- W tego typu kryzysach, na granicach jest najwięcej imigrantów ekonomicznych, wykorzystywanych przez przemytników ludzkich. Dodatkowo wykorzystuje ich białoruski reżim - wskazywał Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ w programie "Jastrzębowski wyciska".
Na granicy polsko-białoruskiej w miejscowości Usnarz Górny w województwie podlaskim stacjonuje grupa kilkudziesięciu osób z Bliskiego Wschodu. Koczują pod gołym niebem otoczonych przez polską i białoruską straż graniczną. Domagają się wpuszczenia do Polski, ale zdaniem rządu i Komisji Europejskiej, imigranci stanowią narzędzie w rękach prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, który prowadzi destabilizacje unijnych granic.
Zobacz:
Drut kolczasty na polskiej granicy
Wiceszef MSWiA Macieja Wąsik poinformował wczoraj, że granica została zabezpieczona drutem kolczastym na odcinku 100 km, a planowana jest rozbudowa o kolejne 50 km.
O kryzys na granicy w Usnarzu Górnym, Sławomir Jastrzębowski zapytał wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego.
- Nie mam wątpliwości, że nasza polityka migracyjna w 2015 roku była słuszna. Gdybyśmy przyjęli wtedy inną optykę, bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu - przypomniał gość "Jastrzębowski wyciska".
- Obecna sytuacja jest wykorzystywana przez przemytników ludzi, a do tego Białoruś wysyła na granice UE migrantów z Bliskiego Wschodu. Wyciągane są od nich ogromne kwoty i wystawia się ludzi na ogromne ryzyko. Polska nie będzie uczestniczyć w tym procederze - zapewnił jednoznacznie Jabłoński.
Wpuszczać migrantów w Usnarzu Górnym, czy nie?
Zapewnienia azylu dla kilkudziesięciu imigrantów domagają się opozycja, europosłanka i szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, liberalni oraz lewicowi publicyści.
- Część osób, która domaga się wpuszczenia koczujących migrantów do naszego kraju, kierują się prawdopodobnie humanitarnymi pobudkami, uczuciami i wrażliwością. W polityce należy jednak zwrócić uwagę na interesy państwa. Naszym zadaniem jest jednak zapewnienie bezpieczeństwa polskim obywatelom - stwierdził Jabłoński.
- Organizacja transportów migrantów ma służyć destabilizacji na granicach Polski i generalnie w Unii Europejskiej, które Łukaszenka uważa za wrogie. Jeśli mowa o 50 osobach, to możemy mówić o miłosierdziu i niesieniu pomocy, ale zaraz będziemy mieli tam 5000 osób, następnie 50 tys. ludzi. Inicjatorzy destabilizacji zauważą, że mogą wysyłać kolejnych migrantów w pobliże naszych granic - zaznaczył wiceszef MSZ. W jego przekonaniu, opozycja "świadomie lub nie wpisuje się w scenariusz, nakreślony przez Aleksandra Łukaszenkę".
- W nadchodzących tygodniach Polska będzie odczuwać coraz większą presję migracyjną. Jednocześnie wzmacniamy bezpieczeństwo na naszych granicach, które należą do najbardziej szczelnych w całej Unii Europejskiej - uspokoił Jabłoński w "Jastrzębowski wyciska".
GW
Inne tematy w dziale Polityka