Premier Mateusz Morawiecki. fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK / POOL
Premier Mateusz Morawiecki. fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK / POOL

„Szalejąca drożyzna i awantura z UE to realny problem. Kłopoty PiS dopiero się zaczynają”

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 118
Do tej pory PiS korzystał ze świetnej koniunktury gospodarczej i cieszył się popularnością dzięki programom socjalnym. Problemy ze środkami z Unią Europejską i przede wszystkim drożyzna kończy ten korzystny czas dla partii rządzącej. Czekają ją spore problemy – mówi Salonowi24 prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski powiedział w Salonie 24, że Polska owszem może, z przyczyn politycznych utracić pieniądze z Unii Europejskiej, ale że tak naprawdę strata ta nie będzie aż tak brzemienna w skutkach, bo przecież pieniądze te są przez UE pożyczane. Polska może środki te pożyczyć też sama. Czy rzeczywiście tak jest i czy taką narrację może niebawem przyjąć polski rząd?

Prof. Antoni Dudek: Nie tylko może przyjąć, ale już przyjął. Bo stwierdzenia, że bez pieniędzy z Funduszu Odbudowy możemy sobie poradzić padały z ust także prominentnych przedstawicieli rządu. Mówił tak premier, Mateusz Morawiecki. Prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński. Także spodziewać się możemy wielu wystąpień, stwierdzeń, że tak naprawdę bez tych pieniędzy sobie poradzimy.

Przeczytaj też:

PiS obiecało ulgę podatkową dla kierowców oraz obniżkę akcyzy na paliwa

O tym za moment, jednak patrząc merytorycznie – faktycznie Unia naciska, rzeczywiście cały fundusz to pożyczka dla UE….

Gdyby postawić pytanie, czy Polska będzie istnieć bez pieniędzy z Funduszu Odbudowy by, to odpowiedź by brzmiała – zapewne tak. Będzie. Co więcej – pewnie jakby w 2004 roku w ogóle nasz kraj nie przystąpił do Unii Europejskiej, dalej by istniał. Kluczowe jednak jest pytanie o bilans zysków i strat. I tu owszem, jest raport profesorów Krysiaka i Grossego, jakie Polska ponosi koszty członkostwa. Ale wielu ekonomistów nie podziela tych tez. A pomijając wszystko, to ja patrzę też na przynależność do Unii od strony geopolitycznej. I tu sprawa jest oczywista – opłaca się być we Wspólnocie. To ważne i od strony bezpieczeństwa, i od strony inwestycji zagranicznych. Dla potencjalnego inwestora kraj unijny jest bardziej stabilny i bezpieczny jako miejsce potencjalnej inwestycji. Wielka Brytania, która z Unii wyszła zapewne poradzi sobie z tymi problemami, które ma teraz. Jednak historia i położenie Wielkiej Brytanii są inne niż nasze. Inna była pozycja Zjednoczonego Królestwa, gdy do UE przystępowało. Dlatego porównania nie są tu adekwatne. My na wychodzenie z UE pozwolić sobie nie możemy. I nastawienie Polaków też jest jednoznacznie prounijne. Natomiast wracając do narracji PiS, to tam jest przekonanie, że te środki naprawdę mogą być wstrzymane. Stąd starania o to, by opinię publiczną na to przygotować.

Tylko, że opinia publiczna jest bardzo prounijna. Czy słowa o tym, że w sumie to pożyczka, którą sami też możemy wziąć, będą miały wpływ na elektorat?

To kwestia otwarta. Niebawem, jestem o tym przekonany, padnie też argument, że „nie należy kupczyć suwerennością”. I pytanie tylko, kto to kupi. Twardy elektorat z pewnością. Ale gra idzie o ten bardziej umiarkowany. Jest grupa, którą ja oceniam jako elektorat „dietetyczny”. Czyli taki, który głosował na PiS, ale nie z przyczyn ideologicznych, ale dlatego, że podobały mu się programy socjalne partii rządzącej. A do tego była dobra koniunktura gospodarcza. Pytanie, jak ten elektorat zachowa się w momencie, gdy ceny idą w górę, a Polska miałaby nie dostać pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Tę grupę wyborców szacuję na 10 proc. A akurat tyle w przybliżeniu wynosi przewaga formacji rządzącej nad Koalicją Obywatelską.

Drożyzna jest faktem. Jednak rządzący tłumaczą, że to nie oni za nią odpowiadają?

Jarosław Kaczyński w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że za drożyznę odpowiadają ceny paliw na świecie, na które polski rząd nie miał wpływu. No i to jest prawda. Tylko, że już tak jest, że za efekt końcowy wyborcy winią rząd. Poza tym – ceny ropy w górę idą na całym świecie, ale nie wszędzie inflacja rośnie tak, jak u nas. A w Polsce ta spirala jeszcze się nakręci. Bo niebawem będą wypłacone czternaste emerytury. Problem w tym, że emeryci te pieniądze od razu wydadzą, bo po prostu są w trudnej sytuacji. A to spowoduje kolejne podniesienie cen. W czasie inflacji działa też mechanizm, w którym ludzie zamiast oszczędzać, wolą pieniądze wydać, z obawy przed utratą wartości pieniądza. Ale to tylko napędza inflację. Ceny pójdą w górę. I za to zapłaci rząd. Do tej pory PiS korzystał ze świetnej koniunktury gospodarczej i cieszył się popularnością dzięki programom socjalnym. Problemy ze środkami z Unią Europejską i przede wszystkim drożyzna kończy ten korzystny czas dla partii rządzącej. Czekają ją spore kłopoty.

Przeczytaj też:

"UE może bezprawnie odebrać nam fundusze! Nawet jeśli, to sobie poradzimy"

Jaki o Wojewódzkim: W innym kraju media nie chciałyby mieć z tym klaunem nic wspólnego

Niedzielski podjął decyzję w sprawie otwarcia cmentarzy 1 listopada


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj118 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (118)

Inne tematy w dziale Polityka