Pxhere
Pxhere

Łowcy Pedofilów wzbudzają kontrowersje. Ich działanie często przynosi więcej szkód

Redakcja Redakcja Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Temat pedofilii jest bardzo delikatny, w końcu chodzi o sprawy dotykające najmłodszych, którzy są bezbronni wobec różnego rodzaju napastowania. O ich bezpieczeństwo dbają tzw. Łowcy Pedofilów, którzy na własną rękę starają się namierzać i konfrontować przestępców.

Łowcy Pedofilów - kto to?

Łowcy Pedofilów to osoby, które decydują się wyszukiwać pedofilów, a następnie oddawać ich w ręce policji. Nikt nie płaci im za ich "pracę", utrzymują się głównie z datków.

Praca takiego łowcy polega najpierw na tropieniu osób, które wykazują zainteresowanie małoletnimi. Następnym krokiem jest podstawienie wabika - nazywa się tak osobę dorosłą, która podaje się za dziecko poniżej 15 r.ż. i tygodniami (a często nawet miesiącami) przesiaduje na forach internetowych i podtrzymuje rozmowę z podejrzanym. Jeśli dojdzie do złamania prawa (np. podejrzany wyślę pornografie lub będzie zachęcał małoletniego do tworzenia pornografii), zostaje wezwana policja.

Zobacz: Znany trener narciarski wykorzystywał seksualnie dziecko

Brzmi pięknie, pierwszym odruchem jest myśl, że tacy ludzie są potrzebni, ponieważ policja nie ma przecież czasu siedzenia całymi dniami na portalach i pisania z małoletnimi. Okazuje się jednak, że działalność łowców pedofilii nie jest często tak pożyteczna, jak mogłoby się wydawać.

Wykrywaniem pedofilów zajmują się często byli przestępcy

Jak podaje portal Nasz Tomaszów, wśród łowców pedofilów nietrudno znaleźć byłych przestępców lub osoby "o psychice mocno zaburzonej".

"Mają w swoim dorobku wyroki za pobicia, kradzieże i oszustwa. Wielu znajduje się na celownikach komorników. Tak samo, jak wiele z ich ofiar nie są w stanie właściwie ocenić tego co jest dobre a co złe" - czytamy.

Jak podaje Dziennik Polski takich grup łowców w Polsce jest już ponad 20.

Zobacz: Trwa budowa największego lotniska. Pierwszym lotem poleci „Papuga”

Sława, pieniądze, wielka kariera

Kulisy działania podobnych grup zdradziła była łowczyni z Malopolski.

- Odkąd odeszłam najpierw z pierwszej, a potem z drugiej grupy „łowców”, czuję się przez nich zaszczuta - mówi kobieta. - Wszystko dlatego, że postanowiłam ujawnić całą prawdę, jak to wygląda od środka i to, że filmiki, które są w internecie, mają tylko przykryć cały ten syf. Oni mi teraz grożą, starają się wystalkować, wszystko robią, żebym tylko milczała o kulisach ich działalności i nie rozmawiała z dziennikarzami - tłumaczy w rozmowie z Dziennikiem Polskim i zaznacza, że łowcom pedofilów wcale nie zależy na bezpieczeństwu dzieci ani łapaniu przestępców.

Zobacz: Poseł PiS porównał Leszka Balcerowicza do właściciela domu publicznego

Z jej relacji wynika, że najważniejsze dla członków grupy jest widowisko, o których sile świadczą lajki i wyświetlenia, które przekładają się na ilość datków ze zbiórek, które zasilają konta członków grup. Wszelkie przejawy krytyki lub pytania o podstawę prawną działań są natychmiastowo banowane lub, co gorsza, sceptyczni użytkownicy mogą zostać nazwani obrońcami pedofilów i doczekać się zbiorowego linczu w komentarzach.

Czekanie do samego końca

Była członkini grupy relacjonuje przebieg jednej z pozoracji, po której zrozumiała, jakie prawdziwe przesłanki kryją się za działalnością grup łowców.

- Przekonałam się o tym, kiedy na czacie namierzyłam faceta, który nie chciał się ze mną (to znaczy z 13-latką, za którą się podawałam), spotkać, ale wysłał mi pornografię dziecięcą i z tego zawiadomienia policja pojechała po niego do domu - opowiada kobieta. - Za to wszystko zostałam zwyzywana przez szefa mojej grupy. Nie przyjmował do wiadomości, że dążenie do spotkania było zbędne, gdyż surowiej karane jest wysyłanie i posiadanie treści pornograficznych. - Po co tak szybko na psy dzwoniłaś?! Jak się nie chciał spotkać, to trzeba było go jeszcze pomęczyć z miesiąc albo dwa, to by zmiękł. Bez akcji z live nie ma lajków, a bez lajków - nie ma wpłat na patronite. Czego nie rozumiesz? - krzyczał na mnie. Przecież przez te dwa miesiąca pedofil mógł faktycznie skrzywdzić jakieś dziecko. Potem zdarzyło się jeszcze, że inny namierzany przez nas facet był pod obserwacją policjantów od cyberprzestępczości, a my go spłoszyliśmy. Wtedy też winą obarczono mnie. Miałam dość, odeszłam - relacjonuje były "wabik".

Zobacz:  ABBA po 40 latach wraca z nowym albumem!

Działalność łowców pedofilów często kończyła się tragicznie. Podejrzani, do których przyjeżdżają łowcy na konfrontację są pokazywani w filmach i relacjach w całej okazałości - nie cenzuruje się ich twarzy, głosu, dając ich tym samym na rzeź wszystkim osobom oglądającym i komentującym zatrzymanie podejrzanego.

Ci mężczyźni (bo zwykle sprawcami są właśnie mężczyźni) często nie mogą potem dojść po takim wydarzeniu do siebie. Są całkowicie wystawieni na publiczny lincz. O ich działalności dowiadują się nie tylko ich bliscy, ale sąsiedzi, znajomi z pracy, itd.

Podstawa prawna

Wiele osób zarzuca łowcom postępowanie niezgodne z prawem - łowcy zatrzymują podejrzanych, upubliczniają ich wizerunek, a następnie zatrzymują te osoby do przyjazdu policji.

Zgodnie z art. 243. kodeksu karnego możliwe jest spontaniczne ujęcie obywatelskie na gorącym uczynku. Osoba dokonująca takiego ujęcia nie może mieć możliwości ustalenia tożsamości sprawcy.

Ujęcia dokonywane przez łowców są zaplanowane. Tożsamość podejrzanych jest też często doskonale znana, bywa że łowcy osiadają informacje o rodzinie podejrzanego, miejscu jego zamieszkania, imieniu, nazwisku, etc.

Zobacz: Nergal wulgarnie zwyzywał Ukraińca w Uberze. Wywołał kuriozalną awanturę z błahego powodu

Według Ministerstwa Sprawiedliwości łowcy nie łamią prawa, pod warunkiem, że stosują się do kilku warunków.

"Chodzi przed wszystkim o art. 243 kodeksu postępowania karnego: »każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku lub w czasie pościgu podjętego bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości«. I tu pojawia się problem, który dotyczyć może większości polskich łowców" - podaje Dziennik.

Według prawników jedynym co mogą zrobić łowcy jest zawiadomienie służb o zaistniałym przestępstwie. Łowcy nie powinni jednocześnie zapominać że w momencie nagrywania i upubliczniania wizerunku podejrzanego dochodzi do natychmiastowej stygmatyzacji, co przecież może doprowadzić do samosądu na podejrzanych.

WP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj16 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo