Plan niemieckiego ministra zdrowia zakłada, że obowiązek noszenia maseczek niezależnie od stanu szczepień ma być utrzymany do wiosny 2022 r. Pomysł krytykują sami lekarze.
Niemieccy lekarze sceptyczni wobec obowiązku noszenia maseczek
Niemiecki minister zdrowia Jens Spahn stworzył plan dla Niemiec na kolejne miesiące walki z pandemią. Zakłada on, że wymóg stosowania maseczek niezależnie od stanu szczepień będzie obowiązywał do wiosny 2022 r. Pomysł ten spotkał się z krytyką ze strony lekarzy, poinformował dziś portal RND.
- Każdy, kto jest zaszczepiony, nie jest ani zagrożony, ani niebezpieczny dla innych tłumaczył na łamach portalu Szef Krajowego Stowarzyszenie Lekarzy Ustawowego Ubezpieczenia Zdrowotnego (KBV) Andreas Gassen.
- Przy obecnej dostępności szczepień dla wszystkich, noszenie maseczki staje się dobrowolnym, indywidualnym środkiem ochronnym. Wprowadzanie obowiązku wydaje się w tej sytuacji niepotrzebne - dodał.
Zobacz także:
Wpływ na pandemię mają szczepienia, a nie ograniczenia
Zdaniem Gassena akcja szczepień powinna zostać zintensyfikowana, ponieważ to one decydują o przebiegu pandemii.
Z raportu ministerstwa zdrowia, który opublikowano we wtorek, wynika, że istnieje "konieczność noszenia medycznej maseczki ochronnej [...] do wiosny 2022 r." Obowiązek ten ma dotyczyć zarówno zaszczepionych jak i ozdrowieńców w każdym miejscu - "w zamkniętych pomieszczeniach, w których spotyka się wiele osób, których status szczepień nie jest znany lub które mogą być szczególnie zagrożone".
Jako przykłady wymieniono lokalny i dalekobieżny transport publiczny i handel detaliczny.
Ograniczenia dla niezaszczepionych
Oprócz tego raport sugeruje dodatkowe obostrzenia dla osób niezaszczepionych.
Zgodnie z raportem od połowy października szczepionki na Covid-19 mają być płatne. Nie zapłacą wyłącznie osoby, które nie mogą zostać zaszczepione z powodów medycznych. Dokument powinien trafić pod obrady rządu federalnego 10 sierpnia - informuje RND.
Nierówne traktowanie zaszczepionych i niezaszczepionych
Plany ministerstwa zdrowia został skrytykowany przez szefa frakcji Lewicy w Bundestagu Dietmara Bartscha, który zarzucił projektowi, że osoby zaszczepione i niezaszczepione są nierówno traktowane.
- Ostrzegam przed "koronowym dwuklasowym" społeczeństwem, które może trwale zaszkodzić klimatowi politycznemu w kraju - mówił w rozmowie z portalem.
Bartsch skomentował również działania rządu w kwestii braku czytelnej i jasnej polityki walki z pandemią "na najbliższe tygodnie i miesiące".
- To zamieszanie i niespójna komunikacja z obywatelami są również powodem zmęczenia szczepieniami. Szkoda, że dyskusje o ograniczeniach w szkołach toczą się teraz, w wakacje wydarzyło się zdecydowanie za mało - mówił.
Tymczasem nadal nie jest jasne, na jakiej podstawie prawnej będą ustalane dalsze środki walki z pandemią od końca września. Decyzja parlamentu o tym, że istnieje "sytuacja epidemiczna o zasięgu krajowym", wygasa bowiem z końcem września br.
Potrzeba więcej odwagi, by wrócić do normalności
Erwin Rueddel szef komisji zdrowia w Bundestagu sprzeciwia się przedłużaniu stanu zagrożenia, ponieważ "podstawa, czyli groźba przeciążenia naszego systemu opieki zdrowotnej, nie istnieje, mogę sobie wyobrazić, że sytuację zagrożenia pandemicznego wygasimy we wrześniu. Potrzebujemy więcej odwagi, aby wrócić do normalności" - ocenił.
Janosch Dahmen lekarz i polityk Zielonych wzywa jednak rząd do podejmowania szybkich decyzji.
- Obecnie zadaniem rządu federalnego jest natychmiastowe wyjaśnienie, w jaki sposób w obliczu rosnącej liczby infekcji, ludzie powinni być nadal skutecznie chronieni w ciągu nadchodzących tygodni. W pandemii czekanie jest złym wyjściem stwierdził.
WP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości