Klaudia Jachira sprawdza, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej. "Jak nazywa się takie dobrze strzeżone miejsce, gdzie odbywają się już regularne transporty z ludźmi? Z czymś się Wam to kojarzy?" - napisała na Twitterze.
Posłanka PO pojechała sprawdzić co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej. "Na granicy bez zmian: wczoraj Polacy nie dopuścili lekarki, natomiast Białorusini przekazali koce, ubrania, jedzenie...i dowieźli dwie nowe Afganki" - napisała na Twitterze.
"Jak nazywa się takie dobrze strzeżone miejsce, gdzie odbywają się już regularne transporty z ludźmi? Z czymś się Wam to kojarzy?" - pyta Jachira, porównując miejsce do niemieckich obozów koncentracyjnych, w których zamordowano kilka milionów ludzi różnych narodowości, w tym miliony Polaków.
Zobacz także: Klaudia Jachira na granicy polsko-białoruskiej legitymuje polskich funkcjonariuszy [WIDEO]
Wcześniej Klaudia Jachira oskarżała Polaków o obojętność wobec koczujących po białoruskiej stronie w miejscowości Usnarz Górny. Zestawiła też ich stosunek do imigrantów z losem Żydów w czasie II wojny światowej.
Zobacz także: Posłanka KO szokuje porównaniem imigrantów do Żydów. Oskarża Polaków
Migranci na granicy polsko-białoruskiej
Od trzech tygodni grupa cudzoziemców koczuje po białoruskiej stronie. Pilnują jej funkcjonariusze białoruskich służb, a po polskiej stronie granicy strzeże SG, policja i wojsko. Straż graniczna podaje, że wśród koczujących znalazły się dwie nowe osoby. W komunikacie podkreślono, że służby białoruskie regularnie dostarczają cudzoziemcom ciepłe posiłki, napoje, opał do ogniska, a nawet papierosy i słodycze.
Polecamy:
KJ
Inne tematy w dziale Polityka