Dawid Sieńkowski (Salon24.pl): Ostatnio ogłosiła pani powstanie nowego programu: „Love Park”. Czy mogłaby pani zdradzić, jaka jest koncepcja, idea tego projektu?
O „Love Parku” najpierw napisałam na Twitterze. To był wynik zmęczenia hejtem, także tym, który dotyka mnie niemal codziennie. Groźby śmierci, gwałtu to coś, co ja, niestety, dostaję codziennie, tak jak wiele osób publicznych. Potem uznaliśmy wraz z firmą medialną, z którą współpracuję od jakiegoś czasu, że moglibyśmy coś takiego stworzyć. W tej chwili jesteśmy na etapie planowania. Pierwsze osoby zostały zaproszone.
Konflikt może się pojawić i pojawi, ale to musi być prowadzone z szacunkiem, a nie atakowanie gościa i jego życia prywatnego. Niewątpliwie nawiążemy do mediów społecznościowych i hejtu. Będzie część programu, gdzie z gościem lub gościnią będziemy czytać hejty, które do nas przychodzą i mówić, jak się z tym czujemy. Reagować pewnie czasem śmiechem, ponieważ to normalne. Będą mnie też interesowały kwestie z wypowiedziami dyskryminującymi. Będę zapraszała osoby, które mają na koncie takie wypowiedzi świadomie lub nieświadomie. Chciałabym, żeby szacunek dotyczył grup społecznych, które w tej chwili go nie dostają systemowo, ponieważ nie mogą wziąć ślubu czy adoptować dzieci. Chciałabym też porozmawiać z gośćmi o tworzeniu kontentu w Internecie. Odpowiedzialności, do kogo się dociera, jaki można mieć wpływ, jak nasze zdjęcia czy podpisy pod zdjęciami mogą wpływać na inne osoby. Tu pojawia się to, że można szerzyć miłość, szacunek i tolerancje, ale i nienawiść. Dużo znanych osób zadeklarowało udział. Pracujemy nad terminami. Pewnie w drugiej połowie sierpnia wystartujemy.
Czytaj także:
- Maja Staśko zapowiada Love Park. Program w kontrze dla Hejt Parku Stanowskiego?
- Maja Staśko chciała być w "Hejt Parku". Krzysztof Stanowski ją zablokował
- "Laska z Zadupia" w rozmowie z Rafałem Wosiem. Dyskutowali o powrocie Tuska
- Jastrzębowski wyciska. Margot czy Michał? Maja Staśko o niebinarności
Nie, absolutnie. Są programy polityczne, którą robią takie rzeczy. Myślę, że jeżeli powstanie wątek, który będzie interesujący przede wszystkim dla mnie, jako prowadzącej, to jak najbardziej, ale osoby, z którymi rozmawiam teraz, to jednak przede wszystkim ludzie związani z mediami społecznościowymi. To sfera, w której hejt istnieje i zaistniał „Hejt Park” czy inne programy, gdzie „ciśnięcie beki” jest sposobem porozumiewania się, a to wpływa na młode osoby. Chciałabym, żeby młode osoby wiedziały, jak radzić sobie z problemami.
Mogę zdradzić, że rozmawiam z Natalią „Natsu” Kaczmarczyk, „Maffashion” i „Nitro”, który miał wiele wypowiedzi dyskryminujących, więc byłabym ciekawa, po co coś takiego pisać, jaki to ma sens i jak to może wpływać na inne osoby. Rozmawiamy też z Wardęga, ale on na razie powiedział, że chce to przemyśleć, więc nie jest to nic pewnego.
Mówi pani dużo o hejcie i wokół tego też ma się opierać pani program. A gdzie jest go więcej, ponieważ to też jest przyczynek jakiejś dyskusji w Polsce ostatnio – na prawicy czy na lewicy?
Powstało wrażenie, że na szeroko pojętej lewicy dużo środowisk się ze sobą kłóci, chociażby wewnątrz ruchu feministycznego. Ostatnio hejt spotkał Magdalenę Okraskę („Laskę z Zadupia”) i Rafała Wosia za rozmowę w Salonie24. Jakiś czas temu był konflikt wokół osoby Urszuli Kuczyńskiej – asystentki posła Maciej Koniecznego. Czy ciągłe spory nie są destrukcyjne?
Wydaje mi się, że są to połączone różne zjawiska. Magdę Okraskę bardzo szanuję i uważam, że robi wiele dobrych rzeczy. Hejtu na nią za ten program akurat nie widziałam, więc nie będę się wypowiadać, ale widziałam wiele zawirowań choćby w wywiadach w „Wysokich Obcasach”. Kuczyńska rzeczywiście została wyrzucona z funkcji asystentki posła. Przyglądałam się temu. To bardzo ważna dyskusja, ale moim zdaniem prowadzona bardzo źle. To tak naprawdę dotyczy inkluzywności feminizmu. Dla mnie feminizm, który nie włącza transpłciowych kobiet nie jest feminizmem, bo feminizm staje po stronie wszystkich kobiet, a szerszy feminizm, który jest mi bliski, staje po stronie wszystkich osób potrzebujących, wykluczonych. Jak dla mnie, dyskryminacja w obrębie feminizmu nie powinna mieć miejsca. Aczkolwiek też widzę destrukcyjne elementy w tej debacie. Mam w ogóle wrażenie, że ta debata tak naprawdę nie funkcjonuje jako debata, dlatego że to wywiady robione na łamach bardzo poczytnych „Wysokich Obcasów” z osobami, które wprost są anty-trans. Z drugiej strony – brak głosu osób transpłciowych w mediach głównego nurtu. Nie można funkcjonować w sytuacji, kiedy jedna strona ma mnóstwo miejsc do wypowiedzenia się, a druga - grupki na Facebooku, gdzie walczy o siebie. Nawet ze strony lewicy te osoby dostają w twarz na łamach gazet i w mediach. To olbrzymia nierówność osób, które dyskryminują a są dyskryminowane. Przez to prawdziwa dyskusja nie może zaistnieć.
Polecamy:
- Relacja z marszu antyszczepionkowców w Katowicach: My jesteśmy czwartą falą!
- Srebro sztafety kobiet! Polska poprawia dorobek medalowy na Igrzyskach w Tokio
- Jarosław Kaczyński ocenił decyzję TSUE. "Nie uznaję tego rodzaju wyroków"
- Dziambor o Izbie Dyscyplinarnej: PiS będzie bohatersko likwidował własny bat na sędziów
Komentarze
Pokaż komentarze (32)