Ponad 30 tys. przypadków zakażeń dziennie - to prognoza naukowców z Politechniki Wrocławskiej. W Polsce czwarta fala będzie jednak podobna do ostatniej, bowiem rok temu wskaźnik zakażeń utrzymywał się na podobnym poziomie - twierdzą.
Zespół prof. Tylla Krügera z Politechniki Wrocławskiej w swoich prognozach używa superkomputera. W ich modelu matematycznym MOCOS (MOdelling Coronavirus Spread) ważne jest przede wszystkim to, jak wirus przenosi się w sieciach społecznych - np. między gospodarstwami domowymi. Jest tam modelowana struktura gospodarstw domowych i połączeń między 38 mln Polaków.
Zobacz:
TVN24 odcina się od Frasyniuka. Nie będzie puszczać jego wypowiedzi o żołnierzach
Groźna strzelanina w Kabulu z udziałem talibów. Są ranni
Byli prezesi PZPN trzymają kciuki za Kuleszę. Oto, co mu doradzają
Modele matematyczne
Epidemię modelują również dwa inne zespoły polskich naukowców: Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego oraz Zespół z Wydziału Matematyki Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego i z NIZP-PZH.
Prof. Tyll Krüger powiedział, że z modelu przygotowanego przez jego zespół wynika, iż z początkiem września nastąpi przyrost zachorowań.
- W połowie września dzienna liczba zakażeń wyniesie prawdopodobnie 500-600. Potem zakażenia będą rosły bardzo szybko. W październiku może być więcej niż 10 tys., a pod koniec listopada - nawet ponad 30 tys. To będzie szczyt czwartej fali - powiedział.
Naukowiec zapytany o przewidywaną liczbę zgonów spowodowanych przez COVID-19 przestrzegł, że może być ona bardzo wysoka i wynieść podczas zbliżającej się fali nawet 30-40 tys.
Będzie wysoki odsetek zgonów
Dlaczego prognozowana liczba zakażeń i zgonów jest tak wysoka, mimo że 48 proc. populacji w Polsce (ok. 18,3 mln osób) jest już zaszczepionych, a kilkadziesiąt procent jest ozdrowieńcami?
Naukowiec wskazuje, że wirus w wariancie Delta jest mniej więcej dwukrotnie bardziej zaraźliwy niż poprzednie warianty i to niweluje zasadniczo spadek zakażeń wskutek nabytej odporności. A gdyby nie było szczepień, zakażeń byłoby zdecydowanie więcej. Z jego szacunków wynika, że w sumie w Polsce odporność na koronawirusa nabyło ok. 60 proc. ludzi - albo na skutek zakażeń lub dzięki szczepieniu. Nie wszystkie osoby zaszczepione i ozdrowieńcy są w pełni zabezpieczone przed koronawirusem. - Zapewne ok. 80 proc. z nich - ocenił. Jak wskazał, dużo zależy np. od ich stanu zdrowia.
Prof. Krüger jest szczególnie zaniepokojony tym, że tylko 62 proc. osób w wieku 80 plus jest zaszczepionych.
- Być może uda się zaszczepić większość z nich, ale od dwóch miesięcy ich liczba prawie się nie zwiększa, a to te osoby są najbardziej narażone na bardzo ciężki przebieg COVID-19 i zgon. Szacujemy, że 200 tys. osób w tej najstarszej grupie nie posiada odporności na koronawirusa, a śmiertelność w tej grupie wynosi 10-15 proc. - dodał.
Ekspert powiedział, że w Anglii i Francji poziom wyszczepienia najstarszych osób wynosi ponad 90 proc. Jego zdaniem, cieszyć się należy z tego, że w Polsce grupa w wieku 70-79 lat jest zaszczepiona na poziomie 82 proc. - to najwyższy poziom wśród wszystkich grup wiekowych.
Naukowiec powiedział, że dane wynikające z przedstawionej przez niego prognozy nie uwzględniają obostrzeń, które mogą być wprowadzone: np. wymogu posiadania certyfikatu zaszczepienia w czasie korzystania z restauracji.
- Różnego rodzaju obostrzenia mogą drastycznie zmniejszyć poziom zakażeń - dodał. Sytuację może też zmienić większa dynamika szczepień.
- W zbliżającej się fali koronawirusa wszystkie osoby, które do tej pory nie zakaziły się koronawirusem ani nie zaszczepiły, z dużym prawdopodobieństwem zakażą się. To około 30-40 proc. społeczeństwa - podsumował.
GW
Inne tematy w dziale Rozmaitości