"Uwaga" TVN dotarła do matki Izabeli S., która zmarła dobę po obumarciu płodu na skutek wstrząsu septycznego. 30-letnia pacjentka pisała w smsach do niej, że ma złe przeczucia i spodziewa się zakażenia w szpitalu.
We wrześniu Izabela S. dowiedziała się, że jej dziecko może chorować na liczne wady. W 22 tygodniu ciąży źle się poczuła i trafiła na badania do Szpitala Powiatowego w Pszczynie. - Wnuczka przewróciła się podczas zabawy i rozbiła nos. Był duży krwotok. Córka pojechała z nią do szpitala do Bielska-Białej. Jak wracała ze szpitala, zadzwoniła i powiedziała, że chyba odeszły jej wody, pewnie ze stresu. Dostała skierowanie do szpitala w Pszczynie - opowiedziała "Uwadze" matka 30-latki.
Więcej o sprawie:
Tragedia kobiety w Pszczynie. Nowe ustalenia prokuratury
Nowe fakty dotyczące śmierci ciężarnej pacjentki w Pszczynie
Szpital broni lekarzy w Pszczynie po śmierci kobiety. "Osobną oceną stan prawny w Polsce"
Smsy 30-letniej pacjentki do rodziny
Na skutek bezwodzia, płód miał nikłe szanse na przeżycie. 21 września pacjentka miała podwyższone CRP, gorączkę. - Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć - cytowała smsy od córki pani Barbara.
Smsy do matki Izabela S. wysyłała wieczorem, 21 września. Nazajutrz zmarła na skutek sepsy, pozostawiając męża i dziecko samych. - Nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że to nieprawda. Jak mogło spotkać ją takie coś w szpitalu? Przecież poszła tam po pomoc - relacjonuje matka pacjentki.
- Szwagier nam powiedział, że Iza nie żyje. Nie mogłem w to uwierzyć, ubrałem się i poszedłem na policję. Szwagier pytał mnie, skąd wiem, że doszło do przestępstwa. Odpowiedziałem, że po wiadomościach, które wysyłała mnie i mamie ze szpitala - opowiedział "Uwadze" brat Izabeli S., Michał.
- Nigdy się z tym nie pogodzę, że jej już nie ma. Wydaje mi się, że to sen, z którego się obudzę, a ona do mnie przyjdzie. Wolałabym swoje życie za nią oddać. Nie wiem, jak to dalej przeżyję - rozpacza pani Barbara.
Nowa informacja w sprawie tragedii w Pszczynie
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. śmierci pacjentki w Pszczynie. "Fakt" dowiedział się nieoficjalnie, że ginekologiem prowadzącym kobietę był sam dyrektor Szpitala Powiatowego. W placówce zarządzono kontrolę zleconą przez Ministerstwo Zdrowia.
"Dyrektor placówki prowadził ciążę zmarłej. 20 września Izabela S. źle się poczuła. Była na konsultacji ginekologicznej, ale nie u lekarza prowadzącego. Inny ginekolog zdiagnozował u niej tzw. bezwodzie. Ciężarna otrzymała skierowanie do szpitala, gdzie pojawiła się następnego dnia" - opisuje nowe fakty tabloid.
- Jesteśmy na etapie zbierania dokumentacji. Dysponujemy wstępnymi wynikami sekcji zwłok, z których wynika, że przyczyna zgonu mógł być wstrząs septyczny. Powołaliśmy biegłego z zakresu histopatologii, który określi czy do zgonu ciężarnej i płodu doszło na skutek innych okoliczności. Czy dziecko miało wady wrodzone, które mogły przyczynić się do zgonu - podała Prokuratura Regionalna w Katowicach.
Pełnomocnik rodziny uważa, że lekarze dopuścili się błędu medycznego, nie interweniując w porę, by ratować życie 30-letniej pacjentki.
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo