Trwa ostry spór o wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa polskiego nad unijnym. Po ostatniej debacie w Parlamencie Europejskim nie brak głosów, że Polska jednak może stracić pieniądze z Funduszu Odbudowy. To realny scenariusz, czy tylko straszenie?
Przeczytaj też:
230 ton złota w zasobach NBP. Polska na 11. miejscu w Europie
To znaczy?
Jeśli Unia Europejska przestrzegałaby prawa, to z pewnością środki dla Polski nie byłyby zagrożone. Sam Fundusz Odbudowy jest powołany z drastycznym naruszeniem artykułów 310, 311, 312 Traktatu o Unii Europejskiej. To jednak temat na osobną dyskusję. Natomiast tak – z przyczyn czysto politycznych, środki europejskie mogą być wstrzymane.
Pamiętać jednak należy o kilku kwestiach. Przede wszystkim, środki unijne nie są darowizną. Fundusz Odbudowy nie pochodzi bowiem ze środków własnych Unii Europejskich, ale z naruszeniem wymienionych artykułów ma być wydzielony z pożyczek, zaciągniętych na rynkach finansowych. A więc pieniądze, które są w relacjach UE – państwa członkowskie częściowo grantami, w relacjach UE z międzynarodowymi rynkami finansowymi stanowią wyłącznie pożyczki. Dodatkowo wspomnijmy o oprocentowanie, które trzeba będzie spłacić. Kredyt ten zostanie podzielony na państwa członkowskie i każde z nich spłaci zadłużenie. Teraz powstaje pytanie, na ile Polska mogłaby sama pożyczyć takie pieniądze: bez pośrednictwa Unii i jej politycznych warunków?
I byłaby w stanie?
Polska jest stosunkowo mało zadłużona, na około 60 proc. PKB . W przypadku państw Południa (pas od Portugalii po Grecję), to jest od 120 do 200 proc. PKB, a jeśli mowa o Włochach, to 170 proc. Krajom Południa zdecydowanie bardziej opłaca się pożyczać za pośrednictwem Wspólnoty, bo Unia transferuje środki na dużo lepszych warunkach.
Zakładając, że tak się stanie – Polska straci te środki. Czy w takiej sytuacji rząd wycofa się na przykład z płacenia składek do wspólnej kasy?
Myślę, że najpierw należałoby wypróbować metody prawne. Decyzję o ukaraniu danego państwa za łamanie praworządności musi podjąć Rada Europejska, czyli szczyt UE i to w sposób jednomyślny. Jestem przekonany, że unijny mainstream taką batalię by przegrał. Dlatego uważam, że strona Polska powinna konfrontację niezwłocznie przyspieszyć.
Dlaczego?
Przeczytaj też:
Sławomir Jastrzębowski: WIdzialem. Unia to wieża babel
Andrzej Morozowski: PiS chyba w pełni świadomie dąży do wyjścia z Unii
Komentarze
Pokaż komentarze (154)