W rękach zaledwie kilku operatorów znajdują się wszystkie informacje na świecie. Zaostrzenie zasad, nawet w imię określonych wartości, czy ideologii, może skutkować wprowadzeniem cenzury na skalę światową – mówi Salonowi 24 Wiktor Świetlik, publicysta, wieloletni dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy w odpowiedzi na zablokowanie przez Youtube Kanału Sportowego.
YouTube zablokował Kanał Sportowy, czyli kanał Mateusza Borka, Michała Pola, Tomasza Smokowskiego i Krzysztofa Stanowskiego. Powodem ma być rzekomo „wielokrotne naruszenie norm”. Po kilku godzinach kanał wrócił do sieci. Jednak o co chodzi dokładnie - nie wiadomo. Być może chodzi o banowanie przez środowiska lewicy, które są bardzo krytyczne wobec Stanowskiego. Albo o konkurencję?
Wiktor Świetlik: Nie znam powodów zawieszenia tego kanału, więc nie bardzo mogę to komentować.
Przeczytaj też:
Kanał Sportowy zniknął z Youtuba. Zgłoszenia dziełem lewicowych aktywistów?
Powodów zawieszenia nie znają chyba sami twórcy Kanału Sportowego. Natomiast abstrahując od tej konkretnej sprawy, tu kluczowa jest inna kwestia – coraz częściej dochodzi do zawieszenia kanałów na YouTube, profili na Twitterze i Facebooku. Czasem blokowane są reklamy serwisów internetowych. Czy nie jest tak, że docelowo media społecznościowe, które przez lata były uważane za wielką nadzieję niedużych podmiotów medialnych, mogą być dla nich wręcz zagrożeniem?
Faktycznie, nie zwraca się uwagi na to, że jesteśmy zagrożeni globalnym totalitaryzmem medialnym. W gruncie rzeczy w rękach kilku operatorów znajdują się wszystkie informacje na świecie. Zaostrzenie zasad, nawet w imię określonych wartości czy ideologii, może skutkować wprowadzeniem cenzury na skalę światową. Najlepszym przykładem było oczywiście zablokowanie prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Bez wątpienia miało to wpływ na procedurę wyborczą w USA.
Do tego dochodzi do sytuacji, w której mamy ograniczenie mediów płatnych, drukowanych. Czy media w tym układzie nie powinny bardziej dywersyfikować swoich źródeł odbiorców – budować własne platformy, niezależne od tych gigantów, a może stawiać na niemodny, ale stabilny druk?
Problem polega na tym, że w USA - w przeciwieństwie do branży IT - absolutnie nie zadziałało ustawodawstwo antymonopolowe, jeśli chodzi o media społecznościowe. Stąd nowym graczom, budującym własne alternatywy medialne, jest niezwykle trudno się przebić.
Bardzo dobrze, że są i działają takie media jak Wasz Salon24. Pamiętać należy, że jeśli chodzi np. o media społecznościowe, czy platformy telewizyjne, wydawcy muszą je budować na istniejących, globalnych platformach. I to one dyktują warunki.
Oczywiście – nie mogą w pełni się odkryć z ideologicznym cenzurowaniem treści. Bo jeśli pójdą za mocno, to mogą doprowadzić do wytworzenia się jakiejś konkurencji. Nie zmienia to faktu, że zagrożenie informacyjnym totalitaryzmem jest dziś naprawdę realne.
Przeczytaj też:
Kidawa-Błońska: Braun zachował się w sposób skandaliczny, musimy postawić temu tamę
Izrael się szczepił, dziś znów ma więcej zakażeń. Co z Polską? „Nowy lockdown realny”
List protestujących medyków do Kaczyńskiego. „Ochrona zdrowia kona”
Durczok kontra Wildstein. „Dyrektorzyna” vs „Menel lepszy”
Inne tematy w dziale Kultura