Jak ustalili reporterzy programu "Uwaga" TVN, trzy godziny po tragicznym wypadku w Barczewie, biegli wykryli śladowe ilości kokainy w organizmie Pawła K. Mimo to, nie przypuszczają, że mogło to przyczynić się do śmierci dwóch kobiet w zderzeniu. Adwokat broni się, zrzucając w zeznaniach winę na ofiary tragedii.
W niedzielę 26 września na drodze w Warmii zderzyły się dwa samochody: Mercedes i starsze osobowe Audi. W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniosły dwie kobiety jadące starszym samochodem: 53-letnia i 67-letnia. Pasażerowie Mercedesa przeżyli wypadek, a kierowcą okazał się znany łódzki adwokat, specjalista w prawie karnym - Paweł K.
Mężczyzna zamieścił niedługo po tragicznym zdarzeniu filmik na Instagramie, w którym kpił z upodobań motoryzacyjnych Polaków.
- Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach - powiedział. Po medialnej burzy, Paweł K. postanowił założyć "kłódkę" na swój profil i przeprosił za swoje zachowanie, zapewniając o codziennej modlitwie w intencji ofiar wypadku.
Czytaj:
Zwrot w sprawie śledztwa po wypadku z udziałem mecenasa Pawła K. Nowe fakty
Zginęły po zderzeniu z Mercedesem znanego adwokata. "Same są winne, bo miały stare auto"
Kokaina w organizmie K.
O nowych faktach w sprawie tragedii z okolic Barczewa dowiadujemy się z "Uwagi". Reporterzy ustalili, że K. mógł znajdować się pod wpływem kokainy w czasie zderzenia czołowego z innym pojazdem. To wyniki kontroli 3 godziny po zdarzeniu, jednak biegli ocenili też, że ilości narkotyków w organizmie były śladowe i nie wpłynęły na psychomotoryczne zachowania kierowcy.
Dziennikarze TVN postanowili zapytać o wypadek z września zainteresowanego. Paweł K. im odmówił, zasłaniając się zespołem stresu pourazowego. Zapewnił też, że ma na to odpowiednią dokumentację medyczną. Była to też - jak określił adwokat - przyczyna nagrania i publikacji popularnego filmiku w mediach społecznościowych.
Nieoficjalnie wiadomo, że w śledztwie prawnik przyjął korzystną dla siebie wersję obrony - utrzymuje, że to kobieta w Audi zajechała mu drogę z naprzeciwka i spowodowała "czołówkę". Prokuratura po śmierci dwóch kobiet przekazywała takie ustalenia: - Nie mamy świadków zdarzenia i nie wiemy z całą pewnością, jak ono wyglądało. Na razie najbardziej prawdopodobną wersją zdarzeń jest ta, że kierujący Mercedesem zjechał na przeciwny pas jezdni i zderzył się z prawidłowo jadącym Audi. Kobiety z Audi zginęły na miejscu - mówił prokurator rejonowy prokuratury Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc.
Pił colę, uśmiechał się
Bliskim zmarłych w wypadku do myślenia dawało zachowanie Pawła K. na miejscu, kilkanaście minut po zderzeniu. - Na początku przez myśl mi nie przeszło, że to on mógł to spowodować. Spacerował, pił colę. Nie wiem, jak ja bym się zachował. Czy bym usiadł, płakał, czy bym zemdlał, nie wiem. Ale nie wiem, czy byłbym wtedy w stanie cokolwiek przełknąć - opowiada syn jednej z ofiar.
- Jak zabrali go na krew, to przeszedł koło nas z uśmiechem na twarzy. Żadnej skruchy, nic - opowiada córka drugiej kobiety, która straciła życie.
GW
Inne tematy w dziale Rozmaitości