Warszawscy radni Lewicy postanowili sprawdzić, ilu uczniów uczęszcza na lekcje religii. Stołeczny ratusz nie udostępnił im tych danych, więc Lewica postanowiła sama przeprowadzić takie badania.
W podstawówkach sporo, w średnich już o połowę mniej
Na wysłaną ankietę odpowiedziała prawie połowa szkół. Jak podała radna Agata Diduszko-Zyglewska, "jeśli chodzi o szkoły podstawowe to średnio w lekcjach religii brało udział 79 procent uczniów". - To nie jest duża zmiana w porównaniu z 2019 rokiem. Natomiast kluczowa zmiana występuje w szkołach średnich - zaznaczyła.
Według badań przeprowadzonych przez ratusz w 2019 roku średnio na lekcje religii chodziło 45 procent uczniów. Według badań Lewicy w ostatnim roku było to już tylko 35 procent. W żadnej ze szkół frekwencja nie przekracza 49 procent. - Z naszych wyliczeń wynika, że przymus religijny, których chciałby wprowadzić minister Czarnek objąłby w Warszawie około 80 tysięcy uczniów - podsumowała radna.
Polecamy:
Najwięcej na Żoliborzu, najmniej na Wilanowie
Bardziej szczegółowe dane zaprezentował działacz Nowej Lewicy Mariusz Skorupa. - W szkołach ponadpodstawowych uczy się około 80,7 tysiąca uczniów, z czego na religię uczęszcza około 28,4 tysięcy, a nie chodzi około 52,3 tysiące uczniów - poinformował.
Według badań, w jednej ze szkół, na religię nie chodził żaden uczeń, były też szkoły gdzie frekwencja sięgała kilkanaście procent, najwyższa frekwencja wyniosła 76 procent uczniów. 20 procent dyrektorów szkół średnich i 10 procent dyrektorów szkół podstawowych zwróciło się lub zamierza zwrócić się do biskupa z prośbą o zmniejszenie ilości zajęć religii.
W szkołach podstawowych najwięcej 98 procent uczniów uczęszcza na lekcje religii na Żoliborzu, a najmniej 47,3 procent w Wilanowie. Nie chodzi na lekcje religii około 28 tysięcy uczniów podstawówek. - Dlaczego tak mało dyrektorów wnioskuje o zmniejszenie ilości zajęć z religii, skoro szkoły są przepełnione, dzieci uczą się do późna. A dyrektorzy nie kwapią się do zmniejszenia ilości godzin? - pytał Skorupa.
"Modlitwa nie pomoże na depresję"
Stołeczny ratusz wydał w 2020 roku wydał 48 milionów złotych na pensje dla nauczycieli religii. - Tych pieniędzy kościół nie potrzebuje, to nie jest instytucja, która wymaga pomocy - stwierdził uczeń oraz działacz Młodej Lewicy Krzysztof Jędrzejczyk. - Szkoła XXI wieku nie potrzebuje religii, potrzebuje przygotowania uczniów do dorosłego życia - dodał.
Przypomniał też, że w Warszawie 32 tysiące uczniów nie ma dostępu do opieki psychologa. W 2020 roku 116 dzieci, z czego 38 z Warszawy popełniło samobójstwo. - Niestety modlitwa nie pomoże na depresję. Gdyby zamiast katechety był w szkole psycholog to liczba dzieci, które popełniły samobójstwo na pewno byłaby mniejsza - dodał.
Plan ministra Czarnka - obowiązkowa religia lub etyka
Wprowadzenia obowiązkowych lekcji religii lub etyki chce minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Minister zapowiedział, że "za dwa lata będziemy już mieli w pierwszych rocznikach w czwartych klasach szkoły podstawowej wybór między religią i etyką". - Nie od tego 1 września, lecz po upływie odpowiedniego czasu, żeby zapewnić odpowiednią kadrę – dodał.
Warszawska Lewica sprzeciwia się obowiązkowemu nauczaniu religii w szkołach. Radna Nowej Lewicy, frakcja Wiosna Agata Diduszko-Zyglewska uważa, że ten plan łamie konstytucję. Radna powołała się na dwa artykuły ustawy zasadniczej. Artykuł 48 mówiący o tym, "że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami i wyznaniem religijnym. Z szacunkiem i uwzględnieniem przekonań dzieci" oraz na artykuł 53, w którym jest napisane, że "w Polsce obowiązuje wolność sumienia i wyznania".
- Zapowiedź obowiązkowej religii w szkołach jest łamaniem właśnie tych dwóch zasad konstytucyjnych i innych ustaw - uważa Zyglewska.
ja
Zobacz także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo