Mistrz Anglii z 2016 roku zagubiony na boisku w Warszawie, jak ciotka w Czechach?! To brzmi jak science – fiction, a jednak tak wyglądał mecz drugiej rundy fazy grupowej Ligi Europy pomiędzy Legią, a Leicester City, sensacyjnie wygrany przez mistrzów Polski 1:0.
Mogło być więcej goli, szczególnie dla gospodarzy, bo w końcówce „setek” nie wykorzystali Kastrati i Pekhart. Ale co tam! Zwycięzców przecież się nie sądzi. Tym bardziej tak niespodziewanych triumfatorów, którzy przed spotkaniem byli skazywali na dotkliwe baty od Anglików. Tymczasem to Legia upolowała Lisy, a nie odwrotnie.
Zobacz: Mistrz olimpijski pracował na budowie. Nie stać go było na treningi
Cały zespół z Łazienkowskiej zagrał powyżej swoich możliwości. Nawet ktoś mocno niechętny Legii i złośliwy, miałby problemy ze znalezieniem w tej drużynie słabych punktów. Instynkt killra po raz kolejny pokazał zdobywca zwycięskiego gola Emreli, w bramce wstydu nie przyniósł Miszta, ale na mnie największe wrażenie zrobili Szwed Johansson, który świetnie radził sobie na prawej stronie i kiedy zapędzał się do przodu, to siał popłoch w szeregach obronnych Wyspiarzy i Maik Nawrocki. Patrząc, jak ten 20-letni chłopak gra, jak inteligentnie i efektywnie się ustawia, aż trudno uwierzyć, że trafił do Legii z rezerw Werderu Brema. Prezes Mioduski już zapowiedział, że skorzysta z prawa pierwokupu i wykupi go z Niemiec. To może być wystrzałowa inwestycja.
Legia wygrywa z Leicester City
Przyznam się bez bicia, że byłem pełen obaw przed Leicester. Brały się stąd, że w Ekstraklasie Legia prezentuje się najwyżej przeciętnie. Czego dowodem choćby cztery porażki poniesione w tym sezonie. Mimo, że za nami dopiero dziewięć kolejek. Jednak Legia w lidze polskiej i Legia w pucharach, to dwie zupełnie inne drużyny. W kraju warszawianie często sprawiają wrażenie, jakby odrabiali pańszczyznę, a w Europie, jakby to powiedział Ryszard Tarasiewicz, „dają z wątroby”, czy starają się na 150 procent swoich możliwości. Były gwiazdor CWKS-u Adam Topolski, zapytany dlatego tak się dzieje, odparł że dla wielu piłkarzy Legia to przystanek w karierze, trampolina, z której będą się próbują się wybić do lepszych klubów. Dlatego w LE grają tak dobrze, bo to świetne okno wystawowe. Pan Adam był przekonany na przykład, że do notesów skautów angielskich klubów, po meczu z Leicester, z pewnością trafiły nazwiska kilku legionistów.
Legia liderem grupy C Ligi Europy
Wszystko pięknie, dwa zwycięstwa z rzędu i pierwsze miejsce w grupie C Ligi Europy cieszą i napawają dumą. Jednak, żeby legioniści się nimi nie zachłysnęli i do końca nie zapomnieli o Ekstraklasie, bo straty poniesione na krajowych boiskach podczas międzynarodowej przygody, mogą okazać się nie do odrobienia. Wiedzą coś o tym futboliści Lecha Poznań, których w poprzednim sezonie przerosła rywalizacja w LE i na krajowym podwórku.
Piotr Dobrowolski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport