Jerzy Brzęczek w Kanale Sportowym wrócił pamięcią do czasu zwolnienia z funkcji trenera reprezentacji Polski. Szkoleniowiec uważa, że gdyby to on odpowiadał za takie same wyniki na Euro 2020, to kibice byliby wściekli. - Po takim Euro nie mógłbym wrócić do kraju - stwierdził.
Jerzy Brzęczek został w styczniu nieoczekiwanie zwolniony z posady selekcjonera przez ówczesnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Mimo awansu do mistrzostw Europy, trener musiał pogodzić się z tym, że turniej obejrzy przed telewizorem. Powodami rozstania z Brzęczkiem był słaby styl kadry, jak i krytyka ze strony kibiców. Fani piłki nożnej mieli wprost dość popularnego "Wuja", jak nazywano powszechnie selekcjonera.
Zobacz:
Zmiana Brzęczka na Sousę
Boniek postawił na Paulo Sousę, a Portugalczyk długo przekonywał do siebie polskich kibiców. Po fatalnym występie na Euro 2020, gdzie reprezentacja nie wyszła z grupy, promykiem nadziei okazał się bramkowy remis z Anglią 1:1. Był to najlepszy mecz Polski od wielu miesięcy. Brzęczek wbił szpilkę portugalskiemu następcy i podzielił się w rozmowie z Małgorzatą Domagalik refleksjami na temat "realizacji celów" i zwolnienia.
- Zwolnienie na pewno było dla mnie zaskoczeniem. Chodzi o sam moment. Bo patrząc obiektywnie, to przecież zrealizowałem wszystkie stawiane przede mną cele. Gdy wchodziłem na spotkanie z prezesem Bońkiem, to nie spodziewałem się takiej decyzji - oznajmił Brzęczek w Kanale Sportowym.
"Zrealizowałem cele"
- Prezes Boniek krótko przekazał mi, że po głębokich przemyśleniach tak postanowił. Uszanowałem to, ale odparłem, że jestem zaskoczony, bo zrealizowałem cele. Wróciłem do domu po ostatnim meczu w listopadzie. Rozmawiałem z żoną i powiedziałem jej, że zauważyłem inne zachowanie prezesa po tym spotkaniu. Sądzę, że podjął decyzję już wtedy - zwierzał się były trener reprezentacji Polski.
- Zdziwił mnie moment zwolnienia. Inaczej by było, gdybym celów nie zrealizował. Zawsze jako trener musisz być przygotowany na to, że możesz odejść. Poczułem, że skradziono moje marzenia związane z mistrzostwami Europy - przyznał Brzęczek.
Jak dodał były piłkarz, to właśnie start Euro 2020 był najgorszym momentem od czasu zwolnienia. - Bo z jednej strony kibicujesz, ale z drugiej wiesz, że powinieneś tam być. Z perspektywy czasu zaczynasz się zastanawiać, jakby to wyglądało z Tobą. Czy ja po takim wyniku miałbym powrót do kraju? - pytał redaktor Domagalik.
Brzęczek nie rozmawiał od utraty posady z Paulo Sousą. - Nie ma nigdzie takiego zwyczaju, choć może inaczej byłoby, gdybyśmy byli z jednego kraju? Z Adamem Nawałką często rozmawiałem. Teraz oczywiście dopinguję reprezentację, to normalne. Byłem piłkarzem i selekcjonerem, a teraz jak najlepiej życzę Paulo Sousie. I wszystkim następnym selekcjonerom, by realizowali cele, bo to teraz jest najważniejsze - zaznaczył trener w Kanale Sportowym.
GW
Inne tematy w dziale Sport