Mówienie o eskalacji konfliktu i wojnie nie jest przesadą, tylko trzeba zrozumieć pewne kwestie. Nam nie grozi inwazja, okupacja, czy to, że wojska rosyjskie ruszą jutro na Warszawę. Zagrożeniem jest wojna hybrydowa i dążenie do destabilizacji w kraju – mówi Salonowi 24 Witold Repetowicz, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych, dziennikarz Defence24.
Decyzja o stanie wyjątkowym w pasie granicznym. Decyzja słuszna, czy niekonieczne?
Witold Repetowicz: To jak najbardziej słuszna decyzja, gdyż sytuacja na granicy może niebezpiecznie eskalować. Na razie Aleksander Łukaszenko nie osiągnął swojego celu w postaci ataku demograficznego na Polskę. Jednak w każdej chwili może dojść do eskalacji, np. ataku terrorystycznego pod fałszywą flagą, albo groźnego incydentu granicznego.
Wyobrażam sobie prowokację, polegającą na fałszywym ataku ze strony polskiej bądź litewskiej na teren Białorusi. To miałoby uzasadnić wejście wojsk rosyjskich i białoruskich. Zastrzegam: nie mówimy o nierealnym scenariuszu! Bo odpowiedź na atak ze strony republik Polar i Wilii, gdzie ewidentnie Polar to Polska, a Wilia to Litwa, jest zapisana w scenariuszu manewrów.
Do tego dochodzą działania dezinformacyjne po polskiej stronie - świadome lub nie. Z punktu widzenia interesu państwa nie ma znaczenia, jakie są intencje aktywistów, bo bardzo utrudniają monitorowanie granicy. A powinna być ona sprawdzana skrupulatnie cały czas. W atmosferze nieodpowiedzialnych działań osób takich jak poseł PO Franciszek Sterczewski, nie mówiąc o niszczeniu infrastruktury przez Bartosza Kramka, aktywność służb jest bardzo utrudniona. Do tego dochodzą przekazy u części mediów. Trzeba to przerwać. Wreszcie, należy przygotować się na eskalację ze strony Łukaszenki. Temu służy wprowadzenie stanu wyjątkowego.
PRZECZYTAJ TEŻ:
"DGP": Białoruskie wojsko może wtargnąć kilka kilometrów wgłąb Litwy
Ale niektórzy aktywiści mogą i tak pojechać na granicę po wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Jak wtedy zachowa się Straż Graniczna, czy nie dojdzie do dalszej eskalacji?
Pamiętajmy, że konflikt nie dotyczy rządu i środowisk proimigranckich, obrońców praw człowieka. Nie jest to spór rządu z opozycją. Tu mamy do czynienia z jasnym podziałem – z jednej strony jest Polska, natomiast z drugiej: Białoruś. Wybryki niektórych środowisk są rzeczą wtórną.
Stan wyjątkowy daje narzędzia i możliwość niedopuszczenia pewnych ludzi do granicy. Zatrzymanie szkodzących Polsce grupek przed granicą jest możliwe. Mamy międzynarodowy konflikt spowodowany atakiem ze strony Białorusi, więc rząd musi działać zdecydowanie.
Mamy jednak podziały po stronie opozycji. Część mediów nieprzychylnych rządowi, a także Donald Tusk mówią o ochronie granic. Część polityków i część mediów twierdzi zgoła coś innego: stan wyjątkowy to uderzenie w wolność mediów.
Niektórym niechęć do PiS przesłoniła zdrowy rozsądek. Ich głównym celem jest to, żeby PiS-owi czasami nie wzrosły notowania w sondażach. Chyba nie wszyscy są świadomi powagi sytuacji. I dlatego część mediów przedstawia narrację szkodliwą nie dla rządu, ale państwa polskiego, wpisując się w narrację białoruskiego reżimu.
To nie kwestie wolności prasy, ale klasyczna dezinformacja. Stan wyjątkowy jest wprowadzany w sytuacji nadzwyczajnej. A na granicy mamy dokładnie taki obraz. I jeśli ktoś stosuje dezinformację to albo świadczy to o jego wielkim cynizmie, albo całkowitym braku wyobraźni.
Tylko na ile ta sytuacja jest groźna – bo jak się słyszy o ataku Białorusi i Rosji, to mimo wszystko wydaje się, że to przesada?
To nie jest przesada, tylko trzeba rozumieć pewne kwestie. Nam nie grozi inwazja, okupacja, czy to, że wojska rosyjskie nagle ruszą jutro na Warszawę. Natomiast wojna hybrydowa - w tym atak demograficzny - jest obliczony na destabilizację, osłabienie żywotnych interesów wrogiego kraju. I z czymś takim mamy właśnie do czynienia.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Rząd wprowadza stan wyjątkowy. "Odpowiedzialność za zabezpieczenie granic kraju i UE"
Prezydent podpisał. Mamy stan wyjątkowy
Prof. Bogdan Musiał: W Niemczech nie brak głosów, że wojna wybuchła przez Polskę
Ważna deklaracja Mularczyka. "Wrócimy do reparacji jeszcze w tej kadencji Sejmu"
Inne tematy w dziale Polityka