Warszawski ratusz ukrywa informacje o jednym z podlegających mu naczelników, którego podwładni oskarżali o wulgarne i agresywne zachowanie, a nawet o mobbing. Salon24.pl dotarł do utajnionej treści interpelacji, skargi i maila radnych PO, którzy stanęli w obronie urzędnika i wstrzymali jego dymisję.
Punktem wyjścia tej historii jest interpelacja radnego PiS, której treść utajnił ratusz. Treść pisma do prezydenta Rafała Trzaskowskiego jest nieznana opinii publicznej, ponieważ została ocenzurowana. Jednak nie tylko dane osobowe zostały utajnione, ale też opisany problem.
Powszechna wiedza
Oto on. „Przez wiele lat byłem radnym dzielnicy, wielokrotnie w tym czasie słyszałem o niestosownym zachowaniu pani naczelnik. Początkowo było mi trudno uwierzyć, iż pani naczelniczka w/w wydziału (architektury i budownictwa-red.) może używać słów powszechnie uznanych za wulgarne i że może w jakikolwiek sposób mobbingować pracowników” - czytamy w interpelacji Patryka Górskiego z PiS.
Polecamy inne teksty Marcina Dobskiego
Dalej radny powołuje się na niepodpisaną nazwiskiem skargę, w której czytamy, że kobieta miała być mobbingowana, poniżana, w jej kierunku miały padać wyzwiska: „To rzeczy, o których cały urząd huczy od dawna, a jednak osoba, która to wszystko powoduje, jest nie do ruszenia. Nie wiem czy ma jakiś układ, czy może haki na swoich szefów, ale wiem, że mimo licznych skarg na nią, nic się w jej sprawie nie dzieje”.
Kobieta pisze w skardze, że próbowała interweniować u burmistrza, pełnomocnika prezydenta Trzaskowskiego ds. etyki, a później u samego prezydenta. Dalej czytamy, że nie było żadnej reakcji, a ofiara musiała poddać się leczeniu, bo wpadła w depresję.
Radny Górski skierował w tej sprawie pytania bezpośrednio do prezydenta Warszawy Trzaskowskiego oraz do przewodniczącej Rady Miasta, Ewy Malinowskiej-Grupińskiej. Poniżej publikujemy całą treść interpelacji (screen).
Zespół prasowy ratusza nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie, chociaż od ich zadania minął blisko tydzień. Na udzielenie odpowiedzi radnemu ratusz ma natomiast dwa tygodnie (do końca września).
Już teraz wiadomo jednak, że coś jest na rzeczy. Nasi rozmówcy twierdzą, że niestosowne, wulgarne, a nawet agresywne zachowanie naczelnika, to powszechna wiedza w urzędzie dzielnicy.
- Były oficjalne skargi, które na pewno znajdują się w kadrach urzędu, ale nie udostępnią ich panu, bo to nie podlega udostępnieniu w trybie dostępu do informacji publicznej. Wiem o dwóch imiennych skargach; jedna z osób już nie pracuje, ale druga nadal jest pracownikiem urzędu - mówi informator Salon24.pl, który zna szczegóły sprawy.
Nie po raz pierwszy
Informacje z donosów na naczelnika nie są wyssane z palca, skoro przełożeni planowali w przeszłości go zwolnić, albo chociaż zdegradować na niższe stanowisko. Zablokowała to jednak grupa warszawskich radnych Platformy Obywatelskiej, która napisała do burmistrza. Tajemnicą poliszynela jest, że w sprawie naczelnika miał interweniować poseł i sekretarz generalny Marcin Kierwiński, nazywany szarą eminencją warszawskiej PO.
Maile, do których dotarliśmy, są z 12 lipca 2021 r. W pierwszym jedna z radnych PO namawia koleżanki i kolegów do obrony naczelnika, a jednocześnie bagatelizuje skargi i twierdzi, że ich autorka… nie istnieje. Tymczasem „nieistniejąca” ofiara załączyła do swojej skargi właśnie tego maila.
Interesujący jest taki fragment: „Chciałabym chociaż w jakimś stopniu spłacić dług wobec p. naczelnik, która pomagała mi, chociaż wcale nie musiała, chronić park przy ulicy XXX od początku lat 2000-ych do teraz. Zawieszała postępowanie, odpisywała na odwołania, wreszcie plan spłynął. Gdyby była obojętna wobec takich spraw, park już 4-krotnie mógłby być zabudowany. Oczywiście, szalona zabudowa wzdłuż ulicy XXX to pewnie jej sprawka, ale coś za coś. Bądźmy realistami”.
W drugim mailu radni PO interweniują już u burmistrza. Z treści maila wynika, że naczelnik został odwołany ze stanowiska, ale dzisiaj wiemy, że wciąż pracuje.
- Po różnych interwencjach kolegów partyjnych zgodzono się, aby naczelnik odeszła na emeryturę od końca marca przyszłego roku - wyjaśnia kulisy nasz informator z wewnątrz.
W sprawie skarg nasze źródło bierze stronę naczelnika twierdząc, że nie ma przekonania czy faktycznie dochodziło do mobbingu, ale na pewno do wulgarnych i niestosownych zachowań. - Donosy składają się z dwóch elementów. Część dotyczy ewidentnego wulgarnego i pełnego agresji zachowania, a druga część jest bardziej skomplikowana, bo są zarzuty dotyczące mobbingu - mówi źródło. Od razu jednak dodaje, że nie ma pewności czy - w sensie prawnym - do niego dochodziło.
Zainteresowana naczelnik nie chciała z nami rozmawiać, na naszą wiadomość z prośbą o kontakt odpisała następnego dnia: “Bardzo proszę wszystkie pytania kierować do rzecznika prasowego urzędu dzielnicy”.
Jak wspomnieliśmy, dział prasowy ratusza nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie. Skontaktowaliśmy się również z rzeczniczką prasową urzędu dzielnicy, na co dostaliśmy poniższą odpowiedź:
„Panie redaktorze, w Urzędzie obowiązuje zarządzenie nr 491/2016 Prezydenta m.st. Warszawy z 11 kwietnia 2016 w sprawie wprowadzenia wewnętrznej procedury przeciwdziałania mobbingowi i molestowaniu seksualnemu w Urzędzie miasta stołecznego Warszawy. Do urzędu wpłynęły tylko anonimowe zgłoszenia.
Naczelniczka Wydziału Architektury skorzysta z uprawnień emerytalnych i zgodnie ze swoim wnioskiem pracuje do dnia przejścia na emeryturę”.
Nie podajemy nazwiska naczelnika, ponieważ do czasu wyjaśnienia sprawy nie chcemy przesądzać o jego winie.
Marcin Dobski
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka