Możemy jakichś poglądów nie lubić lub nie akceptować. Możemy je nawet publicznie zwalczać. Ale musimy zaakceptować prawo do ich głoszenia w przestrzeni publicznej. Dlatego nie należy zakazywać ani Marszu Niepodległości, ani Marszu Równości – mówi Salonowi24 Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” i Onet.pl.
Prezydent Warszawy chce zakazu Marszu Niepodległości, wojewoda chce by się marsz odbył. Sąd w pierwszej instancji przyznał rację Trzaskowskiemu. Jak ocenia Pan tą całą awanturę?
Łukasz Warzecha: Prezydent Rafał Trzaskowski toczy polityczną wojnę przeciwko Marszowi Niepodległości. I trudno mi zrozumieć takie zachowanie ze strony polityka, który deklaruje się jako liberał. Bo jeśli ktoś wyznaje poglądy liberalne, to ma prawo jakichś poglądów nie lubić, nawet bardzo się z nimi nie zgadzać, ale nie powinien ich zakazywać.
Trzaskowski rządzi miastem, w którym mieszają ludzie bardzo różni – prawicowcy i lewicowcy, wierzący i niewierzący, konserwatywni i liberalni. Są wśród mieszkańców stolicy zwolennicy i przeciwnicy aborcji, zwolennicy ruchów LGBT i obrońcy tradycyjnej rodziny. Z jednymi z nich Trzaskowski może się zgadzać, a z innymi nie. Prawdziwa tolerancja i liberalizm polegają na tym, że nawet kompletnie z czymś się nie zgadzając, akceptujemy takie zachowanie. Tolerujemy je, choć nam się ono nie podoba.
Przeczytaj też:
Tu jednak pada argument, że podczas marszu dochodzi do działań niedopuszczalnych. Wznoszone są hasła nacjonalistyczne. Są też jednak starcia, działania bezprawne. Może warto tego marszu zakazać?
Jeżeli patrzymy od strony liberalnej, to są od tego organa ścigania, służby porządkowe, aby o bezpieczeństwo mieszkańców w czasie tego typu protestów zadbać. Jeśli dochodzi do jakichś burd, przykładów łamania prawa, to wtedy od reagowania na miejscu jest policja, później prokuratura, która powinna podjąć śledztwo i określić, czy złamano prawo. Sąd jest od tego, by wydać wyrok. Natomiast niebezpieczną jest sytuacją, w której takiej imprezy się zakazuje.
Dlaczego?
Bo nie oszukujmy się – marsz narodowcy zorganizują tak, czy owak. Z tym, że będzie to zgromadzenie spontaniczne. Normalnie, w przypadku legalnego i zarejestrowanego zgromadzenia łatwiej to kontrolować. Wśród organizatorów są ludzie odpowiedzialni za zgromadzenie, których można pociągnąć do odpowiedzialności, gdy coś się stanie.
Jeśli zgromadzenie jest spontaniczne, to znacznie większe jest prawdopodobieństwo, że dojdzie do burd w mieście, zadym, zniszczeń. I odpowiadać za to będą bezpośredni sprawcy, ale też polityczną - Rafał Trzaskowski. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby odbył się legalnie, była nad nim kontrola.
Jednak mówi Pan o liberale Trzaskowskim. Jednak środowiska konserwatywne chcą na przykład zakazywać marszów LGBT?
Ależ oczywiście, że tak! Projekt Kai Godek, zakazujący marszów LGBT, jest zły i dodatkowo niebezpieczny. Jeśli ktoś zastanawia się, czy należałoby przyjąć zasadę, że gdy na demonstracji pojawi się jakieś hasła wzywające do przemocy, należy demonstrację rozwiązać i zakazać w przyszłości, to ja odpowiadam: absolutnie nie wolno tego robić. W taki sposób utrąci się każdą inicjatywę.
Jakikolwiek protest mógłby zostać zakłócony przez garstkę prowokatorów. Powtarzam – możemy jakichś poglądów nie lubić i nie akceptować. Możemy je nawet publicznie zwalczać. Ale musimy zaakceptować prawo do ich głoszenia w przestrzeni publicznej. Dlatego nie należy zakazywać ani Marszu Niepodległości, ani Marszu Równości.
Przeczytaj też:
]
Inne tematy w dziale Polityka