Jeżeli polska prawica uważa, że manifesty ideologiczne są warte straty paru miliardów, to życzę powodzenia. Ja nie uważam, żeby były tego warte. Konserwatywne wartości promuje się przykładem, a nie strzelistymi deklaracjami. Oczywiście zrobi się teraz z tego wielka awantura „o suwerenność”. I jest tu znacznie głębszy problem. Polska prawica uważa, że należy ginąć na barykadach. A ja, wolałbym, aby była skuteczna – mówi Salonowi 24 Witold Jurasz, były dyplomata, publicysta Onet.pl.
Komisja Europejska zagroziła odebraniem środków tym samorządom, które przyjęły uchwały anty LGBT. Co to oznacza z punktu widzenia naszej pozycji międzynarodowej?
Witold Jurasz: Oznacza to, że będzie mniej pieniędzy. Jeżeli polska prawica uważa, że manifesty ideologiczne są warte straty paru miliardów, to życzę powodzenia. Ja nie uważam, żeby były tego warte. Konserwatywne wartości promuje się przykładem, a nie strzelistymi deklaracjami. Oczywiście zrobi się teraz z tego wielka awantura „o suwerenność”. I jest tu znacznie głębszy problem. Polska prawica uważa, że należy ginąć na barykadach. A ja, wolałbym, aby była skuteczna. I dlatego nie jest mi już po drodze z polską prawicą.
Przeczytaj też:
Ziobro o decyzji Komisji Europejskiej: To kolejny przejaw agresji wobec Polski
Komisja Europejska ostro do polskich samorządów ws. „stref wolnych od LGBTQI”
Tego typu politykę prowadzi się często na użytek wewnętrzny. Jednak polskie społeczeństwo jest raczej prounijne. Z drugiej strony do tej pory PiS w sondażach nie tracił. Czy teraz na konfrontacji z Brukselą zyska, straci poparcie, czy może niewiele to zmieni?
Trudno odpowiedzieć, to pytanie bardziej do socjologów. Moim zdaniem jednak może stracić. Dlatego, że po pierwsze – Polacy są raczej racjonalni. Po drugie – bywają takie momenty, gdy nic nie jest w stanie danej formacji zaszkodzić. Są też takie, w których może zaszkodzić wszystko. Całkiemmożliwe, że partia rządząca jest właśnie na tym drugim etapie, choć oczywiście głęboka mądrość opozycji jeszcze jest w stanie PiS czasem pomóc.
To, co się dzieje zbiega się ze sporem o wschodnią flankę Unii Europejskiej. Jest stan wyjątkowy na granicy. Jak wygląda dziś pozycja naszego kraju w ramach wspólnoty?
Tu mam jednoznacznie krytyczną opinię, uważam, że pozycja Polski znacząco osłabła. Jeśli ktoś twierdzi, że jest silniejsza, to próbuje zaklinać rzeczywistość. Najlepszym przykładem jest to, że nawet Czechy – z całym szacunkiem dla naszych południowych sąsiadów – uznały, że Polska jest dziś krajem, po którym można bezkarnie „jeździć”. Przykładem jest Turów, ale nie o Turów chodzi, a o to, że Czesi mieli dość traktowania ich z góry. Przykładem takiego ich traktowania było choćby zaproszenie na szczyt Grupy Wyszehradzkiej pani Cichanouskiej. Problem w tym, że polski rząd uczynił to w ogóle bez konsultacji z partnerami. Tego rodzaju scysji było więcej. Czesi na nie mimo wszystko nie reagowali, a teraz nagle zdecydowali się zagrać bardzo ostro. Pytanie, czy gdyby pozycja Polski była naprawdę silna, też zachowaliby się w ten sposób. Podejrzewam, że nie.
Działania obecnego rządu są tłumaczone asertywnością. Tym, że poprzednicy byli całkowicie ulegli wobec partnerów w UE?
Ja krytykowałem rządy Platformy Obywatelskiej za brak asertywności. Jednak polityka PiS nie jest asertywna, ale konfrontacyjna. Jest jeden wyjątek, gdzie relacje się poprawiły. Chodzi o Litwę. Tylko tam z kolei rząd PiS poszedł na całkowite ustępstwa we wszystkim. I owszem, relacje są lepsze, ale z konkretnych spraw, jak choćby kwestia pisowni polskich nazwisk, nie załatwiliśmy nic. To nie jest poważne, że mamy dwie polityki - obie skrajne. Bo i kłócenie się o wszystko jest skrajnością i ustępowanie we wszystkim jest skrajnością.
Przeczytaj też:
Stan wyjątkowy. Co z ograniczeniami dla dziennikarzy? Lewica chce zmiany rozporządzenia
Groszowe emerytury. Prezes ZUS chce ograniczyć prawo do emerytury
Semka o ciężkim przebiegu COVID-19 w szpitalu. "Trudno zapomnieć zapłakane matki i córki"
Tusk wściekły na jedynego stronnika Trzaskowskiego. „Czekają go konsekwencje”
Inne tematy w dziale Polityka