Wiemy, że to reżim Alaksandra Łukaszenki dowozi ludzi na granicę, nam chodzi tylko i wyłącznie o ludzkie traktowanie tych ludzi - podkreślały byłe prezydentowe Anna Komorowska i Jolanta Kwaśniewska. Według nich państwo powinno zobaczyć sojuszników w wolontariuszach pomagających migrantom.
„Matki na Granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!”
Anna Komorowska, Jolanta Kwaśniewska oraz zdalnie Danuta Wałęsa - wzięły w sobotę udział w proteście „Matki na Granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!”, który odbył się przed siedzibą Straży Granicznej w Michałowie (Podlaskie). Działacze różnych organizacji domagali się podczas manifestacji dopuszczenia organizacji humanitarnych i medycznych do niesienia pomocy migrantom w strefie przy polsko-białoruskiej granicy objętej stanem wyjątkowym. Apel ten wsparły byłe pierwsze damy.
Polecamy:
Gorąco w studio TVP. Poseł PO nie wytrzymał i wszedł w dyskusję z Michałem Adamczykiem
PK: uwzględniono kasację sprzeciwiającą się wydaniu dwójki dzieci do Wielkiej Brytanii
– Imputuje się nam, że my wspomagamy Łukaszenkę. My nie mamy tej naiwności (...), bo wiemy doskonale, że to jest gigantyczna machina, że to reżim Łukaszenki organizuje te przeloty, że to oni dowożą do granicy. Z tego co wiemy od naszych wolontariuszy, oni (migranci – red.) są okradani, bici, to są osoby, które są wyczerpane w momencie, gdy pojawiają się na naszej granicy. Nam chodzi o ludzkie traktowanie, tylko i wyłącznie – podkreśliła Kwaśniewska w poniedziałek w TVN24.
Anna Komorowska uważa, że państwo powinno widzieć sojuszników w wolontariuszach pomagającym migrantom na granicy polsko-białoruskiej. – Trzeba zobaczyć w tych wszystkich osobach, tych wszystkich wolontariuszach, którzy tam są - i lekarze, i prawnicy, i osoby różnych zawodów, ludzi gorącego serca, którzy poświęcają swój czas na niesienie pomocy - trzeba w nich zobaczyć sojuszników. Oni niejako wyręczają państwo. O to właśnie chodzi, by zobaczyć, że możemy razem, że nie stoimy po dwóch stronach barykady – podkreśliła.
Kwaśniewska: To jest handel ludźmi!
Kwaśniewska zaznaczyła, że od dłuższego czasu ma kontakt z medykami przebywającymi na granicy oraz z osobami działającymi w fundacji "Granica". – Ten obraz jest dramatyczny, my zdajemy sobie sprawę, że czas nie będzie ani naszym, ani ich sprzymierzeńcem, bo już teraz były na granicy temperatury poniżej zera – powiedziała.
Według niej, większość migrantów trafiających na polsko-białoruską granicę „jest głęboko przekonanych, że za chwileczkę zostaną przez kogoś odebrani i że jadą do lepszego świata”. – Nikt z nich nie ma najmniejszego pojęcia, że oni bardzo często płacą gigantyczne pieniądze za swoją śmierć. To jest handel ludźmi – powiedziała Kwaśniewska. Również Komorowska mówiła o tym, że migrantów nie uprzedzono, „że tu nie czeka ich ziemia obiecana”, że znajdą się „w zastawionej na nich pułapce”.
Według Kwaśniewskiej, „gdy zaczęły się pierwsze problemy, nasza dyplomacja powinna działać, zarówno tam w krajach, skąd przybywają uchodźcy, jak przede wszystkim z UE”.
Czytaj dalej:
Kaczyński: Jerzy Wilk zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach Elbląga i Polski
Prezydent dokona zmian w składzie Rady Ministrów
Gen. Mirosław Hermaszewski zatrzymany za jazdę po pijanemu! Miał prawie 0,6 promila
Spór w rządzie o orła z krzyżem w koronie. Ziobro kontra Gliński!
Program Inwestycji Strategicznych. Morawiecki: 23 miliardy złotych dla samorządów
"Konwój można rozładować po polskiej stronie"
Nawiązała też do tego, że sobotę prezydent Andrzej Duda poinformował, że wystąpił z inicjatywą wysłania konwoju humanitarnego na granicę z Białorusią. „Trzeba pomóc imigrantom koczującym po białoruskiej stronie granicy. Apeluję do Białorusi o wpuszczenie pomocy” - napisał Duda.
Kwaśniewska wskazywała, że można by rozładować taki konwój po polskiej stronie. – Może rozładujmy go po naszej stronie, bo te wszystkie rzeczy, które tam się znajdują - namioty, łóżka, pomoc medyczna bardzo przydałaby się tu i teraz – powiedziała była pierwsza dama. – Zwłaszcza, że poprzednie transporty nie zostały przyjęte – dodała Komorowska.
Byłe prezydentowe pytane były również m.in. o działania Straży Granicznej na polsko-białoruskiej granicy oraz procedurę pushback. – W Straży Granicznej też są ludzie, oni niestety są w służbach mundurowych, (...) tam jest rozkaz i określona podległość. Natomiast to są też ludzie, to osoby, z którymi rozmawiałyśmy i które tak samo odczuwają, mają też rodziny, rodziców – mówiła Kwaśniewska.
Podkreśliła również, że „na samym początku, gdy tam jeszcze nie było wolontariuszy, to oni z własnych domów wynosili dla tych osób i lekarstwa, i odzież, i żywność, mają ciągle swoje magazyny i starają się pomagać na tyle, na ile to jest możliwe”.
KW
Inne tematy w dziale Polityka