Wybory parlamentarne w Niemczech wygrała Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), minimalnie wyprzedzając CDU/CSU. Chadecy po ośmiu latach nie będą wiodącą siłą, rozdającą karty w wielkiej koalicji.
Oficjalne wyniki do Bundestagu
SPD wygrała niedzielne wybory do Bundestagu z wynikiem 25,7 proc. głosów. Tym samym pokonali chadeków z CDU/CSU, którzy uzyskali 24,1 proc. - wynika z oficjalnych rezultatów głosowania. Dla Unii to najgorszy wynik w historii.
Trzecią siłą w parlamencie będą Zieloni, którzy uzyskali poparcie 14,8 proc. To z kolei najlepszy wynik tego ugrupowania w jego historii.
Swoją pozycję w porównaniu do poprzednich wyborów poprawili liberałowie z FDP, osiągając w niedzielnym głosowaniu 11,5 proc.
Populistyczno-prawicowa AfD z rezultatem 10,3 proc. spadła z trzeciego na piąte miejsce. Lewica ma 4,9 proc. głosów.
Zobacz:
Ponieważ zarówno koalicja SPD z Zielonymi i FDP, jak i CDU/CSU z tymi samymi partiami będzie miała większość w Bundestagu, kandydat socjaldemokratów na kanclerza Olaf Scholz, jak i lider chadeków Armin Laschet zadeklarowali w wieczór wyborczy chęć stworzenia własnych sojuszy.
Kto z kim w koalicji?
- Nie ma w tym nic niepokojącego. Gdyby pokonanym udało się stworzyć stabilną, zdolną do pracy koalicję, która miałaby nawet coś w rodzaju programu, byłby to pokaz działania demokracji - komentuje tygodnik "Spiegel".
- Trend spadkowy skazanej na zagładę (...) SPD został zatrzymany - i to jak. Olaf Scholz, jak nikt inny, prowadzi socjaldemokratów z powrotem na szczyt. Po raz pierwszy od czasów Gerharda Schroedera w 1998 roku partia ta może ponownie stać się najważniejszą siłą w Niemczech. Ale nic jeszcze nie zostało wygrane. To, czy będzie rządzić, jest kwestią otwartą - twierdzi z kolei publicystka telewizji ARD Wenke Boernsen.
Scholz dał już do zrozumienia, że jako ewentualny kanclerz chce zdecydować, z kim chce rządzić - a chce rządzić z Zielonymi i FDP. Scholz prowadził już wiele negocjacji koalicyjnych, zarówno na szczeblu federalnym, jak i lokalnym - zauważa komentatorka.
Rządzić ma zamiar również CDU/CSU. - Dla Lascheta zapowiedź utworzenia rządu jest również ucieczką do przodu. Wynik: niepewny. W ostatnich miesiącach Laschet, w przeciwieństwie do Scholza, sprawiał niekiedy wrażenie, jakby w tej kampanii wyborczej błądził po omacku - stwierdza Boernsen.
Dodaje, że wynik chadecji, która zdobyła najmniej głosów w historii wyborów federalnych "nie był spowodowany wyłącznie słabym kandydatem. Problemy Unii sięgają głębiej i zaczęły się wcześniej. Istnieją głębokie pęknięcia, zwłaszcza w CDU. (...) Pod rządami (Angeli) Merkel konflikty te były długo ukrywane pod płaszczykiem sukcesu (...)".
Laschet osiągnął w tych wyborach przynajmniej cel minimum. - Zapewnił sobie możliwość objęcia stanowiska kanclerskiego, a tym samym własną przyszłość polityczną na szczycie partii. Nacisk na Lascheta, by utworzył rząd, jest duży. W spodziewanych trudnych rozmowach koalicyjnych jego umiarkowany, mediujący styl polityczny powinien mu jednak pomóc - uważa publicystka ARD. Chadecy mogliby rządzić w koalicji z Zielonymi i FDP.
Zieloni w porównaniu z wynikiem z 2017 roku, kiedy to weszli do Bundestagu jako najmniejsza grupa parlamentarna z wynikiem 8,9 proc., odnieśli w niedzielę wielki sukces. Są trzecią siłą polityczną i "praktycznie nie ma żadnego sposobu na nieuwzględnienie ich przy tworzeniu rządu, tak więc Zieloni prawie na pewno znajdą się w rządzie niezależnie od konstelacji" - ocenia Boernsen. Zieloni chcą być w rządzie "praktycznie za wszelką cenę, najchętniej z SPD".
Będzie szeroka koalicja
FDP może czuć się zwycięzcą wyborów, nie tylko ze względu na znaczny wzrost poparcia w stosunku do 2017 roku, ale również dlatego, że prawdopodobnie odegra ważną rolę w tworzeniu rządu - uważa publicystka ARD.
- FDP jest potrzebna, a nie zawsze tak było. W kampanii wyborczej po raz kolejny dominował Christian Lindner (lider ugrupowania). FDP zdecydowanie chce współrządzić, co łączy ją z Zielonymi. FDP również jest "praktycznie skazana na współrządzenie". Lindner ostatnio wielokrotnie dawał do zrozumienia, że wolałby rządzić z Unią. Mówi się, że jest zainteresowany ministerstwem finansów - zauważa Boernsen.
Kanclerz nie jest w Niemczech wybierany bezpośrednio. W wyborach do Bundestagu obywatele głosują na posłów, którzy z kolei wybierają szefa rządu federalnego. Jeśli żadna partia nie uzyskuje w wyborach bezwzględnej większości - a właśnie taki jest wynik niedzielnych wyborów - rozpoczynają się rozmowy koalicyjne. W czasie ich trwania pozostaje u władzy stary rząd. Może to trwać nawet kilka miesięcy. Kanclerz jest wybierany dopiero po osiągnięciu porozumienia o koalicji. Następcą Merkel, która przez 16 lat sprawowała urząd kanclerza RFN może więc być albo Scholz, albo Laschet.
Nowy Bundestag powinien ukonstytuować się najpóźniej do 26 października.
GW
Inne tematy w dziale Polityka