Sytuacja w ochronie zdrowia jest bardzo złożona i niezwykle trudna. Rząd, a w zasadzie kolejne rządy doprowadziły do centralizacji systemu. Zapracowały na sytuację, w której się znajdujemy – mówi Salonowi 24 Andrzej Sośnierz. Lekarz, były szef Narodowego Funduszu Zdrowia, poseł koła Polskie Sprawy.
Trwa strajk pracowników ochrony zdrowia, w sobotę wyszli oni na ulice Warszawy. Już wcześniej trwał protest ratowników medycznych. W pierwszych jego dniach karetki nie wyjechały na ulice. Do pacjentki z podejrzeniem udaru w centrum stolicy lecieć musiał śmigłowiec. Ale też sytuacja samych ratowników jest medyczna, ich płace dramatycznie niskie, warunki pracy złe. Jak wyjść z tej sytuacji?
Andrzej Sośnierz: Na wstępie powiem, że oczywiście fatalną jest sytuacja, gdy karetki nie wyjeżdżają do pacjentów, a do chorej musi lecieć śmigłowiec. Z jednej strony nie popieram takiej formy protestu. Z drugiej rząd powinien umieć zabezpieczyć wyjazdy tak, aby do takich sytuacji nie dochodziło.
Przeczytaj też:
Strajk medyków rozpoczęty. "Mamy dosyć lekceważenia!"
Szczere wyznanie ratownika medycznego
Zrobiono to, użyto Wojsk Obrony Terytorialnej.
Ale po kilku dniach protestu. Gdyby odpowiednie mechanizmy były gotowe wcześniej, sytuacji, w których karetki nie wyjeżdżają by nie było. Ale też rząd sam sobie zgotował ten los. Bo ja ostrzegałem kolegów, że eliminowanie prywatnych podmiotów, centralizowanie systemu ratownictwa medycznego, jest drogą donikąd. W razie protestu zespoły ratownictwa byłyby zastąpione przez prywatne podmioty. I żaden strajk by nie zagrażał. Bardzo żałuję, że moje proroctwo się sprawdziło.
Ale zapobieganie strajkom to jedno, a sytuacja ratowników, ale też innych pracowników ochrony zdrowia, drugie. Sytuacja jest faktycznie dramatyczna. Ludzie walczą o swoje. Co trzeba zrobić, by poprawić ich sytuację?
Jest to sytuacja bardzo złożona. Najwięcej problemów stworzyły wieloletnie działania rządów, które wchodziły w regulację systemu zdrowia. Wszyscy zapominają, że służba zdrowia finansowana jest ze składek ludzi. I ideą kas chorych było oderwanie pieniędzy od politycznych decydentów, żeby sami pacjenci mogli decydować na co ich środki są wydawane. By o wysokości wypłat decydował bezpośredni pracodawca, czyli szpital. By to nie było zależne od rządu. To się nie podobało związkom zawodowym, które wtedy negocjować musiałyby jedynie z szefami poszczególnych szpitali, a nie z rządem, na szczeblu centralnym. Z kas chorych zrezygnowano, postawiono na scentralizowany system. I teraz mamy sytuację, w której o zarobkach trzech grup decyduje rząd. Chodzi o wynagrodzenia pracowników administracji państwowej, nauczycieli, co też generuje problemy, wreszcie pracowników ochrony zdrowia. O wysokości zarobków prawników, stoczniowców, rząd nie decyduje. I jakoś protestów tu nie ma.
Rząd jednak dał na ochronę zdrowia pieniądze, te środki mają wynosić kilka proc. PKB. Całkiem sporo, a tych nakładów pracownicy nie odczuwają?
Przede wszystkim rząd nic nie dał. Bo pieniądze, które idą na ten cel to środki ze składek osób ubezpieczonych. Były określone ceny świadczeń. A teraz dodatkowo niektóre grupy w ramach ochrony zdrowia wywalczyły sobie finansowanie. Inne nie. I dziś jedni pracownicy mają świetne zarobki, i słowo świetne jest tu dość delikatne. A inni są w sytuacji tragicznej. A nie ma na to rynkowego uzasadnienia. Żeby to dobrze zobrazować – gdy kupujemy chleb, to w jego cenie jest koszt produktów, z których ten chleb jest zrobiony. Są też wynagrodzenia piekarza. Dziwnie byłoby, gdyby w piekarni sprzedawano nam pieczywo po 3 złote a oprócz tego kazano płacić dodatkowe 2 na pensję pracownika. No a w ochronie zdrowia to tak właśnie jest rozwiązane. Dziś jeszcze dodatkowo pandemia rozchwiała system. Bo ludzie dostali dodatki na czas COVID, potem je cofnięto. Sytuacja jest na pewno złożona i trudna. A wynika z wieloletnich zaniedbań rządu. A w zasadzie kolejnych rządów, bo to one niezależnie od opcji centralizowały system ochrony zdrowia. I pracowały na sytuację, w której się znaleźliśmy.
Przeczytaj też:
Symbol ery Merkel. "Jedna ręka ratuje opozycjonistów, druga wspiera reżim, który zabija"
Morawiecki w niemieckiej prasie: "Żadne państwo nie będzie nam dyktowało ustaw"
„Słowa Terleckiego to zapowiedź dyplomatycznej zdrady stanu! Polexit byłby katastrofą”
Ziobro o decyzji Komisji Europejskiej: To kolejny przejaw agresji wobec Polski
Co dzieje się w Krynkach i Usnarzu Górnym? Relacja ze stanu wyjątkowego
Inne tematy w dziale Społeczeństwo