Cóż za zaskoczenie, że Władysław Frasyniuk ponownie na wizji wypowiedział skandaliczne słowa pod czyimś adresem. To już kolejny raz w ostatnim czasie, gdy dziennikarz TVN24 nie reaguje na bulwersujące słowa gościa. Wszystko zależy jednak od adresata, bo w zeszłym roku wystarczyło odwagi i wtedy przerwano rozmowę z posłem Jackiem Żalkiem.
Samo zaproszenie byłego opozycjonisty z czasów PRL do mediów to proszenie się o kłopoty, bo wiadomo, że nie udzieli merytorycznej odpowiedzi na pytania, tylko skorzysta z okazji, aby kogoś obrzucić błotem. Wystarczy go zapytać o obecną władzę.
Zaskoczenie, że Frasyniuk znowu wywołał skandal
Tym razem było tak samo. Wystarczyło zadać pytanie o sytuację na wschodniej granicy, a z ust Frasyniuka padły skandaliczne słowa o będących tam polskich żołnierzach, których nazwał “śmieciami”. To jak zadzwonić do byłego posła PO Stefana Niesiołowskiego i zapytać go, co myśli o Grzegorzu Schetynie lub Jarosławie Kaczyńskim. W ciemno można założyć, że któregoś nazwie “kreaturą”.
Stacja wydała oświadczenie, w którym wyraziła ubolewanie, że prowadzący rozmowę z Frasyniukiem nie zareagował. W obronę Frasyniuka wzięli natomiast niektórzy dziennikarze i publicyści, jak Tomasz Lis z Newsweeka, Wojciech Czuchnowski z Gazety Wyborczej, który nawet napisał tekst w obronie wypowiedzi opozycjonisty z czasów PRL. Natomiast Eliza Michalik z Onetu uznała, że TVN24 nie powinien przepraszać za słowa swojego gościa, bo nie na tym polegają wolne media, aby cenzurować język zapraszanych do studia.
Wielu dziennikarzy i publicystów z liberalnej strony jednak skrytykowało słowa Frasyniuka, co należy docenić, zważywszy na tak spolaryzowane media. Co powinno się zrobić z kimś takim jak gość red. Grzegorza Kajdanowicza? Dać odpocząć od mediów, nie zapraszać do programów, nie dzwonić do niego?
Dziennikarz TVN24 znowu nie reaguje
Tak nakazuje logika, ale już kolejnego dnia kolejne media stwierdziły, że trzeba porozmawiać z Frasyniukiem, bo może przeprosi. Oczywiście, bo zawsze przepraszał i prosił o wybaczenie, a nie dolewał jeszcze oliwy do ognia. Tym razem przeprosił… za skandaliczne zachowanie polskich żołnierzy, oburzył się na opinię publiczną i opluł posła KO Bogusława Sonika, który skrytykował jego wypowiedź z TVN24.
Nie było reakcji na słowa Frasyniuka podczas wywiadu, podobnie jak niedawno w “Kropce nad i”, gdy europoseł Radosław Sikorski powiedział: - Paweł Kukiz jest albo kompletnym durniem, który nie rozumie, co się dzieje, albo sprzedajną szmatą.
Prowadząca rozmowę red. Monika Olejnik przewróciła oczami, a potem przeszła do kolejnego pytania, pozwalając na taki język gościa.
Żalka i Brauna można wyrzucić
Wszystko zależy jednak od tego kto jest gościem, bo gdy był nim w czerwcu 2020 r. poseł Jacek Żalek z obozu władzy, który powiedział, że LGBT to ideologia, a nie ludzie, wtedy red. Katarzyna Kolenda-Zaleska potrafiła przerwać rozmowę. To była wielka chwila dziennikarstwa.
Podobna sytuacja miała miejsce podczas debaty organizowanej przez Radio Zet, w której występował m.in. poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Była to ostatnia debata kandydatów na prezydenta Rzeszowa. Prowadzący rozmowę red. Andrzej Stankiewicz uniemożliwił posłowi dalsze uczestnictwo po tym, jak polityk miał obrazić mniejszości seksualne i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Najpierw Braun był upominany ze względu na język, którym się posługiwał, ale ostatecznie połączenie wideo z nim zostało przerwane.
Jakie były reakcje? Konfederacja komentowała to tak, że jest tu uderzenie w wolność słowa, natomiast dziennikarze i publicyści, którzy dziś stawali w obronie języka Frasyniuka, wówczas gratulowali red. Stankiewiczowi i twierdzili, że zachował się jak należało w tej sytuacji.
Powiedzieć, że to brak konsekwencji i podwójne standardy, to nic nie powiedzieć. Dziennikarz oczywiście powinien reagować w takich sytuacjach i stanowczo zaznaczyć swój sprzeciw. Tak powinni zareagować redaktorzy: Kajdanowicz i Olejnik, od których nie usłyszeliśmy nic po skandalicznych wypowiedziach.
Trumpa można cenzurować
Nie należy cenzurować wypowiedzi Sikorskiego i Frasyniuka, natomiast gromkie brawa rozeszły się wśród liberalnej części polskich mediów, gdy amerykańskie stacje - MSNBC i CNBC - przerwały krótko po rozpoczęciu przemówienie ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.
Trump mijał się z prawdą, być może miał nawet niebezpieczne przemówienie, zarzucając fałszerstwo wyborcze. Cenzurowanie przemówienia prezydenta USA to niespotykana sytuacja, ale oświadczenie Donalda Trumpa w całości pokazały m.in. CNN i Fox News. W pierwszej ze stacji, po przemówieniu, prowadzący podkreślił, że Trump wypowiedział wiele kłamstwa, natomiast w drugiej nikt nie polemizował ze słowami głowy państwa.
Marcin Dobski
Inne tematy w dziale Kultura