Moim idolem jest Mike Tyson. On mówił, że będzie mistrzem świata. A ja chcę być premierem. Tusk to farmazon, obibok i leń, ale umie zapładniać umysły zwolenników opozycji – to mówił w programie „Jastrzębowski wyciska” Łukasz Mejza, poseł niezrzeszony.
Łukasz Mejza, poseł niezrzeszony, typowany jako kandydat na wiceministra sportu, był gościem programu Jastrzębowski Wyciska.
Pytany o to, dlaczego mimo młodego wieku był już związany z PSL-em, Kukiz'15, a obecnie jest niezrzeszony, odparł, że nie wziął się w polityce znikąd. Jako 23-latek został radnym dzięki "własnej ciężkiej pracy" - usłyszeliśmy. Potem stworzył ruch Bezpartyjnych Samorządowców. W 2019 roku startował do Sejmu z list Koalicji Polskiej z PSL i Kukiz’15. Jego zdaniem, PSL złamał ustalenia, bo w sejmiku lubuskim miał tworzyć koalicję z Bezpartyjnymi Samorządowcami i PiS, ale do tego nie doszło. - Ja jestem tam gdzie byłem, jeśli chodzi o poglądy - zadeklarował.
Polityk nie chciał odnieść się do pytania, czy będzie nowym wiceministrem sportu, zaś Kamil Bortniczuk ministrem. - To są plotki. Jeśli się potwierdzą, to Kamil Bortniczuk będzie najlepszym ministrem sportu w historii, a ja najlepszym wiceministrem – powiedział z pełnym przekonaniem Mejza.
Poseł zdradził widzom Salonu24, na kim się wzoruje. - Moim idolem jest Mike Tyson. On nie mówił, że będzie bokserem zawodowym, ale wprost mistrzem świata. Tak, ja będę najlepszym wiceministrem - zapewnił. Mejza na tym nie zamierza poprzestać. Jego celem jest bycie premierem. – Jestem wciąż młody, jak na polityka - rozmyślał.
Przy okazji, bardzo komplementował obecnego szefa rządu. – Mateusz Morawiecki jest najlepszym premierem w historii, może jeszcze Jarosław Kaczyński mu dorównuje, ale kiedy on był premierem, to mieliśmy inne czasy – podkreślił gość Sławomira Jastrzębowskiego. – Myślałem, że jestem najbardziej pracowitym politykiem, ale Morawiecki jest jeszcze lepszy – oznajmił.
Łukasz Mejza został zapytany o wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał wyższość prawa polskiego nad unijnym. – Stoję zawsze po polskiej stronie. I gdzie są dziś półgłówki, które biegały w koszulkach z napisem Konstytucja? – pytał prowokacyjnie.
– Rozumiem, że Donald Tusk swoje aferki polityczne tworzy chyba po to, żeby stanąć na Placu Zamkowym i podziękować Trybunałowi Konstytucyjnemu za decyzję – skomentował z kolei zaplanowaną przez lidera PO demonstrację w obronie Unii Europejskiej.
Niezrzeszony parlamentarzysta popiera m.in. uporządkowanie rynku medialnego przez zbytnim wpływem kapitału zagranicznego. Jego zdaniem, Polska jest tolerancyjna w tym względzie, bo dopuszcza 49 proc. zagranicznych udziałów, podczas gdy w Niemczech to jest 10 proc., we Francji - 20 proc.
Mejza nie zgadza się z poglądami np. Bartosza Węglarczyka z Onetu, który tłumaczył, że Francja ma 20 proc. zagranicznych udziałowców w mediach, ale kraj jest w innej sytuacji. – Dobrze, że jestem zablokowany przez Węglarczyka na Twitterze, bo mi nie podnosi ciśnienia swoim antypolskim "pieprzeniem" – wypalił poseł.
Jeszcze bardziej oberwało się Donaldowi Tuskowi. – Zwolennicy Tuska nie wiedzą, co robić z prawą dłonią. Bo Tusk robi znak krzyża, a Nitras każe pilniki szykować i piłować katolików. Jedyne, co Tusk może im zagwarantować, to spadek w sondażach. To formacja, która nie kocha Polski, najchętniej przeniosłaby stolicę do Berlina – grzmiał Mejza.
Gość Salonu24 przyznał jednak, że Tusk jest skuteczny w PR. - Doceniam kunszt polityczny. Jedzie (Tusk – red.) na farmazonie, jest leniem, obibokiem. Ale wydaje się skutecznym politykiem, ponieważ potrafi zapładniać umysły zwolenników opozycji, w odróżnieniu od innych liderów, takich, jak Ryszard Petru, który chciał być intelektualistą, ale oblał wszelkie testy na IQ. Tusk to zawodnik wagi ciężkiej, nie można go lekceważyć – ostrzegał Mejza.
Sławomir Jastrzębowski usiłował dociec, co w PiS się Mejzie nie podoba, skoro kiedyś deklarował, że „PiS-u nie kocha”. – Nie kocham, ale to że nie kocham nie znaczy, że mam coś do nich. Nie uważam, że PiS coś robi źle, ale inaczej bym przestawił agendę, na bardziej proprzedsiębiorczą – sugerował polityk.
– Część przedsiębiorców powie, że dostanie na Polskim Ładzie po tyłkach, część powie, że te tyłki są bardziej chronione. Ja bym bardziej to wiertełko wkręcił w miękkie podbrzusze wielkich zagranicznych korporacji – podsumował spór o Polski Ład.
Maks
Inne tematy w dziale Polityka