Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski uważa, że do referendum w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej mogłoby dojść w 2027 roku. - Musimy zacząć grać twardo. Polska nie może być żebrakiem UE - powiedział Kowalski w programie "Onet Opinie".
Kowalski: Wzrost cen energii przez decyzje UE
Gościem Andrzeja Stankiewicza w programie "Onet Opinie" był poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Temat rozmowy była m.in. polityka rządu ws. transformacji energetycznej. Były sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych za rosnące ceny energii obarcza Unię Europejską.
- Decyzja UE z grudnia 2020 r. spowodowała wzrost cen polskiej energii wytwarzanej z węgla. Jeżeli odwrócimy skutki tej decyzji, ceny nie tylko nie wzrosną, ale spadną - mówił Kowalski.
Zdaniem polityka Solidarnej Polski unijne regulacje dotyczące emisji i Zielony hamują transformację energetyczną w naszym kraju - W tym roku 18 mld zł wycieknie z polskim firm na zakup tych bezsensownych unijnych uprawnień, zamiast być inwestowanym w czyste powietrze. To jest absurd unijnego handlu emisjami - stwierdził poseł.
Kowalski: Referendum w sprawie polexitu w 2027 roku
Znany ze swojego eurosceptycyzmu polityk dodał też, że jego zdaniem decyzje wspólnoty podejmowane w latach 2019-2020 doprowadziły do obecnego kryzysu energetycznego w Unii Europejskiej. - Prawica przegra wybory, jeśli nie zatrzymamy zielonej inflacji - powiedział Kowalski.
Jeden z bardziej rozpoznawalnych polityków Solidarnej Polski ocenił też, kiedy w Polsce mogłoby dojść do referendum w sprawie wyjścia Polski z UE.
- 2027 r., kiedy zakończy się obecna perspektywa budżetowa, to będzie czas, kiedy może być referendum w sprawie wyjścia Polski z UE. Jeśli nie zatrzymamy eurokratów, koszty życia w Polsce będą zbyt duże. Wyjście Polski z UE uderzy w gospodarkę niemiecką, dlatego musimy zacząć grać twardo. Polska nie może być żebrakiem UE - mówił Kowalski.
SW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka