Po przerwie na mecze reprezentacji, na boiska wracają piłkarze Ekstraklasy. I choć w 7. kolejce nie zabraknie meczów, w których można oczekiwać emocji i goli, to największych wrażeń trzeba się spodziewać we Wrocławiu gdzie Śląsk podejmie Legię Warszawa. To będzie szczególne starcie dla trenera gospodarzy Jacka Magiery, który w przeszłości z powodzeniem prowadził ekipę z Łazienkowskiej.
Sobota (11.09)
Warta Poznań – Bruk – Bet Termalica Nieciecza (godz. 12.30)
W poprzednim sezonie Warta, jako beniminek zachwyciła piłkarską społeczność efektowną i skuteczną grą. Ostatecznie piłkarze Piotra Tworka zakończyli rozgrywki na znakomitym, jak na debiutanta, piątym miejscu i do końca walczyli o udział w europejskich pucharach. W tej kampanii poznaniacy radzą sobie już gorzej. Grają w kratkę i w sześciu spotkaniach zgromadzili tylko sześć punktów. Mimo to będą faworytami w starciu z Termaliką. Gracze z małopolskiej wioski po wygraniu rozgrywek I ligi boleśnie zderzyli się z Ekstraklasą i w pięciu rozegranych dotąd spotkaniach uciułali zaledwie dwa punkty. W efekcie wylądowali na przedostatnim miejscu w tabeli. „Słonie” prędzej czy później zaskoczą, bo mają w składzie ogranych ligowych wyjadaczy, ale jeszcze nie w ten weekend. Po walce, ale przegrają w Wielkopolsce.
Cracovia – Górnik Zabrze (godz. 15)
W tym spotkaniu fajerwerków i gradu goli bym nie oczekiwał. Cracovię pcha do przodu jej kapitan, Holender Pelle van Amersfoort, który z czterema trafieniami na koncie prowadzi w klasyfikacji strzelców (razem z Erikiem Exposito ze Śląska). Można założyć, że i przeciwko Ślązakom Pelle coś trafi i punkty zostaną pod Wawelem. Tym bardziej, że Gónik to w tym sezonie drużyna zero jedynkowa. Albo przegrywa, albo wygrywa. Nie zanotowała jeszcze żadnego remisu. O zwycięstwo graczom z Zabrza może być trudno, no chyba, że zagra już Lukas Podolski, który przerwę reprezentacyjną spędził na koronawirusowej kwarantannie. Z mistrzem świata z 2014 roku Górnikowi będzie łatwiej o sytuacje bramkowe, jednak czy na tyle łatwo, by zapunktować w Krakowie? Wątpię...
Jagiellonia Białystok – Stal Mielec (godz. 17.30)
„Jaga” od trzech kolejek pozostaje bez zwycięstwa. Czy „Duma Podlasia” będzie miała lepszą okazję do podreperowania punktowego dorobku, niż mecz ze skazywaną na spadek Stalą? Tym bardziej, że na własnym boisku jagiellończycy wielokrotnie udowadniali, że potrafią ogrywać nawet teoretycznie silniejszych przeciwników. Tylko, że dopisywanie sobie trzech punktów jeszcze przed meczem, może okazać się dla gospodarzy zgubne. Z jednego powodu. Ów powód nazywa się: Fabian Piasecki. Wypożyczony ze Śląska napastnik potrzebował zaledwie czterech minut, by golem w debiucie w Stali przywitać się z mieleckimi kibcami. Jeśli jednak Michałowi Pazdanowi i spółce uda się go powstrzymać, to punkty zostaną w Białymstoku.
Czytaj:
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa (godz. 20)
Stare przysłowie rzecze, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Pewnie tak też myśli Jacek Magiera, który niemal równo cztery lata temu – 13 września 2017 roku został zwolniony z Legii właśnie po meczu ze Śląskiem. Mocno związany ze stołecznym klubem szkoleniowiec miał żal do właściciela Legii Dariusza Mioduskiego za to, że ten mimo zapewnień, iż Magiera to trener na lata, złamał swoje słowo i przy pierwszym kryzysie wręczył trenerowi dymisję. Mimo, że pod wodzą pana Jacka legioniści zajęli trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów i w fazie play-off Ligi Europy, jak równy z równym, rywalizowali z Ajaksem Amsterdam oraz zdobyli mistrzostwo kraju. W sobotę Magiera stanie na rzęsach, żeby pokazać właścicielowi CWKS-u, że ten mocno się pomylił wyrzucając go z roboty. Legia to jednak Legia i same chęci wrocławian mogą okazać się niewystarczające do zgarnięcia pełnej puli. Dlatego konfrontacja raczej skończy się remisem.
Niedziela (12.09)
Piast Gliwice – Zagłębie Lubin (godz. 12.30)
Piast pod wodzą Waldemara Fornalika to jedna z najlepiej poukładanych drużyn w lidze. To zła wiadomość dla szkoleniowca gości Dariusza Żurawia. Tym bardziej, że atmosfera w „miedziowym” klubie po ostatniej porażce w derbach ze Śląskiem (1:3) mocno zgęstniała. I choć nikt tego głośno nie mówi, to może się okazać, że starcie w Gliwicach jest dla trenera Żurawia meczem „o życie”. Wiadomo, że pod presją gra się wyjątkowo ciężko, dlatego przewidujemy, że kibice zobaczą kilka goli i wygraną Piasta.
Wisła Kraków – Lechia Gdańsk (godz. 15)
Jeszcze dwa lata temu to spotkanie byłoby określane mianem meczu przyjaźni. Jednak drogi kibiców obu klubów mocno się, od tamtego czasu, rozeszły i dziś na boisku na pewno nie będzie taryfy ulgowej. Wisła pod wodzą Słowaka Adriana Guli gra fają piłkę, ale punktuje średnio. Zagadką jest Lechia. Nikt nie wie jak gdańszczanie zaprezeuntują się pod batutą nowego trenera Tomasza Kaczmarka, który na tym stanowisku zastąpił zwolnionego po meczu z Radomiakiem Piotra Stokowca. Tu każdy wynik jest możliwy, ale my raczej skłaniamy się do tezy, że albo wygra Wisła, albo będzie remis.
Raków Częstochowa – Lech Poznań (godz. 17.30)
W Częstochowie kibice ostrzą sobie zęby na starcie wagi ciężkiej. Mistrzowie Polski z poprzedniego sezonu – Raków, już odpoczęli po pięknej przygodzie w eliminacjach Ligi Konferencji Europy i mogą skoncentrować się wyłącznie na Ekstraklasie. Naprzeciw nich stanie lider tabeli Lech. Poznaniacy pod wodzą Macieja Skorży, to rewelacja sezonu. Odnieśli sześć zwycięstw i tylko raz zremisowali. Pod Jasną Górą nie będzie im jednak łatwo o siódmą wiktorię. Kolejorz wróci do zajezdni bogatszy o jedno „oczko”.
Poniedziałek (13.09)
Górnik Łęczna – Wisła Płock (godz. 18)
„Nafciarze” w tym sezonie grają efektownie i efektywnie. Są faworytem spotkania na Lubelszczyźnie. Tyle, że dla graczy Górnika nie ma to żadnego znaczenia, bo potrzebują punktów jak ryba wody. Beniminek z Łęcznej w sześciu meczach wywalczył dwa punkty, w tym sezonie jeszcze nie wygrał i zamyka tabelę. Jeśli gospodarze nie zwyciężą, to nie dość że pogrążą się w bylejakości, to jeszcze, co jest wielce prawdopodobne, stracą trenera Kamila Kieresia, który siedzi na bardzo gorącym krześle.
Radomiak Radom – Pogoń Szczecin (godz. 20.30)
Pogoń musi bardzo uważać, żeby w Radomiu nie została … pogoniona. Radomiak, który wrócił do Ekstraklasy po 36. latach nieobecności, w elicie nie ma respektu dla nikogo. „Zieloni” zremisowali z Lechem, ograli Legię oraz odrobili straty w starciu z Lechią w Gdańsku, gdzie przegrywali już 0:2, a jednak wywieźli remis. Portugalsko – brazylijska kolonia w ekipie bieminka spisuje się nadspodziewanie dobrze i może poprowadzić „zielonych” do trzeciej wygranej w seoznie.
PD
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport