Dziś wszystkie kraje świata stoją przed wielkimi wyzwaniami i zagrożeniami. Triumfuje zmodyfikowany komunizm. To wyzwania nawet poważniejsze niż blok sowiecki i walka z dyktaturą PRL. Przeciwko nam są potężne siły. Mające niewyczerpane możliwości finansowe, intelektualne. Ich działanie doprowadzi do pełnego podporządkowania całej ludzkości. Trzeba się temu przeciwstawić i zorganizować – mówi Salonowi 24 Andrzej Rozpłochowski, w sierpniu 1980 roku lider strajku w Hucie Katowice.
W sierpniu 1980 roku był Pan jednym z liderów ogólnopolskiego protestu. Przewodniczącym strajku w Hucie Katowice. Czy zdawaliście sobie wtedy sprawę, w jak epokowym wydarzeniu uczestniczycie?
Andrzej Rozpłochowski: Wydarzenie było epokowe, ale chciałbym sprostować jedną rzecz. Otóż przyjęło się i tradycją stało świętowanie 31 sierpnia. Ale pamiętać należy, że tego dnia zawarto jedno, konkretne porozumienie, porozumienie gdańskie. Natomiast dzień Wcześniej zawarte zostało porozumienie w Szczecinie. A pozostałe zostały podpisane już we wrześniu. 3 września porozumienie w Jastrzębiu. 11 września w Dąbrowie Górniczej w Hucie Katowice porozumienie dąbrowskie, nazywane katowickim. A dopiero 17 września na ogólnopolskim posiedzeniu w Gdańsku powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność. Więc to ten dzień powinien być czczony jako rocznica narodzin Solidarności. 31 sierpnia nie był datą podpisania Solidarności. To było najbardziej nagłośnione. Chodziło też o pewną legendę robioną pod Wałęsę. Natomiast poprawnie mówić powinniśmy nie o porozumieniach sierpniowych, a sierpniowo-wrześniowych. A datą powstania Solidarności jest 17 września 1939 roku.
Polecamy:
Dobski: Szymon Hołownia jak Ruch Pięciu Gwiazd i Partia Piratów z Niemiec
„Można atakować Wałęsę. I mówić, że Szwedzi zdobyli Częstochowę. Ale oni jej nie zdobyli”
No tak, ale 17 września kojarzy się fatalnie – datą sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 roku. Z tym, że tego dnia wschodni sąsiad wbił nam nóż w plecy, wchodząc z drugiej strony, gdy kraj stawiał opór hitlerowskim Niemcom. Chyba ciężko w taki dzień robić narodowe święto?
A to może mieć dodatkową wymowę. Oczywiście data 17 września 1939 roku jest datą tragiczną. Dzień w którym wbito Polsce nóż w plecy, próbowano zabić wszelką nadzieję. Ale dzień 17 września 1980 roku był dniem, w którym powstała Solidarność. A więc dniem, w którym nadzieja wśród Polaków odżyła na nowo. Na stopniowe obalenie dyktatury komunistycznej. To piękna symbolika. 17 września 1939 – zabicie nadziei na wolność, 17 września 1980 – odrodzenie nadziei na wolność.
A jak ocenia Pan samo znaczenie zawartych latem 1980 roku porozumień?
Była wielka nadzieja, euforia. Ja osobiście nie spałem kilka dni i nocy. Wszyscy chodziliśmy jak nawiedzeni. Nikt nie czuł zmęczenia. Byliśmy nakręceni emocjami do granic możliwości. Ja byłem przekonany, że zaczęło się coś wielkiego, nowy rozdział w historii Polaków. W Hucie Katowice Mieliśmy pełną świadomość, że nie jesteśmy tylko związkiem zawodowym. Że jesteśmy ruchem społecznym, narodowym.
Potem była euforia, karnawał Solidarności. Później stan wojenny. Pan siedział w więzieniu, ale pod koniec lat 80-ych wyjechał Pan z kraju. Jak z perspektywy USA oceniał Pan to, co działo się w Polsce, upadek komuny, początek transformacji?
Mój wyjazd, podobnie jak wyjazd sporej części innych opozycjonistów, został wymuszony. To był bilet w jedną stronę. Ze Stanów Zjednoczonych mocno śledziłem to, co dzieje się w Polsce. Niestety działo się bardzo źle. Okrągły stół był dogadaniem się z komunistami. Owszem, byli działacze Solidarności, którzy uważali, że okrągły stół był taktycznie uzasadniony. Że należy się dogadać, a potem „ograć” komunistów. Ale liderzy tej tzw. naszej strony zwyczajnie sprzedali nas czerwonym. Zresztą, wystarczy zobaczyć jakie były owoce okrągłego stołu. Komuniści przejęli banki, media, nomenklatura się uwłaszczyła. Zbrodniarze zostali bezkarni, nawet nieosądzeni. Wyprzedano bądź zlikwidowano polskie zakłady produkcyjne, zniszczono miejsca pracy. Deal przy okrągłym stole zapewniono nie tylko bezkarność, ale właśnie też przywileje ekonomiczne. Pod hasłem wolnego rynku odbywała się niesamowita grabież, niszczenie gospodarki krajowej. Albo za bezcen oddawano zakłady zagranicznym firmom, albo je sprzedawano. Ja słyszałem, że w reklamówkach noszono wielkie pieniądze, korumpowano niektórych działaczy Solidarności. A normalni ludzie z dnia na dzień tracili miejsca pracy, czy środki do życia. Patriotyczna część Solidarności została odsunięta na bok, była ignorowana przez komunistów, liberałów, zdrajców z Solidarności. Oni mieli dobrze, a naród poddawano ekonomicznej eksterminacji. Gdy widziałem to zza oceanu bardzo to przeżywałem. Pisałem artykułu do polonijnych pism, jak „Gwiazda Polarna” czy „Nowe Horyzonty”. Ale byłem już też blokowany w piśmie „Nowy Dziennik” z Nowego Jorku, tam krytyka okrągłego stołu się nie spodobała.
Jak widzi Pan przyszłość idei Solidarności?
Dziś wszystkie kraje świata stoją przed wielkimi wyzwaniami i zagrożeniami. Triumfuje zmodyfikowany komunizm, ideologie marksizmu kulturowego. To przemodelowana bardzo nowoczesna forma komunizmu. To wyzwania nawet poważniejsze niż blok sowiecki i walka z dyktaturą PRL. Teraz niby wszędzie jest demokracja, ale dominujące są elity liberalne i lewicowe. Jako Polska jesteśmy rzucani na kolana. A pod egidą walki z Covidem narzuca się antywartości. Do tego mamy kryzys na granicy, inspirowany przez Białoruś, a zapewne i Rosję. Widzę to bardzo źle. Przeciwko nam są potężne siły. Mające niewyczerpane możliwości finansowe, intelektualne. Ich działanie doprowadzi do pełnego podporządkowania całej ludzkości. Trzeba się temu przeciwstawić i zorganizować przeciwko temu. Aby przetrwać musimy mieć najzdrowsze fundamenty. Bóg, wiara i rodzina. Musimy mieć azymut i twardo się trzymać. Nie ma innej drogi.
Czytaj dalej:
Prof. Wawrzyniec Konarski: Szymon Hołownia stoi w rozkroku i ma duży kłopot
Prof. Antoni Dudek: Może się zdarzyć, że zacznie dominować narracja przeciwna Solidarności
Huczne otwarcie dworca w Wolsztynie. Senator Jan Filip Libicki utknął w windzie
"Prawo i Sprawiedliwość przegra następne wybory, choćby stanęło na uszach"
Przemysław Czarnek dziękuje za Radio Maryja. "Historia dzieje się na naszych oczach"
Inne tematy w dziale Społeczeństwo