Znany piosenkarz Andrzej Piaseczny opowiedział w "Dużym Formacie" o kulisach rozstania z TVP. Jego zdaniem, to Jarosław Kaczyński miał dzwonić do kierownictwa Telewizji Publicznej i powiedzieć wprost, że nie życzy sobie celebryty na antenie.
Słynny "Piasek" był często rozchwytywany przez media za sprawą coming-outu. Piaseczny wyznał, że jest homoseksualistą, a jedną z piosenek napisał z myślą o swojej miłości. Na początku roku na imprezie urodzinowej, przy kieliszkach krzyczał: "J... biedę, PiS i Konfederację". Później zakaził się koronawirusem i musiał spędzić czas w szpitalu w masce tlenowej.
Zobacz też:
Teraz Piaseczny w "Gazecie Wyborczej" oskarżył prezydenta Andrzeja Dudę o homofobię, co skłoniło artystę do upublicznienia swojej orientacji seksualnej. Natomiast Jarosław Kaczyński miał doprowadzić do wyrzucenia gwiazdy z TVP - czytamy.
Coming-out "Piaska"
- Powiedział, że LGBT to nie ludzie, lecz ideologia. Prezydent stał się emanacją homofobii - wytknął "Piasek", który sam musiał się tłumaczyć z nazwania aktywistów LGBT mianem "krzykaczy". Jak wspomniał, określił tak mężczyzn w sukienkach i z mocnym makijażem podczas parad, choć - dodał - wypowiedź ta była niefortunna.
Piaseczny przestał pracować dla TVP, gdy wyciekł film z urodzin. Zamieścił go kontrowersyjny artysta Nergal, często szydzący z wiary katolickiej. W opinii "Piaska", nagranie opublikowane bez jego wiedzy, a tego typu sformułowania nie powinny paść, bowiem o polityce "powinno się mówić w sposób dyplomatyczny". Lepsze byłoby w tamtym momencie zdanie: "Niech ci szaleńcy odejdą" - ocenił piosenkarz.
Warto dodać, że wówczas Piaseczny współpracował z TVP. - Nie czytałem wiadomości, tak jak pani Danuta Holecka. Występowałem tylko w programie muzycznym. I płaciła mi nie partia, ale podatnicy. Jednocześnie przez ostatnie lata nie chowałem się po kątach, otwarcie krytykowałem rząd, między innymi w programie „Onet Rano", gdzie zapraszał mnie Jarosław Kuźniar. Dodam tylko, że w ciągu mojej 30-letniej kariery TVP miała kilkunastu prezesów z najróżniejszych opcji, a ja zawsze jakoś się w niej mieściłem - podkreślił wokalista.
Kaczyński i PKN ORLEN "wrogami" Piasecznego
Według "Piaska", naciskać na kierownictwo TVP miał sam... prezes PiS. - Podobno do telewizji zadzwonił sam „towarzysz Winnicki", jak żartobliwie nazywamy ze znajomymi prezesa Kaczyńskiego, rzecz wzięta z kultowego serialu „Alternatywy 4", pasuje idealnie – i powiedział, żeby mnie zdjęli ze wszystkich anten TVP - zasugerował.
Ponadto, Piaseczny czuje się blokowany w mediach regionalnych zarządzanych przez PKN ORLEN. - Nie boję się wycięcia z mediów publicznych. Przyjdzie zaraz walec, wszystko rozjedzie, zaczniemy od początku - zapewnił.
Redaktor naczelny "Gazety Krakowskiej" Wojciech Mucha przypomniał, że wywiad z "Piaskiem" pojawił się na łamach Polski Press, gdy dziennikarz rozpoczął rządy w periodyku.
- Nie wiem, dlaczego Andrzej Piaseczny mówi, że istnieje "zakaz dotyczący publikowania wywiadów z nim w dziennikach Polska Press" i że stoi za tym PJK. Taki wywiad ukazał się 21 maja w "Gazecie Krakowskiej" - stwierdził Mucha.
- Jeśli już jesteśmy przy wywiadach z Panem Andrzejem Piasecznym, to warto wspomnieć inny wywiad z 2017. Za te słowa Pan Piaseczny przeprosił na łamach gejowskiej "Repliki" - przytoczył Mucha.
GW
Inne tematy w dziale Polityka