych specjalności trzeba przerzucać do walki z COVID-19 - w efekcie gdzie indziej są braki. Pacjenci umierają na zarazę, ale też na inne choroby. I we Włoszech, które są tu najmocniejszym przykładem, skala nadmiarowych zgonów wyniosła ponad 30 proc. Na COVID-19 nigdy nie umierało tak wiele osób.
No dobrze, to skoro nie Singapur, to jakie rozwiązania należy przyjąć?
Dwa warianty. Włoski – czyli wysyłamy wszystkich pracowników na przymusowy bezpłatny urlop. Gdy ktoś sobie to przemyśli, niech wraca, ale po zaszczepieniu. Drugi francuski – zakazy wstępu do restauracji itd. dla niezaszczepionych.
Nie rozumiem, dlaczego pracodawcy nie mają prawa sprawdzać, czy pracownik jest zaszczepiony czy nie? Zaproponowałbym pewien sposób: reorganizacja w firmie i zwolnienie wszystkich. A później? Zatrudnienie tylko zaszczepionych. Przecież zatrudniam, kogo chcę.
Jak będzie wyglądać sytuacja w następnych tygodniach, czy grozi nam kolejny lockdown?
Oby go nie było. Z pewnością nie powinien on obejmować osób zaszczepionych. Natomiast co do obostrzeń, to pamiętajmy, że tereny, w których jest najwięcej zakażeń w pewnym sensie pokrywają się z granicami stanu wyjątkowego. I może to też jest pewna wskazówka.
Przeczytaj też:
Wszyscy chcą mieć banknot z Lechem Kaczyńskim! Szturm na oddział NBP
Wojsko i Straż Graniczna odparły pierwszy atak imigrantów na granicy. WIDEO
Tusk: Wygramy następne wybory parlamentarne
Inne tematy w dziale Rozmaitości