Sąd zwolnił z aresztu prokuratora Andrzeja Z., oskarżonego o potężną korupcję i utrudnianie własnego śledztwa. Sędzia uznała, że zezwolenie Izby Dyscyplinarnej SN na ściganie prokuratora "nie jest skuteczne".
Sędzia Marta Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia zwolniła z aresztu prokuratora Andrzeja Z., oskarżonego o korupcję i utrudnianie własnego śledztwa. Sędzia uznała, że zezwolenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego na ściganie prokuratora "nie jest skuteczne". Prokuratura Krajowa komentuje: to kuriozalne.
Sąd zwolnił z aresztu prokuratora podejrzanego o korupcję
O zwolnieniu Andrzeja Z. z aresztu decydowała sędzia Marta Pilśnik. 2 września uzasadnienia do tej decyzji, mimo upływu 13 dni, wciąż nie było. Z ustaleń PAP wynika, że sędzia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
W międzyczasie sędzia podjęła jeszcze jedną decyzję w przedmiotowej sprawie. 26 sierpnia br. wyłączyła do odrębnego rozpoznania sprawę prokuratora Andrzeja Z. "W ocenie Sądu z uwagi na brak skutecznego zezwolenia na ściganie karne niemożliwe jest prowadzenie w stosunku do wyżej wymienionego postępowania jurysdykcyjnego" – przekazała sekcja prasowa.
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Łukasz Łapczyński, powiedział że prokuratura nie zgadza się z decyzjami Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia. - Decyzja ta jest bezpodstawna oraz destrukcyjna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, interesu publicznego i praw obywateli. Jednocześnie sąd zwleka z przygotowaniem uzasadnienia swojej decyzji, które powinno być gotowe przed jej ogłoszeniem, uniemożliwiając w ten sposób prokuraturze szybkie wniesienie zażalenia. Ta sytuacja tworzy chaos prawny i zagraża dalszemu biegowi postępowania w sprawie, w której prokurator Andrzej Z. jest jednym z oskarżonych. Zwolnienie go z aresztu przed pierwszą rozprawą, zanim sąd odebrał wyjaśnienia od niego i innych oskarżonych, stwarza niebezpieczeństwo wpływania przez Andrzeja Z. na zeznania świadków. To 55 osób, w większości znanych oskarżonemu - powiedział Łapczyński.
Czytaj też:
"Kuriozalne i bulwersujące orzeczenie sadu"
Prok. Łapczyński określił orzeczenie sądu jako "kuriozalne" i "bulwersujące". - Podważanie skuteczności uchylenia Andrzejowi Z. immunitetu prokuratorskiego przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego może prowadzić do poważania biegu innych postępowań w sprawach, które wymagały bądź będą wymagać uchylenia immunitetu prokuratorskiego albo sędziowskiego - zwrócił uwagę rzecznik PK.
Prokuratura Krajowa zaznaczyła, że funkcjonariusz państwa, z racji swojej prokuratorskiej służby jest zobowiązany do stania na straży praworządności. "Tymczasem, jak wynika z materiału dowodowego, Andrzej Z. przyjął m.in. milion złotych łapówki i inne korzyści majątkowe za utrudnianie postępowania w sprawie zabójstwa. W zamian za łapówki miał podejmować działania polegające na fabrykowaniu dowodów mających świadczyć o niewinności jednego z głównych podejrzanych" - powiedział PAP Łapczyński.
Andrzej Z. przebywał w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim od końca października 2020 r., został zatrzymany przed budynkiem Sądu Najwyższego. Wówczas Izba Dyscyplinarna SN przychyliła się do wniosku skierowanego przez Prokuraturę Krajową o uchylenie immunitetu i ściganie skorumpowanego prokuratora. Decyzja została podjęta w drugiej instancji, po rozpoznaniu odwołania zażalenia Andrzeja Z. Sąd uznał, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Andrzej Z. przestępstwo popełnił. Po skierowaniu aktu oskarżenia (pierwotnie do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów), areszt wobec Z. był utrzymany, a sądy respektowały wydaną przez Izbę Dyscyplinarną SN decyzję o zezwoleniu na ściganie Andrzeja Z.
"Królowa Życia" zapłaciła za wypuszczenie partnera
Akt oskarżenia skierowany w kwietniu przez Wydział Spraw Wewnętrznych PK dotyczył czterech osób: prokuratora Andrzeja Z., który miał przyjmować korzyści majątkowe oraz Joanny P.-J. i Adama J., którzy korupcyjne propozycje prokuratorowi składali. Oskarżony został także Michał T., kierowca, który miał pośredniczyć w przekazywaniu łapówek.
Z materiału dowodowego zebranego przez PK i Centralne Biuro Antykorupcyjne wynika, że urzędnik miał przyjąć od Joanny P. znanej z programu "Królowe Życia" korzyści majątkowe, w tym 1 mln złotych w gotówce, w zamian za wypuszczenie jej partnera, a obecnie męża Adama J. z aresztu śledczego. Mężczyzna był podejrzanym w sprawie dot. zabójstwa na warszawskiej Pradze z 2014 r. "Prokurator Z. w zamian za uzyskiwane korzyści miał ukierunkowywać postępowanie na wytworzenie nieprawdziwych dowodów mających świadczyć o niewinności Adama J." – podała Prokuratura Krajowa.
"Królowa Życia" i Adam J. zostali ujęci przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w czerwcu 2020 r. i od tamtej pory przebywają w aresztach. W sierpniu br. sędzia Marta Pilśnik przedłużyła im izolację do listopada.
Sprawa, w której oskarżony jest śledczy, jest związana z prowadzonym przez niego śledztwem w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Praga Północ. Andrzej Z. w latach 2014-2019 prowadził postępowanie dotyczące zabójstwa 75-letniej mieszkanki kamienicy na warszawskiej Pradze. W lutym 2019 r. zatrzymano trzech mężczyzn: Macieja M. - zleceniodawcę zabójstwa sąsiadki, Piotra G., który miał oblać kwasem kobietę i Adama J. – według śledczych odpowiedzialnego za transport sprawcy i pomoc w ustaleniu miejsca pobytu ofiary. Ten ostatni został w czerwcu 2019 roku zwolniony z aresztu po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Andrzej Z. zapewniał przełożonych, że "nic na niego nie ma".
"Po pojawieniu się sygnałów, że prokurator działa na korzyść podejrzanego, sprawa została mu odebrana i przeniesiona do innej prokuratury. W kwietniu 2020 r. została zakończona skierowaniem aktu oskarżenia i aktualnie toczy się przed Sądem Okręgowym w Płocku" – podała PK.
Wysyłała partnerowi wiadomości przez telegazetę
WSW PK ustalił, że niedługo po zatrzymaniu Adama J., jego partnerka (obecnie żona) Joanna P. szukała sposobu, by wydostać go z aresztu. Ustalono, że wysyłała swojemu partnerowi wiadomości przez telegazetę. W ten sposób informowała J., że spotyka się z prokuratorem Z. i "załatwia" jego sprawę. Na początku czerwca 2019 r. kobieta nadała informację treści "środa 100%", deklarując umówioną wcześniej z prokuratorem datę opuszczenia aresztu przez J. Twierdziła, że Andrzej Z. "nie może już znieść jej łez". Adam J. został zwolniony 19 czerwca, właśnie w środę. Pismo, w którym wnosił o zmianę środka zapobiegawczego, napisał odręcznie podczas przesłuchania w prokuraturze. Wcześniej wypowiedział pełnomocnictwo swojemu obrońcy.
Z akt sprawy wynika, że Adam J. był od czasu zatrzymania kilkukrotnie dowożony na przesłuchanie do prokuratury, gdzie prokurator Z. umożliwiał mu kontakty z partnerką. Wydawał też zgody na widzenia intymne na terenie aresztu śledczego. Joanna P. była regularnie widywana w prokuraturze, w której pracował Z. Informator PAP twierdzi, że spoufalała się ze śledczym i zwracała się do niego po imieniu lub per "Mały".
Czego Andrzej Z. "zażądał" od "Królowej Życia"?
Podsłuchy rozmów prokuratora Z. z Joanną P. i Adamem J., a także przesłuchania świadków, dały WSW PK obraz przekupstwa, któremu nie oparł się funkcjonariusz publiczny. Andrzej Z. miał "zażądać" od "Królowej Życia" korzyści w postaci dwóch koszul marki Billionaire, które kosztowały ok. 2500 zł, czterech biletów na mecz Polska - Izrael o łącznej wartości 1 tys. zł, opłacenia rachunków w restauracjach. Urzędnik przyjmował też kosze prezentowe z drogim alkoholem, w tym m.in. rosyjską luksusową wódką, korzystał z użyczonego mu bentleya, miał także oczekiwać "załatwienia" recept na leki psychotropowe. 26 maja 2020 r. prokurator Andrzej Z. miał wysłać bukiet kwiatów swojej matce z okazji Dnia Matki za pośrednictwem i na koszt Joanny P.
Prokuratura Krajowa zebrała dowody na zażyłe kontakty Andrzeja Z. z podejrzanym w prowadzonej przez niego sprawie mężczyzną i jego partnerką. Oskarżony prokurator był gościem na ślubie "Królowej życia" i Adama J.
WSW PK ustalił też, że prokurator miał deprecjonować zeznania jedynego świadka w sprawie oblania kwasem z 2014 r. Karolina K., była partnerka Adama J., została objęta programem ochrony świadków po tym, jak jej zeznania naprowadziły śledczych na podejrzanych. Andrzej Z. wielokrotnie dzwonił do Karoliny K. i próbował ustalić miejsce jej pobytu, objęte ścisłą tajemnicą.
Śledztwo PK doprowadziło również do ustalenia świadka, który zeznał, że Adam J. chwalił się, że wyjście z aresztu i układ z prokuratorem Z. kosztował go "okrąglaka". Według śledczych chodzi o 1 mln zł, którego przyjęcie zarzuca się Andrzejowi Z. Obecnie Andrzej Z. jest zawieszony w czynnościach służbowych. 21 września Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym przychylił się do wniosku Prokuratora Okręgowego Warszawa-Praga i do czasu trwania zawieszenia Andrzej Z. będzie otrzymywał 50 proc. pensji.
Zabójstwo w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej
Do zabójstwa w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie doszło 24 marca 2014 r. Według prokuratury, Maciej M. zlecił zabójstwo sąsiadki, z którą żył w konflikcie. Zlecenie miał przyjąć Piotr G. We wskazanym terminie zatrzymał windę, którą miała jechać ofiara i oblał ją kwasem siarkowym. Sprawca uciekł z budynku, co zostało nagrane na monitoringu. Kamera uchwyciła także sam moment oblania 75-letniej Anny O. żrącą substancją. Piotr G. był tego dnia na jednodniowej przepustce z zakładu karnego.
Prokuratura informowała, że Anna O. padła ofiarą ataku, bo wkrótce miała zeznawać jako świadek w sprawie przeciwko Maciejowi M. Mężczyzna był oskarżony o kierowanie gróźb karalnych wobec innej sąsiadki Magdaleny G. Z ostatecznych ustaleń śledczych wynika jednak, że to Magdalena G. miała być ofiarą Macieja M., a oblanie kwasem Anny O., a następnie jej śmierć, były wynikiem pomyłki. Do błędnego wytypowania ofiary doszło w wyniku zbiegu okoliczności. Magdalena G. od stycznia do marca 2014 r. o stałych porach wychodziła na spacery z psem sąsiadki. Anna O. korzystała z pomocy, ponieważ miała złamaną rękę. 24 marca 2014 r. pierwszy raz od wielu tygodni zdecydowała się sama wyjść na spacer ze swoim psem, o czym Piotr G. nie wiedział.
Anna O. zmarła w maju 2014 r. Do jej zgonu doszło w wyniku powikłań po poparzeniu dróg oddechowych kwasem siarkowym.
Maciej M. od początku był typowany jako potencjalny sprawca, ale zgromadzone wówczas dowody nie pozwalały na przedstawienie mu zarzutów. Ekspertyza antropologiczna wykluczyła, by to on był osobą zarejestrowaną przez kamerę monitoringu w miejscu zdarzenia. Logowania jego telefonu wskazywały, że przebywał w czasie zdarzenia poza Warszawą.
Jedynym świadkiem w sprawie była Karolina K., ówczesna partnerka Adama J. Prawdziwość jej zeznań została potwierdzona podczas badania wariografem. Kobieta zmarła niedługo po skierowaniu do sądu aktu oskarżenia.
KJ
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo