Banaś ma mocny materiał i świadomość tego, że może teraz Ziobrę „dojeżdżać”. Dla ministra sprawiedliwości ten raport jest ogromnym problemem wizerunkowym – mówi Salonowi 24 Andrzej Stankiewicz, publicysta, zastępca redaktora naczelnego Onet.pl.
Najwyższa Izba Kontroli podczas konferencji ujawniła nieprawidłowości w działaniu Funduszu Sprawiedliwości, powołanego przez Zbigniewa Ziobrę. Co ta konferencja oznacza dla prokuratora generalnego i polskiej polityki?
Andrzej Stankiewicz: Na razie to problem wyłącznie wizerunkowy. Bo jeśli ktoś jak Zbigniew Ziobro przedstawia się jako szeryf, zwalczający korupcję, przestępczość, a ludzie z NIK zarzucają mu korupcjogenne układy, to oczywiście jest to duża rysa. Natomiast nie oszukujmy się, formalno-prawnie nie oznacza to nic. Bo nawet jeśli Najwyższa Izba Kontroli skieruje sprawę do prokuratury, to przecież prokuratura w Polsce całkowicie podlega Zbigniewowi Ziobrze. I nie sądzę by znalazł się prokurator, który odważyłby się wszcząć postępowanie w sprawie raportu NIK. Natomiast warto zwrócić uwagę na fakt, że na konferencji nie było samego Mariana Banasia.
Miażdżący dla Ziobry raport NIK. Marian Banaś wskazuje m.in. na "mechanizmy korupcjogenne"
A wg zapowiedzi miał być…
To decydowało się do końca. Ostatecznie Marian Banaś uznał, że skoro jest w ostrym sporze z obecną władzą, skoro służby zatrzymały jego syna, to lepiej, by nie kojarzono raportu NIK w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z osobistym konfliktem Mariana Banasia. Prezes Izby uznał, że lepiej jest, aby te dowody przedstawili urzędnicy, by nikt nie zarzucił mu, że chce się odegrać na Ziobrze. Przy okazji warto pamiętać, że tam były próby zawarcia jakiegoś sojuszu między Banasiem a Ziobrą. Po zatrzymaniu syna Banasia stało się jasne, że żadnego sojuszu nie będzie. A prezes NIK poszedł teraz na ostro. Jest oczywiste, że żadnego sojuszu nie będzie.
Pisał Pan niedawno o tym, że dla Mariana Banasia przygotowana była analiza, wg której Zbigniew Ziobro rośnie w siłę i niebawem on może przejąć PiS. Że warto z nim zawrzeć w związku z tym sojusz. Dlaczego w takim razie się nie udało?
Pamiętajmy, że choć Banaś i Ziobro są z Krakowa, to osobiście słabo się znają. A żeby zawrzeć taki dość cyniczny pakt, jakaś osobista znajomość i zaufanie są wymagane. Poza tym w sprawie Banasia śledztwo prowadzą też służby podległe Mariuszowi Kamińskiemu. A więc Ziobro nie byłby w stanie zagwarantować prezesowi NIK tego, co on oczekiwał.
Co wiemy o samym raporcie?
Wg NIK fundusz Sprawiedliwości nie jest funduszem, z którego pomoc idzie do ofiar, ale idzie na wsparcie Solidarnej Polski, jej potrzeb. Wizerunkowo to uderzenie w Ziobrę, ale też pokazuje, że ma instrumenty, żeby uderzyć w PiS. Banaś z Ziobry uczynił sobie mysz doświadczalną. Te sformułowania o korupcjogennych mechanizmach są dla ministra sprawiedliwości politycznie kłopotliwe. Szczególnie, że dziś Ziobro ma spór w ramach rządu z frakcją premiera, ma spór z I Prezes Sądu Najwyższego, ma teraz na głowie Banasia. Oczywiście prawnie z tego nic nie wynika. Formalnie będzie teraz Ziobro miał czas na ustosunkowanie się do zarzutów. Dwa tygodnie. Gdy to zrobi, to z tego co wiemy Banaś rozważa ujawnienie akt źródłowych z tego postępowania kontrolnego. To byłaby sytuacja bez precedensu. Ale oznacza to, że Banaś ma mocny materiał i świadomość tego, że może teraz Ziobrę „dojeżdżać”.
Czy pozycja Ziobry w ramach Zjednoczonej Prawicy ulegnie osłabieniu?
Sam fakt, że na kolegium NIK ludzie PiS starali się zablokować raport świadczy, że na razie PiS będzie Ziobry bronić. Bo nawet jeśli Kaczyński będzie chciał się lidera Solidarnej Polski pozbyć, czy go osłabić, to na pewno nie pozwoli sobie na to, by robić to przy pomocy prezesa NIK. Choć oczywiście pewne elementy raportu mogą być kiedyś przeciwko Ziobrze wykorzystane. Natomiast Banaś ma świadomość, że ma bardzo mocny materiał. I postanowił materiałem tym grać.
Czy ta kontrola może być elementem, który doprowadzi do rozsadzenia formacji rządzącej?
Tu jest wiele elementów. Sama jedna kontrola nie. Ale cała sekwencja, szereg przygotowanych kontroli przez NIK – już mogą być potężnym problemem. Izba może być raz mniej w swych działaniach spektakularna, raz bardziej, ale będzie kolejnymi kontrolami skutecznie uderzać w PiS. I przy całym dystansie do Banasia jest tak, że NIK jest dziś jedyną niezależną instytucją. Dlatego też Kaczyński ma konkretny plan.
Jaki?
Określany jest jako „trójskok”. Pierwszym krokiem ma być uderzenie i usunięcie Banasia. Drugim, cios w TVN. Kaczyński liczy, że złość Amerykanów zniweluje poprzez zakup amerykańskiego sprzętu w ogromnej ilości, czyli Polska stałaby się zachowując wszelkie proporcje czymś na kształt Arabii Saudyjskiej, kraju, w którym nie ma demokracji, ale jest współpraca z USA. Żeby było jasne, ten plan jest nierealny. Ale samo przejęcie TVN – jak najbardziej tak. Trzecim krokiem jest Polski Ład.
Ale czemu ten „trójskok”, jak Pan ocenia ten ruch, miałby służyć?
To akurat proste. Chodzi o zorganizowanie na wiosnę wcześniejszych wyborów. I Kaczyński zdaje sobie sprawę, że będzie to ostatni moment na to, by wybory te wygrać. Nie ma wątpliwości, że Banaś ma jeden cel – chciałby obalić rząd. A swoimi kontrolami byłby bardzo niewygodny. TVN to jedyna ogólnodostępna telewizja tak szeroko dająca prawo wypowiedzi opozycji. A Polski Ład ma być tym programem, który zapewni elektoratowi PiS pieniądze odebrane elektoratom innych partii. W sprawie Banasia PiS się nie zamierza cofnąć. W sprawie TVN Kaczyński wprost powiedział, że ustawa lex TVN musi przejść, ani kroku w tył. I będzie chciał to zrealizować. Inna sprawa, na ile PiS będzie tu skuteczne.
Przeczytaj też:
Czy poseł dostałby podwyżkę pracując w sklepie? „A niech zobaczy, jak się pracuje”
Katowice. Są wyniki sekcji zwłok 19-latki. Śledczy podali przyczynę śmierci
Skarga na Grzegorza Brauna. Poseł Konfederacji przekroczył uprawnienia?
Lewica proponuje podwyżki dla pracowników budżetówki. I krytykuje działania rządu
Inne tematy w dziale Polityka