Fot.: Facebook/Dariusz Loranty
Fot.: Facebook/Dariusz Loranty

Loranty o interwencji policjantów w Lubinie: Patrzymy przez pryzmat amerykańskich filmów

Redakcja Redakcja Policja Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Cała Polska żyje sprawą interwencji policjantów w Lubinie. Po próbie zatrzymania , mężczyzna zmarł w szpitalu. Zachowanie funkcjonariuszy podczas akcji ocenił dla portalu Salon24.pl Dariusz Loranty. - Na interwencje policji patrzymy przez pryzmat amerykańskich filmów fabularnych - mówi nam były policjant.

Dawid Sieńkowski (Salon24.pl): Jaka jest pana ocena interwencji policjantów z Lubina? Funkcjonariusze popełnili jakieś błędy? Oczywiście, na tyle, na ile widzimy to na nagraniach w sieci.

Nadkom. s. st. Dariusz Loranty (szef ekspertów bezpieczeństwa Instytutu Badań i Analiz Strategicznych): Przede wszystkim filmy nie oddają całości zdarzenia, tylko moment, w którym mężczyzna jest na poboczu obok radiowozu, czyli nie wiemy, co było wcześniej. Ocena tej interwencji, z którą się spotkałem w mediach – czy to ze strony ekspertów, czy widzów/czytelników – jest jednoznacznie negatywna. Prawdopodobnie oznacza to, że żadna z tych osób nigdy nie przeprowadziła żadnej interwencji. Po pierwsze – ciągłe domaganie się szkoleń policjantów i narzekanie na brak środków. To patrzenie na interwencje policji przez pryzmat amerykańskich filmów fabularnych, gdzie policjanci interweniują zawsze idealnie. Rzeczywistość jest jednak inna. Sugeruję obejrzeć w Internecie filmy, których jest multum, z prawdziwych interwencji w Polscy czy innych krajach.

Proszę pamiętać, że osoba będąca pod wpływem narkotyków albo będąca w psychicznym szale ma bardzo, bardzo wysoki próg bólu, a w większości przypadków nie ma w ogóle progu bólu. Zatem zastosowanie chwytu przez policjanta może spowodować, że mężczyzna się wywinie i nastąpi złamanie barku, łokcia czy nawet trwałe złamanie panewki.

Osoby będące pod wpływem narkotyków są też niezwykle silne. Miarą tego typu sytuacji jest to, że ludziom się wydaje, iż jak ktoś waży 75 kg, to dwóch 90-kilogramowych facetów go obezwładni. Tak, na treningu na macie. Albo pijanego. Natomiast osoba pod wpływem narkotyków albo w szale psychicznym ma zupełnie inną siłę. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to na YouTube proszę zobaczyć filmiki, gdzie jedna osoba w szale narkotycznym wyrywa się dwójce policjantów. I właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia w sytuacji z Lubina.

Czytaj także:

Czy sposób interwencji policjantów mógł mieć wpływ na obrażenia mężczyzny, które skutkowały jego późniejszym zgonem w szpitalu?

Prawdopodobnie zażyty środek spowodował u tego mężczyzny pobudzenie wszystkich organów. Czyli praca serca w wyjątkowym tempie, ciśnienie powyżej 200. On na pewno miał takie parametry medyczne przed tym, kiedy policja przyjechała. Albo i jeszcze wyższe. Stąd rodzina mężczyzny wezwała policję. Gdy ten został zablokowany przez funkcjonariuszy, najprawdopodobniej walczył ponad swoje siły i emocje, które środek mu przekazywał, uszkodziły poważnie odpowiednią pracę serca. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Widzieliśmy przecież, że policjanci go nie łamali, nie zadawali uderzeń w mięśnie czy ścięgna, tylko próbowali dość spokojnie go obezwładnić i doprowadzić do radiowozu.

Dolnośląska Policja poinformowała, że sprawą zajęła się komórka kontrolna Komendy we Wrocławiu. Kto w takiej komórce zasiada i jak wyglądają procedury?

Oprócz słynnego Biura Spraw Wewnętrznych, w komendach wojewódzkich i powiatowych istnieją dawne inspektoraty, czyli wewnętrzne instytucje kontrolne. One są okupowane przez starszych funkcjonariuszy. Niestety, często nie mających żadnego doświadczenia w prowadzeniu realnych interwencji. Procedury polegają na zweryfikowaniu daty i godziny zgłoszenia, analizy badań lekarskich i oceny zasadności podejmowania interwencji przez policjantów. W skrajnych przypadkach może być przekroczenie uprawnień. Wtedy bada się to na etapie procesowym przez prokuratora, ale muszą być ku temu odpowiednie dowody w ramach postępowania przygotowawczego, które w przypadku sprawy z Lubina już na pewno prowadzi prokurator.

Czy Polska Policja radzi sobie z wizerunkowymi kryzysami, szczególnie po tak kontrowersyjnych i niejednoznacznych w odbiorze interwencjach jak ta z Lubina?

Polska Policja ma, oczywiście, kryzys wizerunkowy, ale on nie wynika z działań Policji, tylko politycznej polaryzacji w kraju. Dlatego policjanci są nazywani „siepaczami reżimu Kadafiego” czy „pachołkami Kamińskiego” (mimo że nad służbami kontrolę sprawuje minister Maciej Wąsik). Kryzys wizerunkowy Policji byłby wtedy, kiedy komendant główny pijany jechałby samochodem. W Polsce i tak określono by pewnie, że to wina Kaczyńskiego, Kamińskiego czy Morawieckiego. W każdym państwie demokratycznym policja nie jest korporacją, taką jak prawnicy czy radcy prawni. Policja podlega rządowi, który wybrali sobie obywatele. Cywilny nadzór nad Polską Policją sprawuje Komisja Sejmowa MSW.

Natomiast Komenda Główna Policji powinna zrewidować system szkolenia. Policjanci raz na pewien czas potrzebują cyklicznego trenowania w podmiocie wewnętrznym (np. Gwardia w Warszawie), żeby móc powtarzać poszczególne schematy. Aczkolwiek tylko w głowie danego funkcjonariusza powinno być, czy w jakiejś sytuacji można komuś np. wykręcić rękę.

Polecamy:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj64 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo