Jeśli coś budzi wątpliwości, to absencja posłów w Sejmie. Ale w samej obecności na imprezie, ani zaproszeniu przez dziennikarza polityków z różnych stron, nie ma nic złego – mówi Salonowi24 Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN.
W ostatnim czasie dzieje się w polityce wiele, a wszystko przykryła „sprawa Mazurka”. Czyli impreza z okazji urodzin dziennikarza Roberta Mazurka, na której byli politycy ze wszystkich opcji politycznych. I przedstawiciele PiS, PO, PSL, Lewicy razem zgodnie bawili się w jednym miejscu. Obłuda, złamanie standardów, czy rzecz normalna, nad którą nie powinno się nawet dyskutować?
Andrzej Morozowski: Był rok 1997, a więc 24 lata temu. Powstała wtedy fundacja Charytatywny Bal Dziennikarzy. I przez wiele lat organizowała imprezę, w której uczestniczyli przedstawiciele rozmaitych redakcji, o odmiennych opcjach ideowych. Była Monika Olejnik i Joanna Lichocka, Piotr Zaremba i lewicowi publicyści. Oczywiście podziały środowiska dziennikarskiego nie były tak ostre jak dziś, ale były też istotne. I mimo poważnych różnic udało się dla charytatywnego celu zjednoczyć całemu środowisku. Chyba dopiero dwa, albo trzy lata temu bal zorganizowany został po raz ostatni. Ale był dobrą inicjatywą.
Przeczytaj też:
Budka i Siemoniak na dywaniku u Tuska. "Spotykanie się z PiS to nie jest dobry kierunek"
Jednak w przypadku urodzin redaktora Mazurka mamy do czynienia z wielkim oburzeniem części komentatorów. Niektórzy uczestnicy, jak Tomasz Siemoniak czy Borys Budka zostali zawieszeni w partii. Są argumenty o hipokryzji ludzi, którzy na co dzień ostro się kłócą, zarzucają sobie poważne rzeczy, a potem bawią jak gdyby nigdy nic. Do tego robią to w godzinach pracy, gdy powinni być w Sejmie?
Są tu trzy aspekty. Pierwszy – czy redaktor Mazurek miał prawo zorganizować swoje urodziny i zaprosić na nie polityków. I tu uważam, że jak najbardziej miał prawo. Mało tego, doprowadzenie do sytuacji, gdy ludzie z wrogich sobie obozów rozmawiają, jest jak najbardziej pożądane. I drugi aspekt – czy politycy tak ostro się zwalczający, powinni ze sobą się spotykać, rozmawiać. No na tym przecież polega demokracja. Ja zresztą sam jak prowadzę program, gdzie są gośćmi ludzie o poglądach sprzecznych, często jestem świadkiem, gdy goście w kuluarach rozmawiają o sprawie na przykład lokalnej. Jest dwóch polityków z jakiegoś regionu, jeden z drugim mówią o potrzebie budowy oczyszczalni, która dla ich okręgu jest istotna. I bardzo dobrze, że potrafią ze sobą rozmawiać. A jednocześnie ostro spierać się w sprawie na przykład reformy sądów, czy LGBT. Owszem, można zarzucać hipokryzję, jeśli na co dzień ci politycy są po przeciwnej stronie barykady. Ale też my widzieliśmy jedynie zdjęcia. Nie wiemy o czym ci panowie rozmawiali. Może, gdy rozmowa zeszła na tematy polityczne nie szczędzili sobie złośliwości. Jak w pracy – czasem z kolegami możemy się różnić, spierać. A przecież pracujemy razem. A działalność w Sejmie jest przecież pracą. I tu dochodzimy do trzeciej kwestii, która faktycznie budzi wątpliwości.
Czyli?
Posłowie w tym czasie opuścili posiedzenie Sejmu, w tym czasie miał wystąpienie prezes Najwyższej Izby Kontroli, Marian Banaś. To trochę tak, jakbym ja powiedział w pracy „dziś nie poprowadzę programu, bo muszę jechać na urodziny przyjaciela”. Tu sprawa nieobecności posłów powinna być zbadana, ewentualnie należy wyciągnąć konsekwencje regulaminowe. Ale w samej obecności na imprezie nie ma nic złego. I powiem jeszcze jedno. Ostatnia taka impreza, gdy spotkali się ludzie o bardzo różnych poglądach z politykami, miała miejsce chyba w 2010 roku. Między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich. Organizował ją Piotr Zaremba. A bawili się świetnie członkowie sztabu Jarosława Kaczyńskiego, członkowie sztabu Bronisława Komorowskiego i dziennikarze. Teraz chapeau bas dla redaktora Mazurka, że udało mu się ludzi o różnych poglądach zaprosić.
Przeczytaj też:
Jan Filip Libicki: Dla kogo urodziny Roberta Mazurka będą smutne?
Sławomir Jastrzębowski: Czego nauczył nas Robert Mazurek
Poseł PiS: Nie histeryzujmy na myśl o czwartej fali COVID-19, bo kompletnie zwariujemy!
Balicki: W poprzedniej pandemii Ewa Kopacz zamiast o szczepieniach mówiła o herbacie z malinami
Inne tematy w dziale Kultura