Koczujący przy granicy Polski z Białorusią kontaktowali się przez megafon, lornetki i kartony z przedstawicielami Fundacji Ocalenie. Jak przekazali wolontariusze, niemal wszyscy migranci narzekają na przeziębienie, ale i poważniejsze schorzenia.
Koczujący przy granicy chorują. Białoruś potwierdza: są po naszej stronie
- Białoruska służba w piśmie do nas potwierdza, że koczujący cudzoziemcy są na Białorusi; napisała, że podejmuje działania, aby nie dopuścić do nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski przez tę grupę - powiedziała w środę PAP rzeczniczka Straży Granicznej.
Franciszek Sterczewski biegał między pogranicznikami. Rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska komentuje
Ppor. Anna Michalska odniosła się też do zachowania posła Koalicji Obywatelskiej. Franciszek Sterczewski we wtorek próbował biegiem wyminąć kordon Straży Granicznej i przekazać koczującym torbę z jedzeniem.
- Tego typu działania na pewno nie ułatwiają nam naszej pracy. Szanujemy parlamentarzystów i prosimy, aby oni szanowali też naszą pracę i służbę. Widzieliśmy, że to zamieszanie wywołało duże zainteresowanie u służb białoruskich. Chyba też nam nie o takie zainteresowanie chodziło - powiedziała rzeczniczka Straży Granicznej.
Usnarz Górny. Straż graniczna, wojsko, policja, dziennikarze, wolontariusze. I koczujący Irakijczycy i Afgańczycy
Jak informuje PAP, na miejscu pojawiają się też zwykli ludzie. Jeden z mężczyzn przyjechał tam z dziećmi, w trakcie wycieczki do Bohonik i Kruszynian, czyli miejsc związanych z polskimi Tatarami i islamem. Mówił, że chciał pokazać dzieciom, "jak rośnie mur między ludźmi".
MD
Komentarze
Pokaż komentarze (103)