Aleksandr Łukaszenka skrytykował zachowanie sprinterki Krysciny Cimanouskiej, którą ochroniła Polska przed represjami reżimu. Tak, jak w przypadku protestujących na rzecz demokratycznych przemian, ocenił, że sportsmenka jest manipulowana przez "wrogie" ośrodki zachodnie.
„Ona by tego nie zrobiła, jeśli by nią nie manipulowano” - tak Łukaszenka odniósł się do incydentu w Tokio. Przypomnijmy, że Cimanouska oskarżyła władze sportowe swojego kraju o próbę zmuszenia do powrotu do kraju po tym jak została odsunięta od udziału w zawodach za krytykę trenerów. Sprinterka znalazła schronienie w Polsce - MSZ nadzorowało jej podróż ze stolicy Japonii do Wiednia, a następnie przelot do Warszawy.
Zobacz:
Cimanouska w Polsce: Kazali mi powiedzieć, że mam kontuzję, inaczej mogę mieć problemy
Polska ochroniła Cimanouską. Białoruska sprinterka wylądowała w Warszawie
Cimanouska i "koleżkowie w Polsce"
Łukaszenka powiedział, że po przyjeździe na lotnisko w Tokio, Cimanouska skontaktowała się ze swoimi „koleżkami w Polsce”, którzy kazali jej powiedzieć policji, że są z nią agenci KGB.
Białoruski prezydent wskazał również, że „pomimo biało-czerwono-białej”, sugerującej związek z protestami przeszłości i tego, że w swojej dyscyplinie zajmowała dopiero 36 miejsce, Cimanouska została wysłana na igrzyska, ponieważ nalegał na to MKOl.
Łukaszenko przytoczył też, że w grudniu Cimanouskiej przyznano stypendium prezydenckie w wysokości ok. 1000 euro.
Władze w Mińsku zorganizowały 9 sierpnia - w rocznicę uznanych za sfałszowane wyborów prezydenckich - dużą konferencję prasową Łukaszenki, która trwa już około trzech godzin. Przywódca reżimowej władzy pogroził też palcem Stanom Zjednoczonym, doradzając, by Amerykanie się "ocknęli", bo przestali pełnić rolę hegemona w światowej polityce.
"USA to nie hegemon"
Ocknijcie się, Ameryka już nie jest hegemonem – stwierdził Łukaszenka odpowiedzi na pytanie dziennikarki CNN. Reporterka dociekała, dlaczego białoruski rząd represjonuje opozycję. - A wy, dlaczego zastrzeliliście kobietę na Kapitolu? - odparł przywódca.
- Po tym pytanie do mnie o jakieś represje po prostu brednie - dodał z wyraźnym poirytowaniem.
Jego zdaniem, USA same łamią prawa człowieka, m.in. ograniczając dostęp do mediów „legalnie wybranemu prezydentowi” Donaldowi Trumpowi.
- Tworzycie bezprawie we wszystkich częściach świata - zaznaczył Łukaszenka. - Nie ma w kraju żadnych represji. Przyjąłem zasady gry tych, którzy przyszli na Białoruś z polecenia Ameryki - oświadczył polityk.
W ubiegłym roku, podczas wielotysięcznych protestów, Władimir Putin zaoferował wsparcie Mińskowi w tłumieniu protestów. Łukaszenka przyznał, że gdyby sytuacja tego wymagała, bez wahania wysłałby wojska na ludzi.
- Gdyby taka potrzeba zaistniała, nie zawahałbym się użyć armii przeciwko demonstrantom - powiedział.
Czytaj także:
GW
Inne tematy w dziale Polityka