Wielu jest wyborców PiS, ale też wielu wyborców PO, którzy mają poglądy umiarkowanie konserwatywne. Tradycyjne w sprawach kulturowych i wolnorynkowe gospodarczo. Dziś skazani są oni na duopol PO – PiS i wybór między tymi formacjami. Myślę, że politycy tacy jak Władysław Kosiniak-Kamysz, ja, Agnieszka Ścigaj, ale też wielu bezpartyjnych samorządowców prezentują taki zestaw poglądów i wartości, które przyciągną do siebie ludzi zmęczonych duopolem i wojną polsko-polską – mówi Jarosław Gowin. Były wicepremier, lider partii Porozumienie.
Minęły trzy tygodnie od usunięcia Pana z rządu. Jak już na chłodno odnosi się Pan do tej sytuacji?
Jarosław Gowin: Od kilku miesięcy zdawałem sobie sprawę, że mój czas w rządzie dobiega końca. A propozycja drastycznej podwyżki podatków, wymierzona w przedsiębiorców i klasę średnią oraz lex TVN, czyli zamach na wolność słowa, psujący nam relację ze Stanami Zjednoczonymi ostatecznie sprawiły, że nie widzę w rządzie miejsca ani dla siebie, ani dla Porozumienia.
Czytaj też:
Sondaż dla RMF FM i "DGP": Duże zmiany w stawce. Kto się umacnia, a kto traci?
Podpisaliście jako Porozumienie deklarację współpracy z Polskim Stronnictwem Ludowym oraz kołem poselskim Polskie Sprawy. Czy to początek budowy szerokiego ruchu, nowej inicjatywy politycznej?
Myślę, że wielu jest wyborców PiS, ale też wielu wyborców PO, którzy mają poglądy umiarkowanie konserwatywne. Tradycyjne w sprawach kulturowych i wolnorynkowe gospodarczo. Dziś skazani są na duopol PO – PiS i wybór między tymi formacjami. Myślę, że politycy tacy jak Władysław Kosiniak-Kamysz, ja, Agnieszka Ścigaj, ale też wielu bezpartyjnych samorządowców prezentują taki zestaw poglądów i wartości, które przyciągną do siebie ludzi zmęczonych tym duopolem i wojną polsko-polską. Należy dać im alternatywę.
Z jednej strony faktycznie mamy zmęczonych i zniechęconych przedsiębiorców, a więc konkretną grupę społeczną. Gdzieś są też „sieroty po Kukizie”, czy umiarkowani sympatycy PiS, konserwatywni zwolennicy PO. W sondażach jednak na razie ich nie widać. Poza tym nie wiadomo, jak tę nową formację miałby budować PSL. Bo owszem słyszymy o „nowej chadecji”, ale pomysł by jej twarzą był Bronisław Komorowski budził pewne kontrowersje. Zresztą były prezydent po powrocie Donalda Tuska chyba raczej wspiera PO. Więc pytanie czy faktycznie jest zapotrzebowanie na nową siłę?
Moim zdaniem wyborców, o których rozmawiamy jest sporo. Od około 20 do 30 proc. Natomiast zgadzam się, że dziś są oni rozproszeni. Znajdziemy ich wśród wyborców PiS, Platformy Obywatelskiej, osób niegłosujących. Wreszcie – wśród zwolenników Szymona Hołowni. Natomiast sądzę, że gdy ludzie ci dostaną poważną propozycję programową i będzie nadzieja, że takie centroprawicowe ugrupowanie może nie tylko przekroczyć próg wyborczy, ale osiągnąć wynik dwucyfrowy, to dążenie do odrzucenia szkodliwego dla Polski duopolu PO – PiS będzie decydujące.
Na razie jest deklaracja o współpracy w sprawie samorządów. Kiedy jakieś konkrety w sprawie tej nowej politycznej formacji?
Na razie współpracujemy programowo. W przyszłym tygodniu zaprezentujemy własne stanowisko w sprawie szkodliwego dla polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa podniesienia podatków, zawartego w Polskim Ładzie. Na tworzenie formalnych koalicji wyborczych przyjdzie czas na kilka miesięcy przed wyborami.
W tym temacie na razie wiemy, że wyborów nie będzie w tym roku. Prezydent podpisał bowiem rozporządzenie w sprawie stanu wyjątkowego. 30 dni po jego zakończeniu nie mogą się wybory odbyć. Więc wygląda na to, że Jarosław Kaczyński postanowił dotrwać do końca kadencji.
Nigdy nie brałem poważnie pod uwagę wyborów jeszcze w tym roku. Natomiast wiem, że Jarosław Kaczyński poważnie rozważa wybory w terminie wiosennym. Powodem są trudności w dopięciu budżetu na rok 2023. Komisja Europejska już zapowiedziała, że nie wyrazi dalszej zgody na zawieszanie przez państwa członkowskie reguł wydatkowych. W przypadku polskiego budżetu oznacza to bolesne cięcia. Jarosław Kaczyński będzie więc chciał uciec do przodu i przeprowadzić wybory wiosną przyszłego roku.
Dla Was w kontekście budowania nowej formacji lepiej, by termin ten opóźnić, czy przeciwnie, przy wcześniejszych wyborach można by było wykorzystać efekt nowej formacji?
Z mojego punktu widzenia, w kontekście budowania nowej listy centroprawicowej, termin wyborów nie ma większego znaczenia. Czy głosowanie odbędzie się wiosną przyszłego roku, czy w konstytucyjnym terminie w roku 2023 będziemy tak samo przygotowani.
Mówi Pan, że ważną grupą są drobni przedsiębiorcy, a problemem są uderzające w nich podatki. Jednak tym, co bardzo utrudniało im życie były także skomplikowane przepisy prawne, sprzeczne interpretacje, wreszcie nieprzyjazne działania władzy sądowniczej. Reforma Zbigniewa Ziobry okazała się porażką. Ale wcześniej to Pan, jako minister sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej miał reformować wymiar sprawiedliwości. Dlaczego wtedy nie wyszło?
Reforma przeprowadzana przez PiS okazała się kompletną klapą, co przyznają nawet prezes Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki. Konsekwencją błędnych rozwiązań jest z jednej strony wydłużenie czasu postępowań z drugiej ostry konflikt z Unią Europejską, który już skutkuje poważnymi bardzo skutkami ekonomicznymi. Mam tu na myśli wstrzymanie polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Natomiast wiem doskonale, że sądownictwo funkcjonowało kiepsko także przed rokiem 2015. Reformy podejmowane przez wiele rządów, także gabinet Donalda Tuska, w którym pełniłem funkcję ministra sprawiedliwości rozbijały się o zachowawczość środowisk prawniczych. W państwie po rządach PiS, odrzucenie złych zmian wprowadzonych przez Jarosława Kaczyńskiego nie może polegać na powrocie do status quo sprzed 2016 roku. Myślę, że partie opozycyjne, ale też środowiska prawnicze wyciągną wnioski. I wypracują projekt gruntownej reformy sądownictwa. Musi ona jednak być opracowana w porozumieniu ze środowiskiem sędziowskim. W przeciwnym razie zmiany, które dobrze wyglądają na papierze, będą blokowane w praktyce, podczas codziennej pracy sądów.
Jak według nowej centroprawicy mają wyglądać relacje państwa z Kościołem?
Jestem w tej sprawie zwolennikiem polskiego systemu konstytucyjnego. Czyli przyjaznego rozdziału państwa od Kościoła. Księża, biskupi, nie powinni ingerować w sprawy państwowe. Jednocześnie jednak politycy nie powinni ingerować w wewnętrzne sprawy Kościoła. Są jednak kwestie, gdzie władze świeckie i kościelne powinny ze sobą nawiązywać współpracę. Taką dziedziną jest na przykład edukacja. Dlatego krytycznie odbieram niektóre wypowiedzi, na przykład Sławomira Nitrasa, który mówi o „odpiłowywaniu” przywilejów katolików. Takie słowa rodzą jedynie niepotrzebne konflikty.
Do polskiej polityki, jako lider Platformy Obywatelskiej wrócił Donald Tusk. Jak ocenia Pan kondycję swojej dawnej partii po powrocie byłego premiera?
Jeśli chodzi o kondycję Platformy, bez wątpienia Donald Tusk odbudował poparcie PO do poziomu sprzed 2019 roku. Widać jednak, że PO ma nad sobą szklany sufit, przez który ciężko się będzie jej przebić. Ten szklany sufit to wynik około trzydziestu kilku procent.
W jaki sposób będziecie się orientować w polityce zagranicznej?
Centroprawica jednoznacznie opowiada się za obecnością Polski w Unii Europejskiej, za aktywnym udziałem w NATO, dobrymi relacjami transatlantyckimi. Trzeba wygasić spory z Komisją Europejską. szkodzą one Polsce zarówno ekonomicznie jak i wizerunkowo. Reset w stosunkach z Brukselą musi być jednak resetem partnerskim. Polska należy do największych i najlepiej rozwijających się krajów w Unii Europejskiej. A w Europie docenia się tylko tych, którzy są aktywni i cenią sami siebie.
Przeczytaj też:
Prezydent podpisał. Mamy stan wyjątkowy
Premier Morawiecki zablokował podwyżki pensji dla szefów państwowych spółek
Prof. Bogdan Musiał: W Niemczech nie brak głosów, że wojna wybuchła przez Polskę
Ważna deklaracja Mularczyka. "Wrócimy do reparacji jeszcze w tej kadencji Sejmu"
Inne tematy w dziale Polityka