Robert Mazurek ma dwa wyjścia. Albo nie zapraszać do programu gości ze swojej imprezy, albo zapraszać ich, ale wyraźnie na początku audycji podkreślić, że gościem jest taki i taki polityk, który także był na jego słynnej imprezie. Tego wymaga uczciwość wobec słuchacza – mówi Salonowi 24 Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”.
Nie kończy się awantura wokół urodzin Roberta Mazurka, na których byli obecni politycy z różnych stron sceny politycznej, zarówno ze strony rządowej, jak i opozycyjnej. Oburzenie jest zasadne, czy jednak mocno przesadzone?
Jacek Żakowski: Dla mnie był to kolejny rozdział sagi pt. korupcja polityczna w Polsce. Namacalny przykład czegoś, przed czym przestrzegał Aleksander Kwaśniewski po aferze Rywina, czyli zblatowania elit. W pewnym sensie mamy z czymś takim do czynienia w sytuacjach oficjalnych i tego nie unikniemy. Chodzi o państwowe i regionalne uroczystości, wydarzenia kulturalne, czy sportowe. Ale czym innym są spotkania oficjalne, czym innym wydarzenie towarzyskie, jakim są urodziny. Takie spotkanie ma charakter korupcjogenny. Bo politycy, którzy na tych urodzinach się pojawili, poszli tam z jasną intencją korupcyjną. Chodziło im o to, żeby być w mediach, być traktowanymi lepiej niż ci politycy, którzy na takie urodziny nie poszli.
Przeczytaj też:
Dziennikarz TVN: "Szacunek dla Roberta Mazurka, że udało mu się zaprosić tych ludzi"
Wiceszef PO o niszczeniu Polski przez PiS i jego żona pracująca dla Jacka Kurskiego
Tylko, że takie spotkania odbywają się od lat. Przedstawiciele rozmaitych redakcji utrzymują kontakty z politykami i dotyczy to bardzo wielu dziennikarzy, polityków różnych opcji. Dlaczego ma być to naganne akurat teraz, w przypadku urodzin jednego dziennikarza, który w dodatku słynie raczej z ostrego traktowania wszystkich rozmówców?
To, że takie rzeczy się zdarzały i zdarzają od lat, jest faktem i jest przerażające. Przede wszystkim w wyniku takich zachowań, jak pójście polityków na urodziny dziennikarzy, uszkodzony jest podstawowy w demokracji mechanizm – kontroli władzy przez dziennikarzy. Podkreślam – jest uszkodzony, nie znaczy to, że całkiem nie działa. Ale działa dużo gorzej. Chirurg nie powinien operować osoby najbliższej, bo zawsze może zbyt emocjonalnie podejść do zabiegu, może mu zadrżeć ręka. Z kolei dziennikarz nie powinien przepytywać kolegi, przyjaciela. Bo zawsze istnieje ryzyko, że po prostu będzie traktować go znacznie lepiej, niż tego polityka, który na urodzinach się nie pojawił. Czasami prowadzę promocję książek. Ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby pisać takiej książki recenzję.
Jednak Robert Mazurek słynie z pewnego dystansu do polityków, jest bardziej publicystą niż dziennikarzem informacyjnym. Nie robi też z kontaktów z politykami wielkiej tajemnicy. Tymczasem bywały w historii przypadki dziennikarzy i publicystów pijących potajemnie wódkę z politykami, coś w ten sposób załatwiających. Czy w takim razie żądania zwolnienia Mazurka z pracy – a takie w niektórych mediach też się pojawiły – nie są grubą przesadą, czy wręcz obłudą?
Nie uważam, żeby należało Roberta Mazurka zwalniać z pracy, natomiast uważam, że ma dwa wyjścia. Albo nie zapraszać do programu gości ze swojej imprezy, albo zapraszać ich, ale wyraźnie na początku audycji podkreślić, że gościem jest taki i taki polityk, który także był na jego słynnej imprezie. Tego wymaga uczciwość wobec słuchacza.
Dobrze, ale przecież nie żyjemy w próżni. Bywają sytuacje, w których dziennikarz zna się z politykiem od dziecka, zanim ten został politykiem. W polskich mediach i polityce jest też wielu byłych działaczy opozycji z okresu PRL. Jedni zostali publicystami, inni działają politycznie. A są i sytuacje, gdy byli dziennikarze niemal z dnia na dzień zaczynają działalność polityczną. Dawni koledzy mają teraz ze sobą nie rozmawiać, nie podać sobie ręki?
Na pewno należałoby rozluźnić kontakty. Czasem jednak, jeśli faktycznie ta relacja między dziennikarzem a politykiem jest inna, rozwiązania są takie, jak wspomniałem. Albo osoby tej w ogóle nie zapraszać. Albo przeciwnie – zapraszać, ale jasno mówić o tym, że się tę osobę zna, że relacje wykraczają poza relacje zawodowe.
Słynna impreza wywołała też różne reakcje polityków. Czy Donald Tusk nie postąpił jednak zbyt surowo wobec swoich zastępców, skoro inne partie nie wyciągnęły żadnych konsekwencji?
Jeśli reakcja Donalda Tuska była trochę przesadzona i zbyt teatralna, to i tak była lepsza niż brak reakcji liderów pozostałych formacji. To naprawdę niepokojące, że przedstawiciele innych ugrupowań nie widzą w tym, co się stało, żadnego problemu.
Po ostrej reakcji Donalda Tuska z samokrytyką wystąpił Tomasz Siemoniak. I napisał, że nie utrzymuje kontaktów z tymi, którzy niszczą Polskę od sześciu lat. A potem media przypomniały, że w Telewizji Polskiej pracuje żona Siemoniaka. Jest radcą prawnym, a więc reprezentuje stację Jacka Kurskiego….
Tu jest jednak trochę inna historia. No, chyba, że okazałoby się, że Jacek Kurski postanowił pozostawić panią Małgorzatę Siemoniak na stanowisku po to, żeby jakoś wpłynąć na wiceprzewodniczącego PO. Ale nie wnikając w intencje Jacka Kurskiego sam fakt pracy gdzieś nie jest dyskwalifikujący. Pójście polityka na urodziny do dziennikarza są problemem dużo większym.
Przeczytaj też:
Sprawa zdjęcia gwałconej krowy. „Zamiast rozwiązać problem, rządzący zbijają kapitał”
Sławomir Jastrzębowski: Arab z krową uszczelnią granicę
Arab z krową uratują Polskę przed imigrantami – polemika ze Sławomirem Jastrzębowskim
Najnowszy ranking poparcia dla partii. Wyczerpał się efekt Tuska i temat uchodźców
Symbol ery Merkel. "Jedna ręka ratuje opozycjonistów, druga wspiera reżim, który zabija"
Inne tematy w dziale Kultura