Prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Pas obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim).
Sytuacja w Usnarzu Górnym
Poseł Lewicy Maciej Gdula podkreślał, że w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego nie będzie możliwe pokazywania przez media osób, które przebywają na granicy. - Tam nie znajduje się jakaś abstrakcyjna grupa ludzi, nie znajdują się bogacze, współpracownicy Łukaszenki, ludzie odżywieni, zdrowi. Tam znajdują się ludzie chorzy, ludzie, którzy się boją, ludzie, którzy uciekli przed wojną, ludzie, którzy chcieliby normalnego życia - mówił.
Na konferencji obecny był także poseł KO Franciszek Sterczewski, który na polsko-białoruskiej granicy spędził osiem dni. - To naprawdę wielki wstyd dla naszego państwa, że nie potrafimy udzielić pomocy grupie 32 Afgańczyków i Afganek zamkniętych bezprawnie w tym obozie - mówił.
W ocenie Sterczewskiego wprowadzenie stanu wyjątkowego to "celowe działanie władz, żeby zanonimizować tę grupę osób, żeby ukryć twarze tych ludzi, żeby pokazać, że to nie jest nasz problem, że to nie są ludzie, że nie zasługują na naszą pomoc".
Na miejscu znajduje się 5 Afganek i 27 Afgańczyków.
"Twarze uchodźców"
Przedstawiciele Fundacji Ocaleni mówili także o córkach 53-latki, które w Kabulu były nauczycielkami, uczennicami i studentkami. Wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, która była w Usnarzu Górnym, podkreślała, że na miejscu są ludzie z Afganistanu, a nie Irakijczycy i Somalijczycy. - Znani z imienia i nazwiska - mówiła.
Morawska-Stanecka przedstawiała historię mężczyzny, który jako kucharz pracował w północnym Afganistanie. - Jest jedną z tych osób, która koczują tam i czekają na to, aż Polska okaże im ludzkie uczucia, aż polscy chrześcijanie zareagują na słowa" łaknących nakarmić, pragnących napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć - mówiła wicemarszałek.
Poseł Lewicy Maciej Konieczny, który również był w Usnarzu Górnym, apelował, aby nie wierzyć w doniesienia, że osoby przebywające na granicy się zmieniają, a w grupie nie ma kobiet. - Jeżeli rząd wprowadza stan wyjątkowy to wprowadza go po to, żebyśmy nie mogli zobaczyć tych twarzy, żebyśmy nie mogli usłyszeć tych historii, żebyśmy zamiast tego usłyszeli rządowe kłamstwa i propagandę o wojnie hybrydowej, o jakimś zagrożeniu wyimaginowanym wojskowym - mówił trzymając fotografie z przygranicznego koczowiska.
Czytaj też:
- Głodem Polaków! Głodem!
- Nie udało się pomóc drugiemu z afgańskich chłopców. 6-latek nie żyje
- Rosati: Zagrożenie ze Wschodu realne. Są lepsze sposoby ochrony granic niż stan wyjątkowy
- Prokurator miał wziąć milion złotych łapówki od "Królowej życia". Sąd zwolnił go z aresztu
- Co Polacy myślą o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej? Opozycja nie będzie zadowolona
Komentarze
Pokaż komentarze (27)