Kolejne ligowe kompromitacje Legii zdają się nie mieć końca. W niedzielę piłkarze z Łazienkowskiej przegrali po raz ósmy w tym sezonie. Tym razem lepsi okazali się gracze Pogoni Szczecin, którzy dwa razy przyśpieszyli i dwukrotnie pokonali Cezarego Misztę.
Nie ma sensu pastwić się nad legionistami. Najbardziej wymowna była reakcja trybun. Kibice niemiłosiernie wygwizdali swoich zawodników. I pożegnali ich niezbyt wyszukanym, ale w pełni oddającym frustracje fanów okrzykiem „Wy… dalać”.
Legia nie obroni mistrzostwa Polski
Po 13. kolejkach Ekstraklasy pewne są dwie rzeczy: Legia nie obroni mistrzostwa Polski. I fakt, że kłopoty drużyny z Łazienkowskiej nie zniknęły wraz ze zwolnieniem trenera Czesława Michniewicza. Można przyjąć tezę, że nieważne kto byłby szkoleniowcem CWKS-u – Michniewicz, Gołębiewski czy Mourinho, problemem Legii są piłkarze. A konkretnie grupa, która rozwaliła szatnię. Klub na każde medialne doniesienie, że istnieje ekipa baletowa, że przed meczem zPiastem kilku zawodników mocno się sponiewierało, reaguje toksycznie. Grozi sądem, procesami, żądaniami odszkodowań za pomówienia. Jednak nawet Steve Wonder by dostrzegł, że nie wszyscy gracze w jedną stron i z takim samym zaangażowaniem ciągną ten legijny wózek. Może właściciel klubu Dariusz Mioduski powinien rozważyć, czy zamiast pozbywać się kolejnych szkoleniowców, może warto by było wstrząsnąć zespołem, nawet zrobić popisówkę i z hukiem wywalić kilku gwiazdorów do rezerw?
Właściciel autentycznie zaangażowany w życie klubu
A skoro już o panu Mioduskim mowa, to żal mi go. Gość wykłada ciężką kasę, jeśli nie swoją to z niemałym wysiłkiem pozyskaną i co otrzymuje w zamian? Wstyd, stres i nerwy, które – nie daj Boże! - mogą skończyć się zawałem, czy inną depresją. Nie ukrywam – nie jestem zwolennikiem korporacyjnego stylu zarządzania klubem, ale nie zmienia to faktu, że Dariusz Mioduski sprawia wrażenie przyzwoitego człowieka, któremu autentycznie zależy na odniesieniu sukcesu w Legii. I nieważne czy chodzi o wybujałe ego czy chęć finansowego zysku. Liczy się, że właściciel jest autentycznie zaangażowany w życie klubu. Wiadomo, że łatwiej pogonić jednego trenera niż jedenastu zawodników, ale może, skoro szatnia rozeszła się na wszystkie strony, a drużyna podzieliła się na grupki, trzeba wreszcie walnąć pięścią w stół i zrobić porządek w piłkarskiej Wieży Babel. Prezes nie ma nic do stracenia, bo sezon i tak jest już przegrany. A radykalnymi i zdecydowanymi ruchami może uratować resztki prestiżu swojego i klubu, który zwyczajnie nie zasługuje na to, żeby być pośmiewiskiem całej ligi.
Wyścig o mistrzostwo Polski bez Legii
Wyścig o mistrzostwo Polski, choć bez Legii, i tak zapowiada się pasjonująco. 13 seria spotkań okazała się pechowa dla ligowych mocarzy. Stal pokazała w Mielcu, że przy zaangażowaniu, ambicji i odwadze, można rzucić kłody pod koła poznańskiej Lokomotywy, a górnicy z Łęcznej skutecznie zastopowali Raków. Potknięcia faworytów wykorzystały Pogoń i Lechia Gdańsk, które zmniejszyły dystans do liderującego Lecha i dziś strata obu ścigających do Lecha, wynosi już tylko dwa punkty. Myślę, że to właśnie między tymi czterema ekipami, wliczając w to grono Raków, rozegra się walka o złote medale. Moim cichym faworytem są piłkarze z Trójmiasta, gdzie kapitalną robotę wykonuje nowy trener Tomasz Kaczmarek. Wcześniej asystent Kosty Runjaicia w Pogoni. A skoro na Pomorzu Zachodnim mają takie oko do wychwytania fachowców, to może Legia powinna poszukać szkoleniowca właśnie w Szczecinie? Oczywiście dopiero po oczyszczeniu swoich szeregów z chwastów, które bez nadzoru mocno się przy Łazienkowskiej rozpleniły.
Piotr Dobrowolski
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Sport