- Ludzie, którzy służą w wojsku, powinni mieć pierwszeństwo w otrzymaniu pracy, awansie zawodowym zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Pobyt w wojsku jest sprawdzeniem odpowiedzialności ludzi – mówi Salonowi 24 Jan Parys, były minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.
Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński oraz minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej zapowiedzieli zmianę w ustawie o obronie ojczyzny. Wprowadzony będzie dobrowolna zasadnicza służba wojskowa. Czy taka ustawa jest potrzebna, czy niekoniecznie?
Jan Parys: Nie znam szczegółów tej ustawy, ale uważam, że ona idzie w dobrym kierunku. Po pierwsze - to skorygowanie prawa, które pochodzi z dawna, bo z 1967 r. Przepisy wymagały zmian: są nowe czasy, mierzymy się z kompletnie inną sytuacją. Dziś już nikt nie myśli o tym, by brać ludzi do wojska na kilka lat, jak w okresie PRL. Ale warto wprowadzić rozwiązania takie, jak w Izraelu oraz Szwajcarii.
Przeczytaj też:
Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu
Dlaczego banki centralne inwestują w złoto? NBP wyjaśnia
Czyli?
Czyli takie, w których ludzie mający chęć i odpowiednie możliwości zdrowotne służą w wojsku praktycznie cały czas. Są rezerwistami, ale raz w roku, bądź raz na kilka miesięcy, powoływani są do wojska, przechodzą cykl szkoleń. Stanowią taką żelazną rezerwę i są przydatni w sytuacjach zagrożenia. Szkolenia odbywają krótkie, ale częste - to właściwy kierunek.
Sama ustawa jest tłumaczona koniecznością wzmocnienia armii. Tak, aby w razie konfliktu zbrojnego, gdyby sojusznicy opóźniali się z pomocą, to wojsko polskie było w stanie wytrzymać jak najdłużej. Czy nie należałoby zadbać jednak o ochronę cywilną, od wiedzy o pierwszej pomocy, po infrastrukturę, schrony przeciwatomowe itd.?
Ochrona cywilna jest oczywiście potrzebna, tak, jak cały system reagowania kryzysowego, ale nie zastąpi sił zbrojnych, których zadaniem jest odstraszenie przeciwnika przez zdolności bojowe. Dlatego bardzo dobrze, że rząd już w 2016 roku utworzył Wojska Obrony Terytorialnej. Tak jak w każdym województwie działa brygada WOT, tak samo w każdym powiecie powinien być batalion, magazyn broni.
Chodzi o to, by społeczeństwo miało świadomość, że na terenie każdego powiatu są ludzie, którzy będą je chronić. I ważne, by ludzie wiedzieli, że wojsko jest priorytetem. Ludzie, którzy w nim służą powinni mieć pierwszeństwo przy otrzymaniu pracy, uzyskaniu awansu zawodowego zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Pobyt w wojsku jest sprawdzeniem odpowiedzialności ludzi. W Szwajcarii każdy, kto służył w wojsku, ma zapewnioną karierę. Jeśli nie był tam, to może budzić podejrzenia, kim tak naprawdę jest. Również w Izraelu nie brak przywilejów dla wojskowych.
Wracając do kwestii obrony państwa. Kilka lat temu Jarosław Kaczyński mówił o możliwości użyczenia Polsce przez kraje NATO broni atomowej. Są eksperci, którzy przekonują, iż należy wzmocnić wojska ofensywne konwencjonalne. Po to, by by potencjalny agresor wiedział, że atak na nas się nie opłaca. Bo nie tylko napotka na opór, ale też na ostry odwet?
Polska nie dysponuje potencjałem nuklearnym i nie zanosi się na to, by miała możliwość go samodzielnie wypracować. Decyzja o tym, by na naszym terenie stacjonowały jakieś jednostki wyposażone w broń nuklearną należy do NATO. I wiązałaby się ze zmianą obecnej strategii obronnej, a przede wszystkim rokowaniami międzynarodowymi. Ograniczają nas limity, wynikające z porozumień między Wschodem a Zachodem. Sądzę natomiast, że Polska może posiadać skuteczny potencjał odstraszania bez broni nuklearnej.
Przeczytaj też:
Kaczyński: Rosja chce odbudować imperium, trzeba wzmocnić polską armię
Nowe porządki w wojsku. Służba będzie mogła być aktywna i pasywna
Szef MON: współpraca z nauką i przemysłem przyspieszy modernizację wojska
Marsz Niepodległości przejdzie ulicami Warszawy. Jest decyzja wojewody
Inne tematy w dziale Społeczeństwo