Rządy Angeli Merkel z pierwszych kilkunastu, a przynajmniej dziesięciu lat, należy ocenić niezwykle dobrze. Cieniem na jej rządach kładą się niekontrolowany napływ imigrantów oraz udzielenie poparcia na rzecz Nord Stream2 – mówi Salonowi24 Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany PO.
W niedzielę w Niemczech odbędą się wybory. Niezależnie od ich wyniku jedno nie ulega wątpliwości – z funkcją kanclerza pożegna się Angela Merkel. Rządziła bardzo długo, bo aż 16 lat. Jak można podsumować erę kanclerz z CDU?
Dariusz Rosati: Rządy Angeli Merkel z pierwszych kilkunastu, a przynajmniej dziesięciu lat, należy ocenić niezwykle wysoko. Była to szefowa rządu, która zapewniała Niemcom stabilność, a w ramach Unii Europejskiej prowadziła politykę nastawioną na wzmocnienie integracji, też bardzo proeuropejską. Z punktu widzenia Polski? Jej bilans jest pozytywny. Gorzej ocenić można drugą część rządów pani kanclerz. Konkretnie chodzi o cztery bardzo poważne błędy, które kładą się cieniem na ocenie i dorobku Angeli Merkel.
Przeczytaj też:
Symbol ery Merkel. "Jedna ręka ratuje opozycjonistów, druga wspiera reżim, który zabija"
Jakie to błędy?
Pierwszym było otwarcie granic unijnych i nieprzemyślane zaproszenie imigrantów z Bliskiego Wschodu do Europy. Spowodowało to niekontrolowany napływ migrantów, kryzys humanitarny na granicach, a w samej wspólnocie wzrost nastrojów eurosceptycznych, antyimigranckich i nacjonalistycznych. W konsekwencji doszło także do większej popularności ugrupowań populistycznych, skrajnych, przeciwnych integracji europejskiej.
Oczywiście Merkel przyświecały szczytne intencje, ale nie przewidziała skutków swojego postępowania. Drugim błędem było zaś całkowicie niezrozumiałe wsparcie dla budowy gazociągu Nord Stream 2. Projektu, który jest bardzo niekorzystny, wręcz niebezpieczny - i dla Polski i dla całej Europy.
Ale tu jest wytłumaczenie – interes ekonomiczny Niemiec. Ciągle powtarza o tym Merkel.
W relacjach z Rosją nie ma czegoś takiego jak interes ekonomiczny. Takich projektów jak Nord Stream 2 nie należy po prostu wspierać. I tu dochodzimy do trzeciego błędu – w ogóle dość miękkiej polityki wobec Rosji Władimira Putina. Owszem, pani kanclerz wspierała ostre sankcje wobec Kremla, ale jednak była zbyt mało zdeterminowana. Czwarty błąd dotyczy już spraw czysto politycznych i kwestii przekazania władzy oraz wyboru następcy.
To znaczy?
Angela Merkel już jakiś czas temu zrezygnowała z funkcji przewodniczącej CDU, przekazując władzę swoim następcom. I wybrana najpierw Annegret Kramp-Karrenbauer kompletnie się nie sprawdziła, nie udźwignęła roli. Wskazany później Armin Laschet również popełnił poważne błędy.
I na dzień przed wyborami, CDU może przegrać wybory, bo w sondażach traci kilka punktów do socjaldemokratów. A więc może okazać się, że na finiszu rządów Merkel chadecja traci władzę. Zatem ogólny bilans, pierwszych lat rządów jest na plus. Wspomniane błędy kładą się cieniem na jej dorobku.
Różnice między głównymi siłami w sondażach są niewielkie. Czy będzie znów wielka koalicja CDU – SPD, czy może sojusz wielu ugrupowań?
Różnica między partiami faktycznie jest niewielka, CDU traci do SPD kilka proc. Ale wiele wskazuje na to, że konieczna będzie współpraca trzech ugrupowań. Alternatywą wydaje się albo sojusz CDU, z liberałami z FDP i Zielonymi lub SPD z Zielonymi i kimś jeszcze. Raczej mało prawdopodobny jest sojusz socjaldemokratów z postenerdowskim Die Linke. Również sojusz z liberałami wymagałby trudnego kompromisu. Za najmniej prawdopodobną uważam wielką koalicję CDU – SPD. Bo w Niemczech wszyscy są już zmęczeni tego typu układem.
Jak wynik wyborów wpłynie na sprawy Polski?
Armin Laschet, kandydat CDU na kanclerza, skierował ostatnio wobec Polski kilka istotnych gestów. Widać, że odrobił na tym odcinku lekcję, że Polska będzie pod rządami CDU krajem "zaopiekowanym". Nieco trudniej byłoby w razie objęcia funkcji kanclerza przez przedstawiciela SPD.
I to z dwóch powodów. Po pierwsze – socjaldemokraci są bardziej zasadniczy w kwestiach sporów w ramach Unii Europejskiej, więc polskiemu rządowi byłoby trudniej z nimi współpracować. Po drugie – SPD tradycyjnie jest bardziej życzliwe wobec Rosji. Nie zmienia to faktu, że również SPD jest formacją jednoznacznie proeuropejską i prozachodnią, więc jakiejś rewolucyjnej zmiany w polityce Niemiec nie musimy się obawiać.
Przeczytaj też:
Podsumowanie rządów Angeli Merkel. „Katastrofa Polski, Niemiec i Unii Europejskiej”
Poseł PiS o wyborach w Niemczech i relacjach z Polską: Gorzej niż za Merkel nie będzie
"Jedna sędzia wyłączyła prąd tysiącom ludzi. Ciekawe, co by powiedział Schuman?"
Inne tematy w dziale Polityka