Można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że osoby zaszczepione podczas czwartej fali nie obciążą ani szpitali, ani cmentarzy. Czwarta fala będzie wyglądać inaczej niż poprzednie. Zachorowań będzie mniej, nie będzie 27 tysięcy dziennie. Nie będzie takiego obciążenia szpitali i zgonów. Ale za to ta fala będzie znacznie dłuższa niż poprzednie – mówi Salonowi24 Prof. Włodzimierz Gut, wirusolog, Polski Instytut Higieny.
Czwarta fala stała się faktem. Czy dziś można powiedzieć, że osoby zaszczepione mogą bez obaw podchodzić do tego, co się stanie?
Prof. Włodzimierz Gut: A to zależy. Oczywiście w większości przypadków mogą podejść bez obaw. Ponad 90 proc. osób zaszczepionych zyskuje odporność przeciwko ciężkiemu przebiegowi SARS-COV-2. Szczepionka nie ochroni tych osób w pełni przed zakażeniem, bo ten wirus do organizmu może wejść, ale organizm na spokojnie albo pokona go od razu, dzięki czemu nie dojdzie nawet do infekcji, albo wystąpią lekkie objawy – podwyższona temperatura, itd. Ale osoby takie nie umrą, nie trafią do szpitala. Co więcej – sama zakaźność wirusa się zmniejszy, bo jak w pełni się w organizmie nie rozwinie, to nie będzie też przekazywany dalej. A więc można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że osoby zaszczepione podczas czwartej fali nie obciążą obciążać ani szpitali, ani cmentarzy.
Przeczytaj też:
Polskie rezerwy złota – mamy dużo, a będziemy mieć jeszcze więcej
A osoby niezaszczepione?
W przypadku niezaszczepionych jedyną ich szansą jest to, że wiele osób w ich otoczeniu już chorobę przechorowało, bądź jest zaszczepiona. Więc tych zakażeń będzie mniej niż podczas poprzednich fal wirusa. I czwarta fala będzie wyglądać inaczej niż poprzednie. Zachorowań będzie mniej, nie będzie 27 tysięcy dziennie. Nie będzie takiego obciążenia szpitali i zgonów. Ale za to ta fala będzie znacznie dłuższa niż poprzednie.
Wracając do osób, które przyjęły szczepionkę. Wspomniał Pan o tym, że ponad 90 proc. zaszczepionych zyskuje odporność na ciężki przebieg COVID-19. Jest jednak te kilka procent, które odporności nie ma, czy w ich przypadku konieczna jest trzecia dawka?
Są osoby, które z racji genetycznych nie nabiorą odporności nawet wtedy, gdy poda im się bardzo skuteczną szczepionkę. Stuprocentowej skuteczności nie ma. Są osoby, u których i dziesiąta dawka nie pomoże – i tak zachorują ciężko. Ale to bardzo niewielki odsetek. Zdecydowana większość osób zaszczepionych uzyskuje odporność. Trzecia dawka jest u pewnych osób – z niedoborami odporności może nie konieczna, ale jak najbardziej pożądana.
Tu kontrowersje budzi temat szczepienia dzieci. Nawet część lekarzy mówi, że nie należy z tym się spieszyć, żeby uważać, bo w przypadku dzieci nie było tylu testów co u dorosłych?
To można zadać pytanie – czy dziecko jest człowiekiem? Jest. A skoro tak, to znaczy, że reakcje biologiczne są podobne do osoby dorosłej. Dziecko jest człowiekiem bardziej prawnie chronionym, bo nie może samo o sobie decydować. Decydują dorośli. I w przypadku leków, szczepionek, łatwiej znaleźć kilkadziesiąt tysięcy świadomych ochotników do testów, bo dostaną za to pieniądze. W przypadku dzieci tego nie ma. Ale jeśli szczepionka jest bezpieczna u osoby dorosłej, to jest raczej też bezpieczna u dziecka. I są rekomendacje by szczepić i dwuletnie dzieci. Obawy lekarzy wynikają z tego, że są wyszkoleni do dwóch rzeczy. Leczenia chorych, mają też zasadę „po pierwsze nie szkodzić”. W przypadku szczepionek szczepimy ludzi zdrowych, a nie ma nigdzie i nie będzie preparatu w pełni bezpiecznego. Dlatego wielu lekarzy ma obawy gdy mają się zająć szczepieniem zdrowych dzieci. Jednak w rzeczywistości szczepienia te są wskazane i naprawdę chronią przed ciężkim przebiegiem choroby i powikłaniami.
Przeczytaj też:
Będzie kolejna gigantyczna dotacja rządowa dla Roberta Bąkiewicza? Wyciekł wniosek
Ważny komunikat! Szef MSZ zmuszony do ograniczenia swojej aktywności
Inne tematy w dziale Rozmaitości