Drugim dnem wyborów Platformy Obywatelskiej w regionach była rozgrywka Donalda Tuska z Rafałem Trzaskowskim i Grzegorzem Schetyną. Tusk wygrał oba starcia.
Właściwie bez wyjątku komentatorzy polityczni oceniają, że poza tym, że sam przewodniczący PO Tusk umocnił swój mandat do rządzenia partią, to wyniki wyborów w regionach zakończyły się dla niego porażką. Dlaczego? Ponieważ oficjalnie poparł posłankę Agnieszkę Pomaską i Romana Szełemeja, prezydenta Wałbrzycha, którzy nie sprostali swoim konkurentom. To komentatorom wystarczyło do oceny, że Tusk przegrał.
Polecamy:
Bart Staszewski do Kai Godek: Jeśli nie przeprosisz, idę do sądu!
Komorowska, Kwaśniewska, Wałęsa o sytuacji uchodźców. „Chodzi nam o ludzi”
Kto miał uzbierać głosy, już to zrobił
Jednak jedyną jego porażką jest fakt, że żadna kobieta nie została szefową regionu, a panowie, którzy będą pełnić te funkcje mają średnio ponad 50 lat. Gdy Tusk udzielał poparcia kandydatom na kilka dni przed wyborami, to już wszystko i tak było jasne; kto miał uzbierać głosy, już to zrobił.
Dla porządku przypomnijmy. W głosowaniu wzięło udział 11 tys. członków PO, z których 97,4 proc. zagłosowało na Donalda Tuska jako pełnoprawnego przewodniczącego partii. Nie miał konkurenta. A jeszcze kilka miesięcy temu to nie było takie pewne. Gdy Tusk wracał do Polski, z funkcji szefa partii rezygnował Borys Budka, to do walki o schedę po nim zgłaszał swój akces prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ostatecznie poddał się bez walki.
Szefowie regionów PO zostali: Michał Jaros (dolnośląskie), Tomasz Lenz (kujawsko-pomorskie), Stanisław Żmijan (lubelskie), Waldemar Sługocki (lubuskie), Cezary Grabarczyk (łódzkie), Jan Grabiec (mazowieckie), Andrzej Buła (opolskie), Zdzisław Gawlik (podkarpackie), Krzysztof Truskolaski (podlaskie), Mieczysław Struk (pomorskie), Wojciech Saługa (śląskie), Artur Gierada (świętokrzyskie), Jacek Protas (warmińsko-mazurskie), Rafał Grupiński (wielkopolskie), Olgierd Geblewicz (zachodniopomorskie), Aleksander Miszalski (małopolskie).
Wykluczenie baronów Schetyny
Makiawelizm - doktryna polityczna sformułowana przez Niccolò Machiavellego. Głosi ona, że najważniejszym celem w polityce jest racja państwa (w tym przypadku partii-red.). Aby ją osiągnąć można korzystać z wszelkich dostępnych środków (także np. podstępu i okrucieństwa).
Do kluczowych rozstrzygnięć doszło m.in. w woj. pomorskim. Nie jest żadną tajemnicą, że dotychczasowy lider regionu Sławomir Neumann to stronnik Schetyny. Tuskowi udało się doprowadzić do tego, że Neumann w ogóle nie wystartował w wyborach. Pomógł w tym sam poseł, wokół którego zrobiło się głośno, gdy okazało się, że był jednym z gości na słynnych już 50. urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka. Pamiętamy jak Tusk jego i Tomasza Siemoniaka ośmieszył publicznie, gdy cytował wiadomość od swojej teściowej, która apelowała, aby oby polityków nie wyrzucać z partii.
Efekt? Wykluczony niewygodny kandydat, stronnik Schetyny, z którym Tusk się nie lubi, pisząc delikatnie. Ale poparł posłankę Pomaskę. Tak, ale ona nie miała najmniejszych szans na wygraną, bo kluczowi samorządowcy w regionie to konserwatyści, natomiast ona należy do liberałów - to po pierwsze. Po drugie, to oddana polityczka Trzaskowskiemu, a Tusk nie ma interesu w tym żeby wzmacniać swojego potencjalnego konkurenta. Po jej porażce z marszałkiem województwa Mieczysławem Strukiem może natomiast mówić do prezydenta stolicy: “Widzisz, jacy słabi ci twoi ludzie, nawet z moim poparciem nie dają rady”.
Dodatkowym smaczkiem w tej historii jest fakt, że prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nie poparła Agnieszki Pomaskiej. Dlaczego? Ponieważ ta druga, w przeszłości, dopuszczała się krytyki ś.p. Pawła Adamowicza, idola Dulkiewicz.
Makiawelizm Tuska
W jednym regionie Tusk rozegrał i osłabił zarówno Schetynę, jak i Trzaskowskiego. A to oczywiście nie koniec.
Wykluczony został też obecny europoseł Andrzej Halicki, ważny polityk PO, który od lat rządził w partii Mazowszem. Zakulisowe gry sprawiły, że w ogóle nie wystartował w wyborach na szefa regionu, więc został nim dotychczasowy rzecznik partii Jan Grabiec. Polityk bez większego zaplecza, który będzie uległy wobec Tuska. W przeciwieństwie do mającego swoich ludzi Halickiego, w dodatku lojalnego wobec Schetyny.
Jak słyszymy w PO, nie należy podchodzić zero-jedynkowo do wyników, ponieważ wszędzie jest drugie, a nawet trzecie dno. Tusk poparł prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja, który jednak nie sprostał w walce z - jak mówią w partii - pracoholikiem Michałem Jarosem, który od miesięcy objeżdżał region zbierając głosy i będąc pewnym zwycięstwa.
To nie jest jednak cios dla Tuska, ale najbardziej dotkliwy jest dla Schetyny, który nie startował w tych wyborach, a rozdawał karty w tym regionie, natomiast z Jarosem szczerze się nie znosi. Tusk więc puścił oko do "Scheta", bo poparł tego samego kandydata, którego on.
Do kolejnego ciekawego starcia doszło na Śląsku, gdzie reelekcję wywalczył Wojciech Saługa, którego poparł Tusk. Nie byłoby to może interesujące, gdyby nie fakt, że oficjalnie jego konkurenta poparł Trzaskowski. Jednak prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński nie miał szans w starciu z Saługą.
Dwa przegrane starcia kandydatów popieranych przez Tuska są paradoksalnie jego wygranymi, bo więcej politycznej szkody wyrządzają jego partyjnym konkurentom. Na tym polega wspomniany wcześniej makiawelizm Tuska, czyli użycie przez niego zarówno podstępu, jak i okrucieństwa.
Reasumując, Tusk wykluczył dwóch wpływowych baronów Halickiego i Neumanna, zamieniając ich na ludzi, na których będzie miał wpływ. Utarł tym samym nosa Schetynie, a w innych rozgrywkach również prezydentowi Trzaskowskiego.
Marcin Dobski
Czytaj dalej:
Gorąco w studio TVP. Poseł PO nie wytrzymał i wszedł w dyskusję z Michałem Adamczykiem
PK: uwzględniono kasację sprzeciwiającą się wydaniu dwójki dzieci do Wielkiej Brytanii
Kaczyński: Jerzy Wilk zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach Elbląga i Polski
Prezydent dokona zmian w składzie Rady Ministrów
Gen. Mirosław Hermaszewski zatrzymany za jazdę po pijanemu! Miał prawie 0,6 promila
Inne tematy w dziale Polityka