Do wsi Usnarz Górny, nieopodal której po białoruskiej stronie granicy koczują cudzoziemcy, przyjeżdża coraz więcej osób chcących wyrazić solidarność z migrantami. Na łące znajdującej się kilkaset metrów od granicy powstało miasteczko namiotowe z kuchnią polową i toaletą.
Na skoszonej łące kilkaset metrów od polsko-białoruskiej granicy powstało miasteczko namiotowe, w którym dzień i noc przebywają wolontariusze Fundacji Ocalenie oraz inne osoby, które przyjechały wyrazić solidarność z koczującymi po białoruskiej stronie granicy.
Polecamy:
Woś: Czy Tusk ma mózg? Campus Polska to okazja, by odpowiedzieć na takie pytanie
Sondaż CBOS. Gorszy wynik PiS. Polska 2050 przegrywa z Koalicją Obywatelską
Miasteczko namiotowe Fundacji Ocalenie
W miejscu, gdzie jeszcze tydzień temu było kilku przedstawicieli tej fundacji, które próbowały pomóc obcokrajowcom koczującym na granicy, obecnie przebywa kilkadziesiąt osób w różnym wieku.
Pod wysokim namiotem zorganizowali kuchnię polową. Przygotowują posiłki na dużych przenośnych kuchenkach turystycznych. – Mamy swoje zapasy, ale także wiele produktów ofiarowanych nam przez przyjeżdżających tu ludzi – mówi kobieta krzątająca się w kuchni. Obok niej na zaimprowizowanym stole piętrzy się sterta naczyń z grubej folii aluminiowej.
Przy kuchni na dużej tablicy przypięto kartkę z regulaminem obozowiska. Zabrania on m.in. śmiecenia, zobowiązuje do zachowania porządku, a także nakazuje uprzejme zachowanie wobec mundurowych pełniących służbę przy granicy. Wielkimi literami wypisany jest zakaz spożywania alkoholu.
Na parkingu, który znajduje się na skraju wsi, ustawiono przenośną toaletę. Parking i droga prowadząca do granicy są szczelnie wypełnione wozami transmisyjnymi stacji telewizyjnych i radiowych.
Ks. prof. Wierzbicki wspiera uchodźców
Do Usnarza Górnego przyjechał w piątek ks. prof. Alfred Wierzbicki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Jestem tu, aby mój głos w tej sprawie był słyszalny – podkreśla.
– Powinno się współczuć tym ludziom, ale i rozumieć, że prawo do azylu jest naturalnym prawem człowieka, a państwo polskie gwałci to prawo – ocenia.
Według niego, należy jak najszybciej zabrać tych ludzi do ośrodków w Polsce, dać im jeść, zapewnić opiekę medyczną oraz rozpocząć procedurę azylową. – To jest sytuacja wyjątkowa. Nie można dopuścić do dramatu – zaznacza.
– Jest to sytuacja oburzająca, żeby 32 osoby w tak nieludzkich warunkach były przetrzymywane na granicy – stwierdza ks. Wierzbicki.
Profesor KUL podaje taką samą liczbę koczujących jak przedstawiciele Fundacji Ocalenie, która zabiega o objęcie migrantów przez Polskę międzynarodową ochroną.
– Jesteśmy pewni, co do tej liczby. Mamy fotografie tych osób, a także listę ich nazwisk. Mamy także nagrania wideo świadczące o tym, że to są ci sami ludzie – mówi Marianna z Fundacji Ocalenie.
Co się dzieje pod Usnarzem Górnym?
Straż Graniczna informuje, że z obserwacji funkcjonariuszy wynika, że po białoruskiej stronie koczują 24 osoby.
Obcokrajowcy koczują od kilkunastu dni po białoruskiej stronie granicy, nieopodal Usnarza Górnego, niewielkiej wioski w woj. podlaskim. Policjanci tworzą kordon w odległości kilkuset metrów od granicy i nie przepuszczają nikogo. Wojskowe i policyjne samochody zasłaniają obozowisko znajdujące się po białoruskiej stronie. Przez lornetkę można jedynie zobaczyć poszycie namiotów oraz czasami fragment sylwetki ludzkiej. Natomiast widoczni są białoruscy funkcjonariusze, który w długim szeregu znajdują się na wysokości swojej granicy. Zza samochodów wojskowych unosi się dym ognisk.
KW
Czytaj dalej:
Amerykanie wydali talibom nazwiska ewakuowanych. "To szokujące"
Legia poznała rywali w Lidze Europy. Szykują się świetne mecze z udziałem gwiazd
PiS spodziewa się wszystkiego ws. lex TVN i weta prezydenta. Jest komentarz Terleckiego
Anna-Maria Żukowska: Powrót Tuska to kapiszon
Pospieszalskiego nie będzie już w TVP. Kurski ujawnia, dlaczego
Inne tematy w dziale Polityka