Wyroki wydawane przez polskie sądy mogą nie być respektowane za granicą. A już dziś widzimy, że ENA, czyli Europejski Nakaz Aresztowania nie zawsze jest respektowany przez sądy w Europie, na przykład w Hiszpanii. Stąd też odbije się to na obywatelach. Nie mówiąc już o tym, że są poważne przesłanki mówiące o tym, że środki finansowe z Unii Europejskiej zostaną choć częściowo wstrzymane – mówi Salonowi 24 prof. Zbigniew Ćwiąkalski, prawnik, minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa polskiego nad unijnym wywołał ostry spór polityczny w Polsce. Rodzi też sprzeciw w samej Unii Europejskiej, znów padają propozycje ukarania Polski. Czy faktycznie sytuacja jest tak groźna i co nas czeka?
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: Jeśli chodzi o system prawny, to obecna sytuacja jedynie pogłębia chaos. Poza tym, niestety, ucierpią na tym normalni, zwykli obywatele.
Przeczytaj też:
Kolejne 100 ton złota w zasobach NBP – ambitne plany zwiększenia rezerw złota
Dlaczego?
Dlatego, że wyroki wydawane przez polskie sądy mogą nie być respektowane za granicą. A już dziś widzimy, że ENA, czyli Europejski Nakaz Aresztowania, nie zawsze jest respektowany przez sądy w Europie - jak np. w Hiszpanii. Stąd też, to wszystko odbije się to na obywatelach. Nie mówiąc już o tym, że są poważne przesłanki, wskazujące na to, że środki finansowe z Unii Europejskiej zostaną przynajmniej częściowo wstrzymane.
A czy opozycja, ciągle mówiąca o Polexicie, nie przesadza, skoro podobne wyroki wydały trybunały w Niemczech, we Francji i Włoszech? Tymczasem nikt nie zakłada wyjścia tych krajów z Unii.
Ale jest całkowitą nieprawdą twierdzenie, że sądy konstytucyjne w innych państwach – Niemczech, Francji, czy Włoszech - wydały podobne wyroki. Wyrok na przykład trybunału konstytucyjnego w Niemczech dotyczył banku, więc konkretnej sprawy. Natomiast wyrok polskiego TK dotyczył nie kwestii szczegółowej, ale ogólnej. Argument, że każdy kraj ma prawo reformować swoje sądownictwo, jest oczywiście prawdziwy. Ale wyrok nie dotyczy tego, a niezawisłości sędziowskiej, natomiast całe zamieszanie wynika z błędnej interpretacji wyroków, które zapadły w innych krajach.
Ale konkretnie – grozi nam Polexit, czy nie grozi, bo tego dotyczy przecież ten polityczny spór w Polsce?
Bezpośrednio nie jest to Polexit. Przypominam tylko, że byliśmy pewni niektórych zagrożeń, a i tak później stawały się rzeczywistością. Z pewnością to, co się stało, jest jedną z przesłanek, która prowadzi do Polexitu.
Opozycja zapowiada odwrócenie reform sądowych. Cofnięcie decyzji o powołaniach sędziów itd. Czy grozi nam scenariusz, w którym rozwody będą nieważne, albo groźni przestępcy wyjdą na wolność, bo okaże się, że wyrok wydali sędziowie, których mandat zostanie podważony?
Właśnie na tym polega problem, że nie da się unieważnić wszystkiego, co wydali neosędziowie, neotrybunał, czy neosądy. Trudno dziś przewidzieć konkretne rozwiązanie! Ciężko przecież unieważnić wyrok rozwodowy tylko dlatego, że orzekał nieprawidłowo powołany sędzia. To jedna strona medalu.
Z drugiej - trudno akceptować sytuację, w której w Trybunale Konstytucyjnym orzekają osoby powołane na stanowiska już dawno obsadzone. Myślę, że najtrudniejszym zadaniem będzie znalezienie prawnie akceptowanego rozwiązania.
Reforma sądów, wymiaru sprawiedliwości była tą zmianą, o konieczności której mówiono od dawna, także podczas poprzednich rządów. Czy w razie zmiany władzy, należy przebudować wymiar sprawiedliwości, ale inaczej niż zrobił to PiS, czy też powinien nastąpić powrót do tego, co było?
Oczywiście reforma wymiaru sprawiedliwości była, jest i będzie potrzebna. Teraz trochę się uśmiecham, bo pamiętam rok 2008 i rozmowy z sędziami. Ci najbardziej radykalni żądali, aby minister sprawiedliwości w ogóle został pozbawiony jakiegokolwiek wpływu na sądy, a jego kompetencje przejął I Prezes Sądu Najwyższego.
Chcieli tego, mimo że cieszyli się dużą swobodą. A ja, jako minister, nie mogłem nawet powołać prezesa sądu bez zgody zgromadzenia ogólnego tegoż sądu. Dzisiaj nikt nie mówi o tym, by ministra pozbawiać wpływu nie na kwestie orzecznicze, ale na kwestie organizacyjne, czy finansowe. Oczywiście reforma jest niezbędna, ale nie może mieć charakteru politycznego.
Przeczytaj też:
Partner Biedronia o gejowskim show: Super, że powstaje! Trzymam kciuki za uczestników
Poseł Konfederacji: Abstrahując od programu TV, związki partnerskie w ogóle nie mają sensu
Inne tematy w dziale Polityka