- Jan Paweł II był świętym człowiekiem, wielkim Polakiem i papieżem, ale jak każdy popełniał błędy. I trzeba to bez lukrowania uczciwie powiedzieć. Nie jest receptą stawianie pomników, czy akademie ku czci – mówi Salonowi 24 ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, legendarny kapłan "Solidarności", prezes Fundacji św. Brata Alberta.
Jak bumerang wracają oceny pontyfikatu św. Jana Pawła II. Ksiądz niedawno wypowiedział się, że należy zerwać z kremówkowym wizerunkiem papieża Polaka i postarać się o rzetelne podsumowanie tej postaci. Jak to powinno wyglądać?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Zdecydowanie tak, bo to wciąż nieodrobiona lekcja przede wszystkim przez polski Kościół. Przeżyliśmy bardzo szybką beatyfikację i kanonizację - wcześniej mieliśmy z czymś takim do czynienia tylko w przypadku matki Teresy z Kalkuty. Już podczas procesu kanonizacyjnego i po jego zakończeniu, pojawiło się wiele znaków zapytania.
Przeczytaj też:
Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu
Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia
Czy dziś stawianie tych pytań nie przekreśli rzeczywistych dokonań Jana Pawła II?
Przeciwnie, uważam, że właśnie stanie po stronie prawdy, pokazanie wszystkich aspektów, posłuży pokazaniu rzeczywistej roli Jana Pawła II. Bo ja nie mam wątpliwości co do świętości Karola Wojtyły, ani zasług pontyfikatu. Natomiast proszę zwrócić uwagę na jedną, istotną sprawę.
Powstały ostatnio dwa filmy, w środowiskach skrajnie różnych. O lawendowej mafii, stworzony przez ultrakatolicką Polonię Christiana, a także Marcina Gutowskiego, zrobione przez środowisko TVN. Choć filmy te pokazują ten temat z różnej perspektywy: środowiska katolików i ludzi wobec Kościoła obojętnych, to jednak oba te obrazy pokazują, że mierzymy się z odmiennymi opiniami na temat Jana Pawła II. I oba wspomniane środowiska uznają jednocześnie wielkość dokonań papieża Polaka.
Co oznacza „kremówkowy wizerunek”, z którym zdaniem Księdza należy w przypadku Jana Pawła II zerwać?
To taki przesłodzony obraz św. Jana Pawła II, sprowadzony do przedstawiania go na tle słów o kremówkach, które jadł, nart, na których jeździł, czy górskich wycieczek. Czyli budowanie kultu papieża wyłącznie poprzez stawianie mu pomników. Niedawno w Krakowie odsłonięty został dwudziesty trzeci monument. W jednym mieście! To już jest śmieszne!
Przedstawia się jedynie filmy ze wzruszających spotkań papieża z Polakami, a pomija trudne pytania o na przykład skandale seksualne, w tym pedofilskie, które z tego pontyfikatu miały miejsce?
Tak, albo pokazuje się zdjęcia papieża na nartach, bądź podczas uroczystości religijnych, a pomija już nie tylko trudne pytania, ale także rzeczywisty, niezwykle bogaty dorobek z encyklik. Obraz jest polukrowany, nie pokazujący głębi problemów, które wystąpiły podczas pontyfikatu.
Są wśród ludzi wierzących tacy, którzy chcieliby pełnej i realnej oceny papieża, są i wśród niewierzących tacy, którzy chcieliby poznać prawdę i doceniają na przykład papieża jako męża stanu. Ludzie ci są jednak w mniejszości. W dyskusji dominuje wściekła agresja z obu stron. Jedni krzyczą, że „pan Wojtyła nie zasługuje na żaden szacunek i pamięć”, obrażają katolików. Drudzy wszelką krytykę traktują jako atak na Kościół. Czy jakakolwiek rozmowa i realna debata na temat Jana Pawła II jest, szczególnie w Polsce, w ogóle możliwa?
No właśnie te skrajności nie pozwalają na rzetelne wyjaśnienie czegokolwiek. Brakuje mi tu stanowiska polskiego episkopatu. Powinien on zorganizować nie kolejną akademię ku czci, ale realną debatę. Ucieczka od dyskusji to niedźwiedzia przysługa ze strony biskupów, którzy nie potrafią podjąć tego wyzwania. Jest nim pokazanie pontyfikatu Jana Pawła II w całej okazałości. Nie poprzez kolejne pomniki, ale wskazanie gdzie były realne sukcesy i rzeczy wielkie. Gdzie błędy, gdzie największe problemy.
Jan Paweł II – wielki papież, czy może człowiek, który pozwolił na ukrywanie nadużyć?
Jeszcze raz podkreślam, ja nie wątpię w wielkość i świętość Jana Pawła II. Ale każdy, również największy człowiek, popełnia błędy. Tymczasem w Polsce jest przeświadczenie, że wskazanie tych błędów jest atakiem na Kościół. Nie, to tak nie działa!
Kluczowym pytaniem jest, czy nasz papież ukrywał, bądź pozwalał ukrywać pedofilię wśród osób duchownych?
Mogę otwarcie powiedzieć, że nie ukrywał, ale nie podejmował tak zdecydowanych kroków jak jego następcy - Benedykt XVI i Franciszek. Należy poznać odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stało. Episkopat tej debaty nie podejmuje. I zamiast dyskusji, mamy okładanie się cepami.
Wśród biskupów są ludzie związani i ze wspomnianą lawendową mafią i dawną Służbą Bezpieczeństwa. A w dodatku strony, które dziś okładają się cepami - jak ksiądz to określił - kiedyś grały do jednej bramki. Przecież środowiska antyklerykalne twardo broniły arcybiskupa Wielgusa i innych duchownych współpracujących z komunistycznymi służbami. Tymczasem często motywem tej współpracy były właśnie kwestie obyczajowe?
Dotykamy tematu kolejnej nieprzerobionej lekcji: lustracji i nierozliczenia się z komunizmem. Dokładnie 15 lat temu doszło do kuriozalnego sojuszu antylustracyjnego. Po jednej stronie stanęły środowiska na co dzień ze sobą walczące: „Gazeta Wyborcza”, Radio Maryja, abp Józef Życiński. Wiadomo, że za współpracą z SB stały też często kwestie obyczajowe. Dziś wracamy do punktu wyjścia. Kolejna bomba jest nierozbrojona, tyka, ale niebawem wybuchnie.
Jest szansa na to, że bombę tę uda się rozbroić?
Jest to bardzo trudne. Szczerze mówiąc: nie widzę takiej możliwości. Najlepszym przykładem jest czwarta grupa, która pojechała do papieża w ramach wizyty "ad limina". I na czele polskiej delegacji stanął... abp Wiktor Skworc, który był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Dąbrowski", donosił na działacza Solidarności Kazimierza Świtonia. Potem jako biskup tarnowski chronił pedofilów.
I dziś ten człowiek reprezentuje episkopat podczas wizyty u papieża. W sekretariacie stanu Stolicy Apostolskiej agent SB przedstawiał sytuację polityczno-społeczną w Polsce. Jeśli Kościół się nie przełamie, to kolejne działania będą już nieskuteczne. Nie można tak postępować! To samo dotyczy nierozliczenia sprawy abp Juliusza Paetza, który był kontaktem operacyjnym wywiadu PRL i w dodatku ponosi odpowiedzialność za molestowanie kleryków. I ta sprawa nigdy nie została w pełni wyjaśniona.
Wracając do papieża Jana Pawła II. Ksiądz mówił, że świętość nie musi oznaczać nieskazitelności, bo i wielcy święci (jak św. Piotr) popełniali grzechy i błędy?
Oczywiście, że tak! Nie ma wielkich ludzi, którzy by błędów nie popełnili. I moim zdaniem, właśnie tak należy oceniać postać Jana Pawła II. Jako wielkiego człowieka, ale popełniającego błędy. Tak byłoby uczciwe. U nas wybrano lukrowanie, pomniki stawiono już za życia, co jest absurdem. A wszelkie próby dyskusji traktowane są jako zrzucanie z pomniku. Nie! Jan Paweł II był żywym człowiekiem. I jako takiego należy go oceniać.
Czy w tym układzie nasuwa się kolejne pytanie, czy czasem nie było błędem uleganie okrzykom „santo subito”, tak szybkie wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze? Szczególnie, że kard. Stefan Wyszyński, wielka postać polskiego Kościoła, beatyfikowany został 40 lat po śmierci. A więc po czterech dekadach został błogosławionym. Jan Paweł II świętym został po raptem dziewięciu latach...
Na pewno było to zasadniczy błąd. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że sam Jan Paweł II w roku 1983 podpisał dekret, który stwierdzał, iż początkowe badanie sprawy może rozpocząć się pięć lat po śmierci danej osoby. Sam nie był tu jednak konsekwentny, bo naruszył zasady w przypadku Matki Teresy z Kalkuty. A tu Benedykt XVI zniósł ten dekret dla Jana Pawła II. W moim przekonaniu, źle się stało. Bo gdyby dziś trwał ten proces, można byłoby wszystko wyjaśnić, opisać. Teraz jest to znacznie trudniejsze.
Czyli co, może zostać cofnięta kanonizacja, czy może będzie to święty, o którego będą się ostro kłócić wrogowie i obrońcy Kościoła?
Skrajności będą, kanonizacja nie będzie cofnięta, bo nigdy nie było takiego przypadku. Natomiast mogą i powinny powstać opracowania, na podstawie których dokona się rzetelnej oceny tego pontyfikatu, bez negowania wielkości i rzeczywistych dokonań.
Przecież wśród świętych też nie wszyscy byli kryształowy. Wiele postaci historycznych ma miejsce w panteonie, ale wskazuje się też na gorsze karty w ich życiorysie, np. Józef Piłsudski. Jednak nikt nie neguje, że był wielkim wodzem, a dla wielu funkcjonuje jako bohater narodowy. Jan Paweł II był świętym człowiekiem, wielkim Polakiem i papieżem, ale - jak każdy - popełniał błędy. I trzeba to bez lukrowania uczciwie powiedzieć.
Przeczytaj też:
Kaczyński: Rosja chce odbudować imperium, trzeba wzmocnić polską armię
Nowe porządki w wojsku. Służba będzie mogła być aktywna i pasywna
Szef MON: współpraca z nauką i przemysłem przyspieszy modernizację wojska
Inne tematy w dziale Społeczeństwo