Umowa koalicyjna między PiS a Partią Republikańską jest dopięta na ostatni guzik, ale jej treść nie zostanie ujawniona mediom. - Z reguły tych umów się nie ujawnia - powiedział Adam Bielan.
Od kilku tygodni trwały negocjacje między Jarosławem Kaczyńskim, a dawną frakcją Porozumienia, której przewodzi Adam Bielan. Polityk Partii Republikańskiej w TVN24 zapewnił, że umowa koalicyjna dotyczy tylko kwestii programowych, a nie stanowisk.
- Będzie to dokument poufny, natomiast oczywiście o głównych założeniach tej umowy będziemy mówić. Tak się już przyjęło w polskiej polityce, że z reguły tych umów się nie ujawnia - uzasadniał Bielan.
Zobacz:
Powstanie Ministerstwo Sportu. Kamil Bortniczuk wchodzi do rządu
To będą nowi ministrowie w rządzie PiS. Kaczyński oficjalnie potwierdził
Mejza: Chcę być premierem! Tusk to obibok i leń, ale potrafi robić PR
- Poza 2005 rokiem, kiedy Jan Maria Rokita starał się negocjować w świetle kamer, to na ogół te negocjacje są poufne. Oczywiście wszystkie główne założenia tej umowy będą jawne i nie będziemy ich ukrywać - stwierdził europoseł.
Co do kwestii programowych, Bielan wymienił zerowy PIT dla rodzin z czwórką dzieci, który objął Polski Ład. Oprócz tego, chodzi o gazownictwo wyspowe, które - zdaniem lidera Partii Republikańskiej - jest szansą na tańsze zaopatrzenie odbiorców.
Bielan nie chciał ujawnić, ilu członków jego formacji uzyska miejsca w rządzie Zjednoczonej Prawicy. - Nie będziemy o tym informować przed faktem, bo np. powołania do rządu to jest domena pana prezydenta i pana premiera. I choćby ze względu na szacunek do głowy państwa; to pan prezydent będzie informować o powołaniach do rządu - argumentował.
Wiadomo jednak, że do gabinetu Mateusza Morawieckiego wejdą Kamil Bortniczuk jako nowy minister sportu i poseł niezrzeszony Łukasz Mejza w randze wiceministra tegoż resortu. W rządowej układance znajdzie się też miejsca dla Michała Cieślaka z Partii Republikańskiej jako ministra bez teki.
Bielan był pytany w TVN24 o sens rozdzielenia ministerstwa sportu z resortu kultury. - Należy wyciągać wnioski z popełnianych błędów - przyznał. - Tutaj żadnych specjalnych wydatków nie będzie, bo ci sami ludzie, którzy dzisiaj pracują w ministerstwie kultury i tworzą departamenty, chyba cztery, obsługujące sport, będą pracować w tym samym miejscu, przy tych samych biurkach - zapewnił europoseł.
GW
Inne tematy w dziale Polityka